Młodzi ryzykanci przesuwają kolejne granice. Wypadki rówieśników nie są nauczką
Nadjeżdżający pociąg, nerwy ze stali, brak wyobraźni i kolega z telefonem komórkowym. Tyle wystarczy, by poczuć się kimś wyjątkowym lub zginąć w idiotyczny sposób.
20.11.2018 12:01
Od zarania dziejów młodość rządzi się własnymi prawami. Jednym z nich jest uznawanie, że nauki i ostrzeżenia starszego pokolenia są mniej istotne niż chęć przeprowadzania własnych eksperymentów. W końcu wszystko jest dla ludzi i wszystkiego trzeba spróbować, prawda? Nie do końca, o czym przypominał Jan Brzechwa w wierszyku o jajku mądrzejszym od kury, co to "wskoczyło do ukropu z miną bardzo hardą i ugotowało się na twardo".
W 2016 r. takimi niezbyt bystrymi ryzykantami byli młodzieńcy z Dublina, którzy zdobyli wątpliwą sławę wyczynem znanym jako scutting. Sieć obiegły wtedy zdjęcia chłopaka siedzącego na odgiętej wycieraczce (sic!) tylnej szyby nowoczesnego tramwaju. Jeżdżenie na zewnątrz pojazdu komunikacji miejskiej (na dachu, trzymając się otwartego okna itp.) nie jest oczywiście nowym zjawiskiem i wynalazkiem dzisiejszej młodzieży, jednak dzięki mediom społecznościowym takie zachowanie urosło do rangi niebezpiecznego fenomenu. Wystarczy pociąg, tramwaj czy jadący autobus, nerwy ze stali, brak wyobraźni i kolega z telefonem komórkowym, by mieć swoje (nawet anonimowe ) pięć minut w internecie.
Co gorsza, ta niebezpieczna moda powraca co jakiś czas, dając o sobie znać nowymi filmikami i doniesieniami o wypadkach. Tak było w przypadku "gry" nazywanej "El juego de trenes", która prawie dekadę temu cieszyła się popularnością w Kolumbii. A po wrzuceniu filmików na YouTube kolumbijscy "gracze" doczekali się naśladowców w innych zakątkach świata.
"Gra w pociąg" polegała na wchodzeniu na tory kolejowe tuż przed nadjeżdżającym pojazdem. Wcale nie po to, żeby w ostatnim momencie uciec, ale żeby się położyć między szynami. Nie wiadomo, ilu młodzieńców straciło życie w tej "zabawie", ale twórcy programu "Najbardziej ekstremalne…" dotarli do chłopaka, któremu koła pociągu ucięły dwa palce u dłoni.
- Kiedyś się w to bawiłem. To bardzo niebezpieczne. Jak widzicie, można się naprawdę zranić - mówił okaleczony nastolatek przed kamerą.
Realne zagrożenie zdrowia i życia nie odstraszało jednak amatorów "gry w pociąg", którzy z czasem zaczęli szukać nowych wyzwań i emocji. Stąd nie tylko kładli się między szynami, ale potrafili wyskakiwać spod jadącego pociągu przez przerwę między kołami.
Twórcy programu "Najbardziej ekstremalne…" podkreślają, że o ile w Kolumbii młodzież podejmowała idiotyczne ryzyko dla adrenaliny i internetowej sławy, to w Peru nie mniejsze ryzyko z udziałem pociągów podejmują sami maszyniści. To właśnie w tym kraju znajduje się bodaj najniebezpieczniejsza trasa na świecie. Na wysokości ponad 4 tys. m n.p.m., na zboczu stromej góry i wąskich mostach, które wyglądają, jakby miały się zaraz zawalić, maszyniści z nerwami ze stali prowadzą skład ważący tysiące ton.
- Jeśli stracisz koncentrację choćby na chwilę, możesz zapłacić najwyższą cenę – mówił jeden z bohaterów programu, który można obejrzeć w Telewizji WP.