MFKiG w Łodzi - dzień pierwszy, relacja prawie na żywo





MFKiG w Łodzi - dzień pierwszy, relacja prawie na żywo
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

02.10.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:31

22:32 - Branża imprezuje w mieście. Jeszcze przed chwilą, w jednym z pokoi Hotelu Polonia (ostatnim w Polsce hotelu, w którym funkcjonuje instytucja windziarza), świętowali urodziny Wojciecha Stefańca. Cała śmietanka towarzyska polskiego komiksu stłoczona w dwóch ciasnych pokojach, obsypana konfetti i balonikami, ubrana w stożkowe kapelusze pali papierosy i popija tani alkohol (choć nie, ktoś ma niezłą whiskey!). Michał Śledziński, Daniel Chmielewski, Olga Wróbel, Tomasz Pastuszka, Unka, młodszy z Płócienników (autor rysunków do intrygujących "Spranych dżinsów i sztamy"), Bartosz Sztybor i Piotr Nowacki (autorzy rozczarowującego "Tainted"), kilku blogerów i dziennikarzy, Motyw Drogi, Kolorowe Zeszyty i ja z Komiksomanii. Wszyscy próbują pomieścić się w pokojach zdecydowanie nieprzystosowanym dla tylu gości, zwłaszcza, że każdemu zależy na miejscu przy oknie. Plotkują o sztuce, środowiskowych przekrętach i zastanawiają się, gdzie by się tu upić. Wracam do hotelu.

20:00 - Tak się składa, że oba polskie kanały jakie mam w telewizorze wyświetlają świetne filmy. Przełączając pomiędzy "Kung-Fu Pandą" (chciałbym być Pandą), a "Jurassic Parkiem 3" układam pytania do Aleksa Robinsona. O co zapytać człowieka, który za pierwszy komiks został nominowany do wszystkich prestiżowych nagród, a za drugi wszystkie zgarnął? Co myśli o Polsce?

17:00- Obiad z ekipą nowego zina "Biceps" przypomina mi, dlaczego tak niezręcznie czuję się wśród komiksiarzy. Ludzie, którzy nigdy mnie nie widzieli rozmawiają ze mną jak z przyjacielem. Ludzie, którzy widzieli mnie raz w życiu traktują mnie jak brata. W chłodnym, pozbawionym uczuć rybim świecie takie zachowania są krępujące i podejrzane. Jeden Arcz, którego znam od dłuższego czasu, patrzy na mnie z politowaniem i wzdycha ciężko gdy rzucam czerstwymi żartami. Dlatego szybko uciekam na wernisaż Michała Śledzińskiego, gdzie czeka mnie kilka ładnych obrazków. Potężne wrażenie robią zwłaszcza plansze z nadchodzącego "Parish" ("W przyszłym roku zacznę nad tym pracować" - deklaruje Śledziński), pytanie tylko czy rysownik, który do tej pory sprawdzał się głównie w obyczajówkach równie dobrze znajdzie się w komiksie gatunkowym (rzecz zapowiada się na krwawą opowieść o samurajach).

16:20 - Hotel Centrum, jakieś 50 metrów od Łódzkiego Domu Kultury, w którym wydarzy się większość atrakcji. Wszystko jest - sejf, lodówka, telewizor z 12 kanałami, z czego tylko 10 po niemiecku. Tylko czajnika brak, a napiłbym się herbaty. Przepełniony smutkiem odwiedzam ŁDK i zgarniam dziennikarską przepustkę, później idę na obiad.

7:00 - 15:20- Podróż z Gdańska do Łodzi była na tyle przyjemna, że PKP wspaniałomyślnie przedłużyły ją o 80 minut. Ale hej, niecodziennie jeździ się w pustym przedziale pierwszej klasy (przeklasyfikowanej tymczasowo na drugą klasę), czytając nowego Żulczyka (średni) i kończąc trzeci sezon The Big Bang Theory (świetny).

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)