"Misja: Podstawówka". W Polsce o serialu cicho. A spadł na niego deszcz nagród
"Misja: Podstawówka" to w Polsce serial kompletnie nieznany, a w USA jest obsypywany nagrodami. Co odpowiada za tak słabe przyjęcie w naszym kraju? I czy rzeczywiście warto nadrobić na Disney+ tę komedię o perypetiach nauczycieli w pewnej szkole publicznej?
16.01.2023 | aktual.: 16.01.2023 16:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W serialowym wyścigu, jaki możemy zaobserwować w ciągu ostatniego roku, nieoczekiwanie czarnym koniem jest "Misja: Podstawówka". Produkcja, w której ekipa filmowa robi materiał o pracownikach szkoły podstawowej i ledwie działającym systemie edukacji publicznej w Filadelfii, zgarnęła trzy Emmy i okazała się najlepsza w kategorii "serial komediowy" zarówno na rozdaniu Złotych Globów, jak i Critics Choice Awards. W parze za tymi sukcesami dwa pierwsze sezony osiągnęły w USA przyzwoitą oglądalność i zebrały świetne recenzje - na Rotten Tomatoes pierwszy sezon ma wynik 98 proc., a drugi maksymalne 100 proc.!
Pierwszy sezon "Misji: Podstawówka" możemy zresztą oglądać na platformie Disney+. I wiecie co? Ten cały deszcz nagród i wielkie uznanie w USA nie ma absolutnie żadnego przełożenia na popularność tej pozycji w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jedno spojrzenie na ilość ocen użytkowników serwisu Filmweb.pl mówi wiele o sytuacji. Komedię do tej pory oceniło tam zaledwie 375 osób. Słabo wygląda też powodzenie dzieła u krytyków serwisu: obejrzało ją tylko trzech ekspertów. W polskim internecie znajdziemy kilka recenzji serialu, ale wciąż mowa o garstce, a nie zalewie jak po pierwszej lepszej produkcji Netfliksa czy HBO.
Niełatwo znaleźć odpowiedź, co może za to odpowiadać. "Misja: Podstawówka" to jednocześnie sitcom oraz mockument (fikcja udająca film dokumentalny). To nie są gatunki obce Polakom - właściwie każdy z nas słyszał o serialach jak "Przyjaciele", Modern Family" czy "Biuro", ale zdobywca Złotego Globu nie potrafi się przebić wyżej. Wiadomo, konkurencja jest ogromna, bo mamy do wyboru propozycje z kilku serwisów streamingowych, ale tutaj mamy do czynienia z rzadkim zjawiskiem, bo serialem powszechnie uznawanym za wybitną komedię.
Czyżby temat rozbijał się o promocję? W naszym kraju wydaje się, że wciąż najlepsze w te klocki są Netflix i HBO Max. Bo Disney+ ma dobre seriale w ofercie, ale przeważnie trzeba być nieźle rozeznanym w jego ofercie, by dowiedzieć się o ich istnieniu. Nie żeby Disney+ narzekał na brak subskrybentów. W końcu po dwóch tygodniach od swojego debiutu (w czerwcu ub.r.) w moment wskoczył na trzecie miejsce najlepszych serwisów VOD w Polsce pod względem zasięgu (3,69 mln internautów korzystało wówczas z usługi).
"Misja: Podstawówka" nie posiada nawet polskiego zwiastuna. A to sprawia, że ludzie mogą nie wiedzieć, czy sitcom stworzony dla stacji ABC ma cokolwiek atrakcyjnego do zaoferowania.
Jestem jednak zdania, że warto mu się przyjrzeć. Chociażby dlatego, że pojawia się w nim sporo tzw. "krindżowego" humoru, który w ostatnich latach stał się mocno popularny. Chodzi z grubsza o oddawanie na ekranie uczucia zażenowania, w które wprawiają bohaterów zachowania lub słowa innych postaci. "Biały lotos" doprowadził taką formę opowiadania niemal do perfekcji, ale "Misja: Podstawówka" radzi sobie w tym zakresie nie najgorzej.
Sęk w tym, że jest to humor tak specyficzny, że nie każdego musi bawić. Na samym początku oglądamy, jak dziecko oddaje się potrzebie w klasie, bo toaleta nie działa, więc dywan stał się jego "planem B". A potem słyszymy, jak główna bohaterka Janine (Quinta Brunson, notabene twórczyni serialu) mówi wprost do kamery, że dywan jest jak uspokajająca pigułka dla dzieci. Tu nawet wszelkie momenty powagi są błyskawicznie kontrowane żartem. Gdy jedna z nauczycielek wygłasza tyradę przeciwko filmującej ich ekipie, uznając, że chcą to robić tylko po to, by "pokazać niedofinansowane, źle zarządzane szkoły publiczne w Ameryce", dyrektorka rzuca w odpowiedzi: - Ważne, by mówili. Spójrz na Mela Gibsona. Kwitnie.
Tego typu żarty wymagają też pewnej znajomości popkultury. Szczególnie amerykańskiej, bo nie wszyscy mogą wiedzieć, dlaczego 70-letni woźny głosujący na Kanye Westa jako prezydenta może być zabawnym określeniem czyjejś postaci.
Najciekawsze w przypadku "Misji: Podstawówki" jest chyba zderzenie tego, jak bardzo różni się praca polskiego nauczyciela od amerykańskiego. Akurat w naszym kraju system edukacji, jak i sama przyszłość nauczycieli nie wygląda, mówiąc delikatnie, najlepiej, stąd być może właśnie ta grupa odbiorców mogłaby najbardziej utożsamiać się z przedstawioną w sitcomie historią. Pomijając już cały humor, jego bohaterowie są pokazani empatycznie. Zależy im przede wszystkim na uczniach. Już w pilocie pada zresztą kluczowe zdanie, że pedagodzy w szkole publicznej muszą być w stanie zrobić wszystko. - Jesteśmy administratorami, kuratorami, terapeutami, drugimi rodzicami. Czasami nawet pierwszymi - wyjaśnia jedna z bohaterek.
Zatem "Misja: Podstawówka" to nie tylko komedia, ale przy okazji niegłupia krytyka amerykańskiego systemu oświaty. Akurat taka produkcja przydałaby się w Polsce, więc dobrze jest popatrzeć, jak robi się to na Zachodzie. W końcu polskie "Biuro" już mamy. A serial Brunson na pewno zasługuje na trochę większy rozgłos.
Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.