Mlynkova o kulisach rozstania z Brathankami. Nie odeszła, została wyrzucona!
None
Halina Mlynkowa
Choć to właśnie z zespołem Brathanki Halina Mlynkova osiągnęła największe sukcesy w muzycznej branży i zdobyła zawrotną popularność, do dziś ma żal do dawnych kolegów z zespołu.
Kiedy w 2003 roku gruchnęła informacja, że wokalistka rozstaje się z kapelą, fani nie kryli zaskoczenia. Brathanki były wówczas u szczytu sławy. Mieli na koncie dwa doskonale przyjęte krążki (debiutancki "Ano!" czterokrotnie pokryty platyną i "Patataj"), pełne sale na koncertach i plany na kolejną płytę. Najwyraźniej jednak nie wszystko układało się idealnie.
O konkretnych przyczynach rozstania z zespołem Mlynkova nigdy jednak nie mówiła, tłumacząc koniec współpracy zmęczeniem i brakiem porozumienia. Dopiero w ostatnim wywiadzie dla jednego z magazynów piosenkarka opowiedziała, jak było naprawdę. Okazuje się, że Mlynkova została z zespołu wyrzucona. Za co? Będziecie zaskoczeni.
KŻ/KJ
Sukces okupiony morderczą pracą
Dopiero po 11 latach od rozstania z Brathankami Mlynkova ujawniła jego kulisty. W obszernym wywiadzie dla "Twojego Stylu" opowiedziała o wyjątkowo złych relacjach z pozostałymi członkami zespołu, które zapowiadały późniejsze rozstanie. Artystka przyznała, że ogromny sukces formacji okupiony był morderczym wysiłkiem. Sporo koncertowali, a jeśli nie byli w trasie, to przygotowywali nowy materiał. Zmęczenie coraz bardziej dawało się piosenkarce we znaki. Organizm szybko zaczął się buntować.
-_ Były momenty, że ledwo stałam na nogach, tak czułam się zmęczona i osłabiona. Przez jakiś czas musiałam nawet sama robić sobie zastrzyki witaminowe na wzmocnienie. Pewnie to wyczerpanie przekładało się na nerwową sytuację w zespole_ - stwierdza w wywiadzie.
Niestety, koledzy z zespołu nie chcieli zwolnić tempa, a ona jako kobieta nie mogła też liczyć na ich wyrozumiałość.
"Śpiewałam, płacząc"
- Trudno być jedyną dziewczyną w busie, którym jeździłam na koncerty z chłopakami z Brathanków. Nie traktowali mnie jak kobiety. Coraz częściej się kłóciliśmy. Pamiętam, jak nagrywaliśmy drugi album "Patataj". "W kinie, w Lublinie" śpiewałam, płacząc. Tak już między nami było źle. I to słychać na płycie. Bardzo, bardzo długo tej piosenki nie lubiłam- zwierzała się Mlynkova.
Jednak to nie konflikt z kolegami definitywnie przesądził o końcu współpracy, a ciąża wokalistki. Bulwersująca wydaje się nie tylko decyzja muzyków, ale też sposób w jaki dowiedziała się o niej Halina.
Zapłaciła za macierzyństwo
- Wyrzucili, bo zaszłam w ciążę. Najgorsze było to, że dowiedziałam się o tym z wytwórni. Zadzwoniłam, bo mieliśmy kręcić teledysk. Okazało się jednak, że nagranie jest odwołane. Chcieli jeszcze, żebym znalazła wokalistkę na swoje miejsce i przedstawiła ją na festiwalu w Sopocie. Tego było za wiele - wspomina artystka.
Choć po rozstaniu z zespołem Mlynkova skupiła się na wychowaniu syna i na kilka lat opuściła muzyczną scenę, udało jej się wrócić do branży. W 2011 roku wydała pierwszy solowy krążek "Etnoteka", a dwa lata później kolejny "Po drugiej stronie lustra". W międzyczasie widzowie mogli też oglądać występy artystki w "Tańcu z gwiazdami" i muzycznej "Bitwie na głosy".
Trudno oprzeć się wrażeniu, że jeśli któreś ze stron zakończenie współpracy zaszkodziło, to z pewnością nie Halinie Mlynkowej.
KŻ/KJ