Ekspertka od mowy ciała obejrzała orędzie Kaczyńskiego. Wyjaśnia gesty
Ekspertka mowy ciała ocenia dla WP orędzie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do narodu: - Wystąpienie było sztuczne i nienaturalne, więc niewiarygodne. Do tego prezesowi dano niskie krzesło i wysoki blat. Ludzi to mogło śmieszyć.
Sebastian Łupak: Przyznam, że jako dziecko stanu wojennego, przestraszyłem się przemówienia Jarosława Kaczyńskiego, bo pamiętam dobrze siłową konfrontację polsko-polską w latach 80. Tymczasem okazało się, że w sieci ludzie z tego wystąpienia szydzą. Nie boją się, tylko je wyśmiewają. Dlaczego?
Daria Domaradzka-Guzik, ekspertka mowy ciała: Po pierwsze każdy, kto pamięta stan wojenny i wie, co to znaczy przemoc na ulicach, nakłada na przemówienie Kaczyńskiego kontekst tamtych wspomnień i pamięta o konsekwencjach, jakie mogą nam grozić. Ale dziś protestują głównie młodzi ludzie, którzy tego nie doświadczyli i nie wiedzą, co to znaczy. Ich to przemówienie mogło śmieszyć, bo widzą, oceniają, mają swoją opinię i doświadczenia bieżące. Wyciągają wnioski.
Po drugie: gdybyśmy puścili to wystąpienie jako odczytany tekst w radiu, to znakomita większość społeczeństwa serio by się bała. Nie widzielibyśmy bowiem dodatkowego przekazu niewerbalnego: niskiego człowieka, siedzącego w złej pozycji, o niskim przekazie ekspresji. A komunikacja niewerbalna, jak widać, ma duże znaczenie. To konkretne wideo obniża wartość jego przekazu.
Czyli, nie oceniając sfery werbalnej, to nie było udane orędzie?
Było zdecydowanie słabe. Przede wszystkim pod względem organizacyjno-technicznym było złe – źle zmontowany, pocięty przynajmniej dwukrotnie filmik wrzucony do sieci. Widać, że to składanka różnych ujęć. Przekaz był wcześniej nagrany i odtworzony, a dokładny montaż nie został dopilnowany. Przecież, gdy wystąpienie nie jest "na żywo", można wiele rzeczy dopilnować. Tak tu nie było.
Co jeszcze nie zagrało?
Ulokowanie i ekspresja prezesa. Nie wystarczy kogoś tylko przypudrować. Należy też zadbać, żeby dobrze wyglądał. Panu prezesowi dano niskie krzesło i wysoki blat. W efekcie na pierwszym planie widać dłonie i to one przyciągają naszą uwagę. A te ręce nie miały żadnego zadania. Wysyłały sygnały sztuczności, spięcia. Prezes PiS starał się kontrolować dłonie. Pojawiały się tylko jakieś mikroskurcze, a pięść lekko się zaciskała, gdy wzywał do pospolitego ruszenia w obronie Polski. To były te momenty zaciętości znane nam wszystkim z jego wcześniejszych wystąpień.
Poza tym tempo mówienia było bardzo powolne. To było cedzenie słów, zatrzymywanie się nie wtedy, kiedy trzeba postawić akcent, ale wtedy, kiedy Kaczyński nabierał powietrza, dyszał, sapał czy mlaskał. Widać więc było brak komfortu, sytuacja była dla niego niewygodna.
A jego gesty? Dało się coś z nich wyczytać?
Wystąpienie było sztuczne i nienaturalne, więc niewiarygodne. Prezes PiS miał niemal zerową ekspresję w gestykulacji. Nie było właściwie niczego na poziomie mimiki i gestów. Pilnował się, żeby nic go nie zdradziło. To było sztuczne i sztywne. Zależało mu, żeby ludzie nie widzieli prawdziwych emocji. Tymczasem osoba pewna siebie, odważna, gestykuluje, ma ekspresję, nie ma tak silnego spięcia.
Co się z prezesem i jego otoczeniem dzieje, wnioskując po wczorajszym przemówieniu?
Widać, że tam się źle dzieje i prezes Kaczyński oraz jego otoczenie wykonują nerwowe ruchy. Prezes zapewne czuje, że mu grunt ucieka spod nóg. Nie jest to częstą sytuacją, że prezes Kaczyński występuje w orędziu do narodu. Tymczasem wysłano go na wystąpienie na Facebooku, choć wiadomo, że go w mediach społecznościowych dotąd nie było. Nic się tu nie zgadza.
Jak więc pani wytłumaczy fakt, że Jarosław Kaczyński nie jest specjalnie dobrym mówcą, ludzie szydzą z jego wystąpień, a mimo to rządzi 38-milionowym narodem?
Kaczyński jest strategiem, jednak nie był i nigdy nie będzie przywódcą charyzmatycznym. Ale rządzić można przecież inaczej. Na przykład zarządzając strachem za pomocą autokratyzmu. Tam, gdzie nie działa charyzma, tam działa kult jednostki i zarządzanie dyktatorskie. Jednostka słaba jest natychmiast karana, więc każdy w PiS wie, że ma być mu posłuszny.
Daria Domaradzka-Guzik specjalizuje się w kreowaniu wizerunku w kontekście komunikacji niewerbalnej, ze szczególnym uwzględnieniem mowy ciała. Prowadzi badania o tematyce komunikacji niewerbalnej w polityce i biznesie. Trenerka wystąpień publicznych i wykładowca akademicki z Katowic.