Mikołaj Roznerski skradł show. Gdyby nie on, u Kuby Wojewódzkiego wiałoby nudą
Ten odcinek - podobnie jak jego bohaterowie - nie zapiszą się na kartach historii jako najbardziej pasjonujący. Było miło, były uprzejmości, ale więcej błyskotliwych komentarzy mieli goście niż umęczony nieco gospodarz. Cóż, bywało lepiej.
Trzeba przyznać, że showman musiał się sporo nagimnastykować, żeby wymyślić aktorowi zgryźliwą zapowiedź. Jak sam stwierdził, niełatwo było znaleźć coś negatywnego w sieci na temat Roznerskiego. Postanowił zażartować tylko z internetowych komentarzy: Mikołaj jest według dziewczyn tak sexy, że zaczną go sobie wrzucać do drinków jako "pigułkę gwałtu". Żarty z przemocy i molestowania, poziom show utrzymany.
Byliście przygotowani na cięte komentarze i przyjacielskie kuksańce? Choć rozmowa przebiegła w miłej atmosferze, trzeba przyznać, że jej temperatura była letnia. Co więcej, to Roznerski wykazywał więcej dystansu. Gdy Kuba zaczął śmiać się z tego, że kilka lat temu odśnieżał ulice w Warszawie, aktor przyznał, że po prostu musiał zarabiać, a do tego zdaje sobie sprawę, że sława przemija i w przyszłości będzie mógł robić inne rzeczy. - Popularność schodzi jak opalenizna. Ciebie też to czeka kochany – spuentował bardzo celnie.
Nie zabrakło żartów z tego, że Roznerski stanie się nowym Karolakiem i będzie angażowany do każdej komedii romantycznej. Mikołaj jednak nie dał się sprowokować i spokojnie opowiadał o kolejnych wyzwaniach, m.in. że niebawem zagra zawodnika MMA. Gdy Wojewódzki stwierdził, że docenia też role teatralne swoich gości, Roznerski skontrował: - A ty zrobisz jeszcze jakiś spektakl czy będziesz grał jeden przez 20 lat? (chodzi o "Zagraj to jeszcze raz, Sam" w teatrze 6. Piętro). *Widać było, że choć showman próbował brylować, to prym z dowcipami bez trudu wiódł Roznerski. *
Gdy w studiu pojawiła się Julia Kamińska, było dość miło, ale jednak mdło. Wojewódzki chwalił ją za urodę i talent, żałował, że Julia tak rzadko pojawia się na dużym ekranie, ale nie dawał jej jakoś pola manewru, by mogła się odgryźć dosadnym komentarzem.
Nie obyło się jednak bez żartów z 20 lat starszego partnera Kamińskiej i porównań do związku Kuby z Renatą. I tu jednak aktorka zręcznie wybrnęła, wyznając, że jest szczęśliwie zakochana i nic się w tej kwestii nie zmienia. Ku miłemu zaskoczeniu, rozmowa zeszła na poważniejszy temat. Wojewódzki próbował wypytać o doświadczenia Kamińskiej, która w ostatnich wywiadach opowiadała sporo o #metoo i molestowaniu.
- Tak, zdarzyły mi się takie sytuacje, moje koleżanki też sporo o tym mówią. Ale to nie tylko problem branży filmowej, nawet końskie zaloty to forma molestowania, mam wrażenie, że mężczyźni od małego są zachęcani, że tego typu żarty to nic złego. Mi taka sytuacja pierwszy raz zdarzyła się jak miałam 16 czy 17 lat i może nic takiego się nie stało, ale do dziś to zapamiętałam, ktoś dotykał mojego ciała niby w formie żartu, ale to było bardzo niefajne i krępujące – opowiadała.
I w tym przypadku nie mogło niestety zabraknąć nie najwyższych lotów żartów. - Molestowałem cię jakimś żartem? – zapytał. – Nie, nie odczułam tego – odparła. – Ale za to mnie – wtrącił ze śmiechem Roznerski nawiązując do ciągłych komentarzy o jego łatce przystojniaka. - Nie molestowałem cię ani minutę, nawet jeśli miałem przez sekundę taką myśl, to mi przeszło, następnym razem każę wykopać między nami rów melioracyjny – odparł w swoim stylu ze śmiechem Wojewódzki zakopując jakiekolwiek nadzieje na to, że "Król TVN" wykaże się choć minimalną wrażliwości na autentyczny problem seksizmu w mediach.
Gdy Kamińska mówi o doświadczeniach swoich i kobiet z ranży z niechcianymi zalotami, przemocą, molestowaniem Wojewódzki w jednej chwili obraca to w żart niczym podpity wujek na weselu. Ale kto z nas spodziewał się czegoś więcej?