Monika Goździalska ma koronawirusa. "Nie mam chęci, wymiotuję, przyjmuję kroplówki"
Pandemia koronawirusa dotyka coraz większej liczby osób. Z zaraźliwą chorobą zmaga się obecnie Monika Goździalska, która trafiła do szpitala. Prezenterka telewizyjna miała większość objawów towarzyszących COVID-19.
Koronawirus zatacza coraz większe kręgi. Od początku pandemii w Polsce odnotowano ponad 379 tys. przypadków zakażeń, a ponad 5,5 tys. osób zmarło. Liczby te rosną w zastraszającym tempie, a codziennie przybywa po kilka-kilkadziesiąt tysięcy kolejnych chorych. COVID-19 nie daje za wygraną i dotyka także nasze rodzime gwiazdy. Tylko w ostatnim czasie pozytywny wynik testu otrzymali m.in. Maryla Rodowicz, Michał Milowicz, Anna Skura, Radosław Majdan i Joanna Górska.
Kolejną gwiazdą, która boryka się z koronawirusem, jest Monika Goździalska. Prezenterka Superstacji nagrała krótki materiał wideo ze szpitala, do którego trafiła w konsekwencji zakażenia się COVID-19. W rozmowie z Plejadą Goździalska wyznała, że ma większość objawów towarzyszących chorobie.
- Zaczęło się w zeszłą sobotę od suchego kaszlu, później doszedł do tego ból głowy. Nie sądziłam, że jestem chora, bo ćwiczę, prowadzę zdrowy tryb życia. W poniedziałek wstałam i czułam grypę. Najgorsze było to, że z dnia na dzień zaczęłam czuć się jak starsza pani: zaczęłam się zginać, nie mogłam się wyprostować. Od wtorku bardzo zaczęły boleć mnie gałki oczne, potem wszystko zaczęło postępować do tego stopnia, że od czwartku złapały mnie silne ból głowy, wymioty. Spadała mi saturacja, zaczęłam przyjmować antybiotyki. Od piątku nie byłam już w stanie ich przyjmować, bo nie byłam w stanie ani pić, ani jeść, dlatego wylądowałam w szpitalu. Zaczęły się też bezdechy - zdradziła.
ZOBACZ TAKŻE: Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa
Monika Goździalska jest również krytyczna wobec tzw. koronasceptyków, którzy nadal nie wierzą w istnienie koronawirusa i negują pandemię. - Nie mogę znieść szerzenia przez "koronasceptyków" tych słów, które nie mają żadnego poparcia. Wielu ludzi straciło życie, a wiele osób traktuje to jako "pseudoepidemię". Przyznaję się, że sama też miałam wątpliwości, ale dziś już wiem, że to jest poważny problem. Nie lekceważmy tego! Poza tym zwracajmy uwagę na starszych, nawet naszym kosztem czy brakiem kontaktu - dodała.