"Moda na sukces": Ona nie jest tylko serialową Stephanie!
Przedstawiamy mniej znane początki kariery Susan Flannery. Na zdjęciach sprzed lat trudno ją rozpoznać! Piękna dziewczyna skupiała na sobie całą uwagę.
Susan Flannery jakiej nie znacie!
Marzyła o wielkich rolach
Utalentowana aktorka szybko odnalazła swoje miejsce w show-biznesie, podbijając serca widzów.
Jej debiutem kinowym była rola sekretarki Lorrie w filmie "Płonący wieżowiec".
- To było niesamowite. Partnerowałam Robertowi Wagnerowi. Grałam jego sekretarkę i kochankę równocześnie. Na planie spotkałam się z wybitnymi aktorami. Film miał gwiazdorską obsadę: Steve McQueen, Paul Newman, William Holden, Fred Astaire. Obserwowałam, jak pracują i wiele się od nich nauczyłam.
Za swoją kreację została uhonorowana Złotym Globem dla najbardziej obiecującej aktorki. Jednak to dzięki serialowym rolom stało się o niej głośno.
Od tego wszystko się zaczęło
Na małym ekranie zagościła na dobre dzięki roli doktor Laura Horton w cieszącej się popularnością w USA serii - "Dni naszego życia". Początkowo miała pojawiać się jedynie przez sześć tygodni, jednak ze względu na dużą sympatię widzów, grana przez nią bohaterka zagościła w serialu na dłużej.
27-latka ujmowała bijącym od niej wewnętrznym ciepłem i serdecznym uśmiechem. Już od początku kariery umiała zjednać sobie publiczność. Mężczyźni tracili dla niej głowę, a kobiety chciały, by była ich przyjaciółką.
Dużo się zmieniło
Okazuje się, że praca na planie telewizyjnych produkcji bardzo zmieniła się przez ostatnie dekady. Kiedyś popularne były tak zwane "seriale na żywo".
- Na początku mojej pracy robiliśmy coś, co nazywało się "live on tape" - nagrywano całość, bez dubli i przerw. Zdarzały się więc kiksy, ale był czas na reakcję. Aktorzy byli w tamtych czasach bardzo zdyscyplinowani. Przez wszystkie osiem lat, kiedy grałam w "Dniach naszego życia", zatrzymaliśmy nagranie chyba tylko raz. I to z mojej winy! Boże, jakie to było upokarzające! - wspominała Flannery w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Miała inne plany?
Udział w "Dniach naszego życia" sprawił, że przed aktorką otworzyły się nowe zawodowe perspektywy. Susan przestała być jedną z wielu anonimowych aktorek, desperacko szukających szczęścia w fabryce snów.
Jej rosnącą popularność postanowili wykorzystać twórcy serialu "Dallas". Aktorka przyjęła rolę w produkcji, chociaż wcześniej zapewniała, że nie chce skupiać się na grze w telewizyjnych tasiemcach.
- Nie chcę już wracać do oper mydlanych. Nie mam jednak także zamiaru odgryzać ręki, która mnie karmi.
W serialu stacji CBS Flannery wcieliła się w postać Leslie Stewart.
Wiedziała, czego chce
Był początek lat 80., a Susan miała za sobą kilkanaście dużych ról telewizyjnych i filmowych. Jej pozycja w branży bardzo się umocniła, a ona sama poczuła, że w końcu może sama decydować o tym, w jakim kierunku ma iść jej kariera.
- Jeszcze kilka lat temu nie mogłam nawet znaleźć agenta, który chciałby mnie reprezentować. Do niedawna zrobiłabym wszystko dla występu w popularnym serialu. Teraz jestem jednak mądrzejsza i cieszę się, że poczekałam na tę właściwą rolę. Od początku kariery wyjątkowe szczęście. Przez lata moje priorytety jednak się zmieniły - zapewniała wówczas w jednym z wywiadów.
Aktorstwo było jej pisane
Od zawsze dobrze wiedziała, kim chce zostać w przyszłości. Od najmłodszych lat marzyła o tym, by być aktorką. Najbliżsi wspierali Susan w tym pomyśle. Starali się jednak nie naciskać na nią, by zbyt szybko nie zniechęciła się w realizacji swojego pragnienia.
- Nie występowałam przed gośćmi w domu rodziców. Moja matka nigdy by nie zrobiła czegoś w stylu: "A teraz Susan powie wierszyk..." - zapewniła w rozmowie na łamach "Wysokich Obcasów".
Życiowa rola
W 1987 roku na ekrany telewizorów trafił serial, na którego punkcie oszalała nie tylko Ameryka, ale i cały świat. "Modę na sukces" ogląda około trzysta milionów widzów w stu czterdziestu krajach.
Chociaż obecnie produkcja nie przyciąga już do obsady gwiazd, kiedyś na udział w niej mogło liczyć tylko elitarne grono aktorów. To właśnie Susan była jedną z pierwszych obsadzonych w hicie osób.
Chwilowe zajęcie?
Początkowo nic nie zapowiadało aż takiego sukcesu. To miał być kolejny telewizyjny tasiemiec skierowany przede wszystkim do typowych gospodyń domowych. Zainteresowanie nim rosło jednak z każdym odcinkiem.
- Wiedziałam, że serial będzie trwał co najmniej 25-30 lat. Nie byłam tylko przekonana, czy ja zabawię tu tak długo - mówiła w wywiadzie dla "Wysokich obcasów".
Dlaczego odeszła?
To, co miało być chwilowym zajęciem, okazało się zobowiązaniem na całe życie. Po dwóch dekadach wcielania się w tę samą bohaterkę, aktorka zdecydowała się rozstać z telewizyjnym hitem.
W wywiadach podkreślała, że ma już dość życia w stresie i pośpiechu oraz ciągłego braku czasu nawet na to, by przybyć na urodziny córki. Mówiło się jednak, że prawdziwym powodem odejścia jest zły stan zdrowia gwiazdy.
Czas na zasłużony odpoczynek
U Flannery wykryto fibromialgię. To mało znana choroba reumatologiczna, charakteryzująca się bólem w układzie kostno-stawowym, dotykająca kobiety w podeszłym wieku.
W tym roku aktorka skończyła 74 lata. Najwyraźniej stwierdziła, że najwyższy czas zmienić coś w życiu i odpocząć od pracy.
Obecnie aktorka mieszka Santa Barbara w Kalifornii.