Michał Rachoń na oczach widzów wylał Tigera. Internauci błyskawicznie zareagowali
Nie cichną echa skandalu, jaki wybuchł w związku z kontrowersyjnymi reklamami jednego z napojów energetycznych. Teraz swój manifest przedstawił Michał Rachoń w programie "Minęła 20".
10.08.2017 | aktual.: 11.08.2017 08:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na stronie promującej napój energetyczny Tiger Energy Drink pojawiła się grafika, która świętuje 1 sierpnia środkowym palcem. Obrazek zdobi hasło: "Dzień Pamięci. Chrzanić to, co było, ważne to, co będzie". Po burzy, jaka rozpętała się w mediach i internecie, firma odpowiedzialna za markę napoju skasowała ilustrację i przeprosiła za nią. Jak potwierdził Maciej Łapiński, client service director w agencji J. Walter Thompson, osoby odpowiedzialne za wpis zostały zwolnione. Firma Maspex w ramach zadośćuczynienia przekazała też 500 tys. zł na rzecz inicjatywy "Pomoc dla Powstańców". Niesmak jednak pozostał, a afera wciąż jest żywo komentowana w mediach.
Na początku ostatniego wydania programu "Minęła 20" Michał Rachoń zaprezentował widzom kontrowersyjną ilustrację. W krótkim wstępie zaznaczył, że Powstanie Warszawskie pochłonęło życie ok. 200 tys. osób. Po tych słowach w milczeniu otworzył na antenie puszkę z napojem i patrząc prosto w kamerę, ostentacyjnie wylał jej zawartość na podłogę. Po kilku sekundach zgniótł ją i demonstracyjnie wyrzucił ze siebie.
Internauci błyskawicznie zareagowali na zachowanie prezentera. Większość z nich popiera gest dziennikarza i przyłącza się do protestu, oznaczając posty w mediach społecznościowych tagiem #NiePijeTigera. Głos w sprawie zabrała także dziennikarka Ewa Wanat.
- Za publiczne wylanie piwa Ciechan w proteście przeciw homofobicznej wypowiedzi Jakubiaka - posła Kukiza i właściciela browaru, Jakubiak wytoczył proces księgarnio/kawiarni "Wrzenie Świata" . Ciekawa jestem, czy Tiger wytoczy Rachoniowi, lub raczej telewizji - z tego samego paragrafu. Przy okazji - brałam udział w tym wylewaniu. Rada nadzorcza radia RDC miała wtedy do mnie pretensje, że jako pracownik mediów publicznych nawołuję do bojkotu gospodarczego jakiegoś podmiotu. Nie zgodziłam się z jej zdaniem. Między innymi dlatego, że robiłam to po pracy i nie na antenie radia. Dziennikarz to też obywatel. Ale wykorzystywanie "publicznej" anteny do takich akcji to już zupełnie inna para kaloszy - skomentowała na swoim profilu na Facebooku (zachowano oryginalną pisownię).