RozrywkaMetronomy w składzie Open'era!

Metronomy w składzie Open'era!

Metronomy
W cichej uliczce we wschodnim Londynie mieści się staromodne studio, miejsce pełne analogowego dźwięku i ciepłych, zakurzonych machin, w którym ambicje niezależnych artystów zmieniają się w klasyczne płyty. W ciągu ostatniego pół roku, to studio Toe Rag często odwiedzał pewien mężczyzna z lokami, który kończył w nim długo oczekiwany, czwarty album. Przyniósł ze sobą pasję do The Zombies i miłość do Love, a także entuzjazm dla Sly and the Family Stone, tak wielki, że to aż śmieszne. Nie od dziś wiemy, że ten pan potrafi świetnie pisać piosenki i układać teksty, formując popowe melodie w fantazyjne kształty. Jego głównymi narzędziami do tej pory były syntezatory i komputery; w studiu Toe Rag postanowił wznieść je na wyżyny kompozycji. Ów pan to Joseph Mount z Totnes w hrabstwie Devon, wokalista i architekt Metronomy. Ic h nowy album, "Love Letters", który ukazuje się 10 marca, już samym tytułem mówi wiele i o uczuciach, i o sposobach komunikacji, rzeczach, które zawsze były i zawsze będą. To nie przypadek. Ta
płyta chce być ponadczasowa. Po kilku niesamowitych latach kariery, Metronomy mają na to coraz większe szanse.

Metronomy w składzie Open'era!
Źródło zdjęć: © AlterArt - Media

04.03.2014 07:53

Album z 2011 r., "The English Riviera", przyniósł słońce Zachodniego Wybrzeża USA do Wielkiej Brytanii, zdobywając wiele wyróżnień, w tym nominację do prestiżowej Mercury Prize. Płyta "The English Riviera" została nazwana "wizjonerską" (NME), "egzotyczną" (Mojo), "stylową" (The Times), "objawieniem" (The Evening Standard), a magazyn i-D nawet określił zespół jako "pionierów". Wyprzedali koncert w prestiżowej londyńskiej Royal Albert Hall, zjeździli wzdłuż i wszerz Europę i Amerykę Północną; wiele zespołów po czymś takim spoczęłoby na laurach, ale nie oni.

Dlatego nowe utwory Metronomy są odważne i ambitne, ale pozostał w nich słodki smak, z którego zespół słynie. W chwytliwych melodiach czai się melancholia, a gdzieniegdzie można spotkać samotność. Na albumie znajdziemy też nowe muzyczne inspiracje. Źródłem pierwszego singla "I'm Aquarius" był album Diany Ross i The Supremes z 1969 r., "Let The Sunshine In", pełen psychodelicznych odlotów i pięknego "shoop-shoop" w chórkach. Mount prawie wyrzucił piosenkę z albumu, sądząc, że nie brzmi "jak on", ale potem zdał sobie sprawę, że jego styl zmienia się i wzrasta w naturalny sposób. To był także dobry moment, by rozpocząć nową przygodę - pomyślał. Utwory z tej płyty przecierają nieznane do tej pory dla Metronomy szlaki, ale rezultat jest spektakularny. Jest tak, jakby dobrzy przyjaciele wzięli nas za rękę i poprowadzili w nowe miejsce.

Bilety na tegoroczną edycję już w ALTERSKLEPIE i punktach sprzedaży Ticketpro.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)