Miś Misza: Komiks zaskakujący

Nie da się ukryć, że komiks jest świetnie narysowany. Pawka doskonale operuje rasowym cartoonem, pełnym żywych barw, który naprawdę dobrze się ogląda - w szczególności duże kadry i całostronicowe plansze - "ulotki". Ziemia przyszłości w jego wykonaniu, choć na skraju ekologicznego i ekonomicznego armagedonu, jest nad wyraz kolorowa i zapraszająca do odwiedzin.Pełno w niej zmutowanych ludzi, starych boeingów latających na księżyc i robotów McMillian (bardziej rozwiniętych "automatów do kawy") wykonujących prawie każdą upokarzającą pracę. Cała ta niesamowita przyszłość została "doprawiona" współczesnym banałem. Czasem jest to rozlatujący się ikarus lub stary, poczciwy trabant, a innym razem bimber pędzony z czegokolwiek, co jest pod ręką. Wszystko to w efekcie daje ciekawie skonstruowany świat, idealnie nadający się do opowiedzenia prostej, rozrywkowej historii.

Miś Misza: Komiks zaskakujący
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

19.05.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:21

No właśnie - historia. Fabuła Kłudkiewicza nie jest ani oryginalna, ani kontrowersyjna. Nie można jednak odmówić autorowi talentu do zabawy konwencjami. "Miś Misza" to w gruncie rzeczy opowieść o Jamesie Bondzie w krzywym zwierciadle.Jest tu szalony multimilioner chcący zawładnąć światem i piękna kobieta dodająca sił w ciężkich chwilach. Lecz co najważniejsze są gadżety, bez których żaden agent nie mógłby się obejść. Ale nie tylko wielbiciele 007 znajdą tu coś dla siebie, ponieważ komiks pełen jest nawiązań do popkultury. Na wewnętrznych stronach okładki znajdziemy ukłon w stronę Andy'ego Warhola i jego słynnego portretu Marylin Monroe, a początek historii to hołd dla Goscinnego, Uderzo i ich "Asteriksa". Dalej jest jeszcze ciekawiej. Znajdziemy tu kilka nawiązań do "Strażników" Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa, mrugnięcie okiem do Misia Uszatka oraz oczywiście Drakuli. Jedno jest pewne - choć sama fabuła nie jest powalająca, to każdy lubiący intertekstualne zabawy na pewno będzie zadowolony z
"Oxygenesis".

W tym momencie wydawać by się mogło, że debiut Pawki, choć nie rewolucyjny, należy uznać za udany. Niestety sprawa nie jest tak jednoznaczna, ponieważ "Miś Misza" cierpi na jedną, ale bardzo poważną ułomność. Jest nią przerost tekstu nad grafiką. Komiks aż roi się od stron, w których dymki prawie "zakrywają" rysunki. Sprawia to wrażenie jakby autor miał problemy z napisaniem krótkich, treściwych dialogów, albo jakby chciał zbyt wiele wydarzeń umieścić na zbyt małej ilości plansz. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że cierpi przy tym również rozplanowanie plansz. Momentami kadry są tak fatalnie rozłożone, że bez pomocniczych strzałek ich lektura byłaby prawie niemożliwa. Przez to wszystko opowieść traci nie tylko na dynamice, lecz przede wszystkim miejscami robi się bardzo męcząca, a takie rzeczy w przypadku historii przygodowej nie powinny mieć miejsca.

"Miś Misza: Oxygenesis" nie jest złym komiksem. Tylko niedopracowym. Gdyby Pawka rozpisał fabułę na więcej stron, nawarstwienie tekstu znacząco by zmalało, a co za tym idzie historia stałaby się czytelniejsza i jeszcze bardziej uwydatniłaby świetne rysunki. Niestety tak się nie stało, w związku z czym zamiast pełnokrwistego albumu spokojnie nadającego się na eksport, otrzymaliśmy raczej pokaz umiejętności (a jest ich sporo) i braków warsztatowych (te niestety są rażące) autora. I choć decyzja Egmontu o powrocie do polskich komiksów, jest dla mnie w tym kontekście zaskakująca, to trzymam kciuki za kolejną część przygód Misia Miszy, ponieważ Paweł Kłudkiewicz ma potencjał...

Więcej o gwiazdkach Komiksomanii.pl możecie przeczytać tutaj.

Janusz Topolnicki jest redaktorem serwisu* KoloroweZeszyty.pl.*

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)