"Trzęsę się od środka". Widziała nowy dokument
Agata Młynarska w swoich dwóch ostatnich wpisach napisała o Woodym Allenie. Dziennikarka jest wyraźnie wstrząśnięta po seansie dokumentu o reżyserze.
27.02.2021 14:38
O Woodym Allenie znowu jest ostatnio głośno. Wszystko za sprawą "Allen v. Farrow" , czteroczęściowego dokumentu, który jest analizą jednego z najbardziej publicznych skandali Hollywood – trwającej od wielu lat sprawy zarzutów o molestowanie seksualne Dylan Farrow, jego córki. Film przedstawia m.in. historię walki o prawa do opieki nad dzieckiem i małżeństwo Allena z adoptowaną córką Mii Farrow, Soon-Yi Previn. Pierwsze zarzuty Dylan pojawiły się w 1992 r. Wówczas reżyser wszystkiemu zaprzeczył.
Widzowie mogą już oglądać na HBO GO pierwszy odcinek tej produkcji. Jedną z osób, które to zrobiły, jest dziennikarka Agata Młynarska. Seans tak nią wstrząsnął, że poświęciła mu dwa osobne wpisy na Instagramie. W pierwszym z nich przyznała, że odcinek obejrzała z wielkim trudem i przypomniała o tym, jakim szokiem była informacja, gdy dowiedziała się o ślubie Allena z jego adoptowaną córką. Jej wpis jest pełny mocnych słów.
"Był skandal, wielki szum i... nic się nie stało, sprawa ucichła. Allen robił kolejne filmy, Mia Farrow zniknęła z kina, życie toczyło się dalej. Jednak, jak się okazuje, dla małej dziewczynki Dylan, gwałconej analnie przez adopcyjnego ojca, trwał koszmar. Maszyna PR, zamiatanie pod dywan, zastraszenie, groźby pod adresem Mii Farrow, zwiodły nas dość skutecznie. Uczyniono z niej nawiedzoną, opętaną zazdrością i żądzą zemsty wariatkę" – czytamy.
Wyznała, że sama przez chwilę myślała o Farrow w ten sposób. "No bo przecież to nie możliwe, żeby mój ukochany Woody Allen robił tak straszne rzeczy. Taki artysta. Taki geniusz. Taki fantastyczny gość. Muzyk. Wrażliwiec. Inteligent. Ikona. Okazuje się jednak, że po latach 'szambo wybija'. Powstał dokument, który skrupulatnie, rzetelnie i z ogromną klasą, choć bez znieczulenia, prowadzi nas przez historię rodziny Farrow- Allen. Dorosła już Dylan mierzy się z traumą. Opowiada o tym, co zrobil jej ojciec. TEN ojciec" – napisała.
Zdaniem Młynarskiej dobrze się stało, że powstał ten film. "Choć powiem wam szczerze, że trzęsę się od środka. Jest mi niedobrze. To, co opowiedzieli nam chłopcy w dokumencie o Jacksonie, to zaledwie wstęp do tego, co opowiadają Dylan i jej mama Mia. Trzeba się z tym zmierzyć. Trzeba to wiedzieć. Trzeba uwierzyć dzieciom w ich historie. Jedynym pozytywnym przesłaniem tego filmu jest głos sprawiedliwości oddany ofiarom. Głos z piekieł, otchłani zła. Ale jest. I brzmi bardzo głośno. Wraca po latach uciszania, żeby dać świadectwo prawdzie" – dodała.
Na końcu stanowczo stwierdziła, że nie będzie już w stanie oglądać filmów Allena. W drugim wpisie dotyczącym sprawy Młynarska jest już podobnie emocjonalna. Stwierdza, że głos ofiar jest dla niej kluczowy. "To, że jedni uważają tak, a drudzy inaczej, dowodzi tylko jednego - z prawdą jest jak z dupą - każdy ma swoją!" – stwierdziła. W dalszej części pisze o tym, że nie ma lepszych i gorszych – zło jest złem i już.
Większość osób, które skomentowały oba posty, zgadzają się z dziennikarką. Mają Allena za "obleśnego typa", a historię za "mrożącą krew".