Michael Biehn nigdy nie czuł się gwiazdą. Po latach znowu będzie o nim głośno
Michael Biehn grał główne role w "Terminatorze" i "Aliens", ale od lat jest kojarzony z niskobudżetowymi produkcjami na VoD. Wkrótce ma się to zmienić, bo 63-latek wpadł w oko twórcom serialu "Mandalorian".
24.03.2020 22:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak podaje Makingstarwars.net, Michael Biehn jest (na razie nieoficjalnie) nowym członkiem obsady serialu "Mandalorian", którego akcja rozgrywa się w uniwersum "Gwiezdnych wojen". Prace nad drugim sezonem ruszyły jeszcze przed finałem pierwszego, choć pandemia koronawirusa z pewnością pokrzyżuje plany realizacyjne Jona Favreau (pomysłodawca i jeden z reżyserów) i jego ludzi. Nie zmienia to faktu, że Disney zaczął publikować pierwsze informacje na temat kontynuacji.
Pewnym jest, że do obsady znanej z pierwszego sezonu (m.in. Pedro Pascal, Gina Carano, Carl Weathers, Giancarlo Esposit i oczywiście Baby Yoda) dołączy Rosario Dawson. Gwiazda "Death Proof" Tarantino, "Sprzedawcy II", "Sin City" czy seriali Marvela na Netfliksie wcieli się w postać znanej i lubianej Ahsoki Tano. Bohaterki występującej dotychczas wyłącznie w animowanych "Gwiezdnych wojnach" (nie licząc książek, komiksów i gier).
Michael Biehn ma się wcielić w postać łowcy nagród, który w przeszłości spotkał na swojej drodze głównego bohatera granego przez Pedro Pascala. W drugim sezonie mamy również zobaczyć powrót Mayfielda, jednego ze "współpracowników" Mando, który pojawił się w szóstym odcinku. Ponownie sportretuje go Bill Burr.
Premiera drugiego sezonu "Mandalorian" na platformie Disney+ była zaplanowana na październik 2020 r. Ale w obecnej sytuacji trzeba się liczyć z przesunięciem.
Przypomnijmy, że Michael Biehn ma na swoim koncie ponad 100 ról, w tym głośne hity typu "Terminator", "Obcy – decydujące starcie", "Tombstone", "Planet Terror", "Twierdza", "K2".
- Ludzie ciągle mówią o mnie, jakbym był gwiazdą lat 80. Nie byłem nią. Bruce Willis, Tom Cruise, Schwarzenegger, Stallone, Mel Gibson – oni byli gwiazdami i zarabiali po 20 mln dol. za film. Ja nigdy nie dostałem nawet 1 mln dol. i mi to pasuje – mówił Biehn w wywiadzie.
63-latek wiedzie wygodne życie, dostaje aktorską emeryturę, ale cały czas jest czynny zawodowo. Choć od lat zdaje się wyznawać zasadę, że "ilość jest ważniejsza niż jakość", nie narzeka na życiowe wybory. Ma własną wytwórnię filmów kręconych dla VOD. Największą radość sprawił mu thriller "The Victim" (2011), przy którym przez 12 dni pracował jako aktor, reżyser, scenarzysta i producent. I zarobił 60 tys. dol. (ok. 230 tys. zł).