Mocne słowa byłego prezesa o TVP: "w tej firmie i mobbing, i molestowanie to codzienność"

Andrzej Urbański piastował funkcję prezesa TVP w latach 2007-2008. Jego wspomnienia z tego czasu ukazały się niedawno w książce "Prezesi. Oni rządzili TVP" Beaty Modrzejewskiej, ale o głośnej ostatnio sprawie mobbingu rozmawiał także z Magdaleną Rigamonti z tygodnika "Wprost". W odniesieniu do wydarzeń z udziałem Kamila Durczoka, były prezes TVP wyznał, że przekraczanie uprawnień przez przełożonych to niestety smutna codzienność świata mediów. Na łamach tygodnika Urbański wyznał, że sam był świadkiem niestosownych zachowań niektórych pracowników TVP.

Mocne słowa byłego prezesa o TVP: "w tej firmie i mobbing, i molestowanie to codzienność"
Źródło zdjęć: © AKPA

16.03.2015 | aktual.: 16.03.2015 14:10

- Pamiętam, jak byłem w gabinecie dyrektora jednej z anten TVP i omawiałem projekt programu "Premierzy". Czekałem w sekretariacie, dyrektor głaskał kierowcę po policzku. [...] Przy własnej sekretarce. Gładził go po twarzy, po włosach. Potem mi ktoś powiedział, że to się dzieje wszędzie na świecie - powiedział we "Wprost".

Zdaniem Urbańskiego, tam, gdzie spotykają się atrakcyjne kobiety i mężczyźni, pojawia się ryzyko nieodpowiednich zachowań. By im przeciwdziałać, firmy powinny mieć odpowiednie regulaminy.
W rozmowie z Urbańskim dziennikarka "Wprost" odniosła się też bezpośrednio do byłego już szefa "Faktów".

- Kiedy w 2007 roku obejmował pan prezesurę TVP, to Kamila Durczoka już nie było - stwierdziła Magdalena Rigamonti, na co Urbański odpowiedział:

- Ale szybko się okazało, że byli inni, którzy zachowywali się niewłaściwie wobec podwładnych. Durczok świetnie prowadził "Fakty" i mówiło się, że może przebić "Wiadomości". Poznałem go [...] wiem, że był świetnym fachowcem. Jednak nie mam nic do powiedzenia w sprawie jego zachowań, bo nigdy z nim nie pracowałem.

Urbański przyznał jednak, że kiedy sprawował swój urząd w TVP, dostał informację o przypadku molestowania jednego z pracowników. Sprawy nie zgłosiła jednak ofiara, a osoba, która była świadkiem nieodpowiednich relacji pracownicy i jej szefa. Sytuacja nigdy nie wyszła jednak poza mury Woronicza, jak podkreślał Urbański, na prośbę samej poszkodowanej. Prezes po zbadaniu sprawy zakończył służbową podległość i przeniósł kobietę na inne stanowisko. Przy okazji zaznacza jednak, że oskarżenia pracowników nie zawsze są prawdziwe. Jak podkreślił: "donosicielstwo, którego celem było zniszczenie kogoś w tej firmie, to też codzienność".

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)