Miłość po latach Barbara Krafftówna w 'Na dobre i na złe'

W kolejną niedzielę, w 300. odcinku „Na dobre i na złe” gościnnie wystąpią gwiazdy Kabaretu Starszych Panów: Barbara Krafftówna i Wiesław Michnikowski. Słynni aktorzy zagrają parę zakochanych – Halinę i Jana – którzy decydują się na wspólną ucieczkę z domu opieki… Pani Barbary, do tak romantycznej roli przekonywać nie było trzeba. Miłość zawsze była w jej życiu największą siłą…

Miłość po latach Barbara Krafftówna w 'Na dobre i na złe'

19.09.2007 16:39

Oświadczyny pierwszego męża - Michała Gazdy, również aktora – Barbara Krafftówna przyjęła… po dwóch tygodniach znajomości!

- 1 maja nieśliśmy razem szturmówkę z napisem "Niech żyje 1 maja", a 17. maja Michał oświadczył mi się. Kilka lat wcześniej kolega przygotował mi horoskop astrologiczny. Ustalił, że ważną datą w moim życiu będzie właśnie siedemnastka, co miało oznaczać szczęście rodzinne… – wyznała gwiazda w wywiadzie dla „VIVY”.

Ślub, zakochana para przez ponad miesiąc utrzymywała w tajemnicy. Oboje wracali nawet do domu… dwoma różnymi tramwajami! Powód?

- To był rodzaj żartu, psikusa, który chcieliśmy zrobić jednej z koleżanek, która słynęła z tego, że wie wszystko. Zakładaliśmy się z Michałem, czy się uda ją przechytrzyć! – śmieje się p. Barbara.

Horoskop się sprawdził: razem z mężem, któremu dwa lata po ślubie urodziła syna – Piotrusia – przeżyła niemal 17 szczęśliwych lat…

- Mąż zginął tragicznie w listopadzie 1969 roku. Jechał samochodem mostem Gdańskim, dostał zawału serca. Gdyby to się wydarzyło w domu, teatrze... a nie za kierownicą. Lekarze mówili mi potem, że im człowiek młodszy, tym ma mniejsze szanse na odratowanie – wspomina aktorka. - Dotarło do mnie później, że znów pojawiła się ta siedemnastka. Właśnie wchodziliśmy w 17. rok naszego małżeństwa. Później kolejnych 17 lat byłam sama. I coraz częściej myślałam o ucieczce…

W końcu, w 1983. r. Barbara Krafftówna otrzymała propozycję zagrania w Los Angeles. Wyjechała do Ameryki i… została tam na kilkanaście lat. Za oceanem poznała kolejną miłość: dyrektora International Institut w San Francisco, Arnolda Seidnera.

- Porozumieliśmy się od pierwszego spotkania, choć on nie znał słowa po polsku, a ja tylko angielskie archaizmy ze sztuki Witkacego. Wierzę, że wszystko jest zapisane w górze… - wspomina p. Barbara. - Arnold miał mnóstwo wspólnych cech z Michałem. Był tak samo ekstrawertyczny, towarzyski, kochał ludzi, miał mnóstwo znajomych. Wszystko, co robił, przypominało mi Michała…

Niestety, ból nie ominął jej i tym razem. Pięć miesięcy po ślubie, drugi mąż aktorki zmarł – również na zawał. Wtedy poczuła, że los ją znokautował. Ale jednak się podniosła. Rzuciła się w wir pracy i nie straciła ani życiowego optymizmu, ani wiary w siłę prawdziwej miłości…

- Dziś ze zdumieniem patrzę, jak młodzi wodzą się latami za rączki. A co tu jest do sprawdzania, przecież i tak zawsze wychodzi się za mąż za obcego człowieka… Na sprawdzanie jest czas po ślubie. Byle odbywało się ono bez trzaskania drzwiami. Ja sobie to zastrzegłam w intercyzie i dotrzymałam słowa! – mówi ze śmiechem gwiazda.

Czy jej serialowa bohaterka – Halina – również odnajdzie swoje szczęście w miłości? Odpowiedź już w najbliższą niedzielę, w TVP 2!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)