Millie Bobby Brown już nie jest uroczą dziewczynką ze "Stranger Things". Jedenastka zmienia się w piękną kobietę
[GALERIA]
Millie Bobby Brown niezaprzeczalnie jest gwiazdą "Stranger Things". Jako wrażliwa Jedenastka z nadprzyrodzonymi mocami zdążyła już popisać się nieprzeciętnymi umiejętnościami aktorskimi. I chociaż wciąż można ją określić jako dziecięcą gwiazdę, widać po niej najlepiej, że czas ucieka, a ją trudno nazywać już dzieckiem. Z najmłodszych aktorów hitu to ona najbardziej się zmieniła. I jest ślicznotką!
Jedenastka dorasta
Wschodząca telewizyjna gwiazda szybko zaczęła być porównywana do Natalie Portman. Nic w tym dziwnego, Millie rzeczywiście jest bardzo podobna do Natalie z młodości. Co więcej, obie zaczynały karierę w zbliżonym wieku. Wydaje się, że same nie zaprzeczają, że siebie przypominają. Mało tego, Portman zagrała starszą wersję Jedenastki w jednym ze skeczów "Saturday Night Live".
Ma spory talent
Amerykański show-biznes zdążył się już zachwycić Millie. Dziewczyna błyszczy bystrymi wypowiedziami w wywiadach, a do tego może pochwalić się talentem wokalnym. Komicy, tacy jak Jimmy Fallon, już chętnie zapraszają ją do swoich programów.
Bryluje na salonach
Ona sama swobodnie nawiązuje kontakty z gwiazdami, na galach bryluje u boku Dakoty Fanning czy Gary'ego Oldmana, a przede wszystkim w towarzystwie przybranego serialowego ojca, Davida Harboura, z którym połączyła ją szczera przyjaźń.
Najdojrzalsza wśród kolegów
Nie da się też zapomnieć o jej kolegach ze "Stranger Things", z którymi nie ukrywa, że lubi się poza planem. Mocną więź widać między nimi we wszystkich wywiadach, których udzielają, czy wtedy, gdy w blasku fleszy wygłupiają się na ściankach na oficjalnych imprezach. I to właśnie po tych zdjęciach widać, że Millie zaczyna odstawać od przyjaciół, a przynajmniej najszybciej dojrzewa.
Coraz bardziej się zmienia
Chociaż nie jest najstarsza w obsadzie (ma zaledwie 14 lat), to właśnie po niej widać, że przestała być dziewczynką, która zachwyciła wszystkich w pierwszym sezonie hitu. - Ludzie na planie wciąż traktują mnie tak samo, jak "starą Millie". A twórcom nawet nie podoba się to, że rośniemy, ale to się dzieje. Dufferowie (bracia Duffer, twórcy serialu - przyp. red.) patrzą na mnie z miną mówiącą "mogłabyś już przestać rosnąć?!" - mówiła w wywiadzie udzielonym WP Teleshow.
Coraz piękniejsza
Nie da się ukryć, że dodatkowo, odkąd nie musi nosić ogolonej głowy dla potrzeb serialu, może swobodnie chwalić się nieprzeciętną urodą i pokazywać w coraz bardziej kobiecych stylizacjach. Kolorowe magazyny wyczuwają już w niej potencjał na gwiazdę i często zapraszają na sesje zdjęciowe. A te dają naprawdę spektakularne efekty.
"Nie chcę za szybko dorastać"
- Czuję, że branża chce mnie traktować jak młodą kobietę, ale nie chcę dorastać za szybko. A przemysł, branża może ci to zrobić, ale ja na to nie pozwolę, jestem tego pewna. Krok po kroku będę robić rzeczy, jakie robią dorastające dziewczyny, np. muszę zacząć ubierać się odpowiednio, nie jak dziecko. I przechodzę przez wszystko, przez co przechodzą nastolatki - z tą różnica, że wszyscy na mnie patrzą. Ale wciąż jestem tą samą osobą i pewnie pozostałe dzieciaki z serialu czują tak samo - dodała Brown w rozmowie z WP.
Młoda gwiazda
Co więcej, Millie już doskonale wie, jak sprawić, by było o niej głośno, nie tylko ze względu na rolę. Okazało się, że spotyka się ze nastoletnim muzykiem Jacobem Sartoriusem, który zasłynął tzw. lip dubowymi coverami na YouTube. Chociaż trudno się spodziewać, żeby nastolatki ukrywały się ze swoim związkiem, nie wszystkim się podoba, że wystawia swoją prywatność na publiczny widok. Można się z tym zgadzać bądź nie, ale trzeba przyznać, Millie zwyczajnie dorasta i lada moment zacznie dyktować własne warunki.