"McMiliony": Historia tak absurdalna, że nie dałoby się tego wymyślić [Recenzja]

Dokument bardziej wciągający niż fikcja? Tak było z "The Jinx", tak było z "Making of Murderer" i tak samo jest z serialem HBO "McMiliony". Choć to historia o wielkiej kasie, a nie morderstwach.

"McMiliony": Historia tak absurdalna, że nie dałoby się tego wymyślić [Recenzja]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

06.02.2020 | aktual.: 06.02.2020 14:18

Wszystko zaczęło się od krótkiej notki, którą zauważył stacjonujący na Florydzie, znudzony banalnymi sprawami agent FBI Doug Mathews. Notka zawierała pytanie, czy organizowana przez sieć McDonald's loteria Monopoly to przekręt, i rozpoczęła śledztwo rodem z filmów sensacyjnych, i to tych bardziej komediowych. "McMiliony", 6-odcinkowy serial dokumentalny HBO (premiera dziś w HBO GO, widziałam przedpremierowo trzy odcinki) to zapis tego śledztwa i wszystkiego, co dało się znaleźć na temat całej tej pokręconej sprawy.

Zobacz wideo:

McMiliony, czyli jak ukraść miliony z McDonald's

W największym skrócie "McMiliony" opowiadają historię byłego policjanta, który przeszedł do pracy w ochronie korporacyjnej, w 1989 r. zaczął odpowiadać za bezpieczeństwo Monopoly i przez 12 lat pomógł wyprowadzić z loterii 24 miliony dolarów. Brzmi to jak totalne szaleństwo, bo akcja McDonalda, w której można było wygrać gigantyczne pieniądze, auta, łodzie, wycieczki etc., była w Ameryce lat 90. czymś naprawdę dużym. Każdy o tym słyszał, niejeden pewnie uzależnił się od śmieciowego jedzenia, licząc, że zostanie milionerem. Zwycięzców ogłaszano z pompą – a jednak do 2001 r. nie było ani jednego "prawdziwego" zwycięzcy.

Wszystko było ustawione – nieważne, czy wygrywał włoski mafiozo, czy skromny dziadek, czy czarnoskóra samotna matka, ci ludzie byli podstawieni. Jerome Jacobson, zwany Wujkiem Jerrym, rozdawał zwycięskie losy przez dekadę, za pomocników mając sycylijskich gangsterów, a FBI zaczęło interesować się sprawą dopiero w 2000 r., po otrzymaniu enigmatycznej wskazówki. Wtedy zaczęło się śledztwo, równie szalone i nieprzewidywalne, co trwający latami przekręt.

Obraz
© Materiały prasowe

McMiliony – przekręt tak głupi, że aż doskonały

"McMiliony", wyreżyserowane przez Jamesa Lee Hernandeza i Briana Lazarte'a, prezentują to wszystko z różnych perspektyw, opierając się na wywiadach z osobami uwikłanymi w sprawę. W pierwszym odcinku poznajemy Douga Mathewsa i innych agentów, a także prokuratora, pracownicę McDonalda zaangażowaną w operację pod przykrywką i Michaela Hoovera, jednego ze zwycięzców, którego agenci przesłuchiwali, udając ekipę filmową. Głównym narratorem jest fantastyczny w swojej roli agent Mathews, kiedyś wymyślający najdziwniejsze sposoby na złapanie oszustów, dziś w barwny sposób i ze śmiechem wspominający te czasy.

I choć słuchanie tak nieprawdopodobnej historii z ust prawdziwego agenta to rzeczywiście niebywałe doświadczenie – trochę w stylu "Narcos", które jednak jest serialem fabularnym, nie dokumentem – w kolejnych odcinkach robi się jeszcze ciekawiej. Przez ekran przewijają się nie tylko przeróżni stróże prawa, ale przede wszystkim kolejni fałszywi zwycięzcy i członkowie rodzin oszustów, w tym żona mafioza, która wygląda i zachowuje się jakby uciekła z parodii "Rodziny Soprano".

Każdy odcinek to tysiąc absurdalnych twistów, a słuchając tych ludzi, trudno uwierzyć, że to się wydarzyło naprawdę. "McMiliony" to niestworzone historie zaserwowane w hurtowej ilości i składające się na przekręt tak głupi, że aż doskonały. Dość powiedzieć, że cała akcja była grubymi nićmi szyta, bo najczęściej milionami nagradzano członków rodziny. Mafiozo współpracujący z policjantem bynajmniej nie był dyskretny, w pewnym momencie zakładając klub w stylu Bada Bing i zamieniając go w kościół w świetle kamer. A równie pokręcona i niekonwencjonalna co sam przekręt była akcja FBI.

Choć "McMiliony" to nie serial na miarę "The Jinx" czy "Making a Murderer", wciąga tak jak najlepsze produkcje true crime. Albo jak "Dom z papieru". Będziecie się dobrze bawić, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia. Jak, u diabła, ci ludzie mogli myśleć, że to się uda? I jakim cudem to rzeczywiście się udało?

Obraz
© Materiały prasowe

McMiliony to historia lekka, łatwa i przyjemna

Jak na dokument o przestępstwie ściganym przez FBI, jest to historia lekka, łatwa i przyjemna. Rozmówcy opowiadający rzeczy tak głupie, że aż przyprawiające o ból głowy, często są przez filmowców podpuszczani, żeby wygadywać jeszcze większe bzdury, a towarzyszą temu idiotyczne scenki odtwarzające prawdziwe wydarzenia i specyficzna oprawa muzyczna, rodem z kinowych filmów o przekrętach.

A tyleż nieustraszony, co gadatliwy agent Mathews z jednej strony całą tę głupotę wyśmiewa i punktuje, a z drugiej opowiada historię własnego śledztwa, które poziomem absurdu nie odstępowało od drugiej strony sprawy. I tak się składa, że to właśnie on ten absurd podkręcał, jednocześnie pozostając człowiekiem, który odkrył i udowodnił kradzież 24 milionów dolarów z ogólnokrajowej loterii.

Ale dokument HBO to nie tylko kupa śmiechu i szczęka opadająca raz po raz na podłogę. Jest w "McMilionach" sporo prawdy o Ameryce, kraju, gdzie marzenia są równie gigantyczne co burgery i kubki z colą. Kiedy przez ekran zaczynają przewijać się kolejni "zwycięzcy", staje się jasne, że to nie ich przekręt. Pocący się ze strachu przed kamerą starszy człowiek, ledwie wiążąca koniec z końcem samotna matka, nieznajoma kobieta, której ktoś zaproponował udział w całej zabawie, bo miała włoskie nazwisko. Historie dziwne i dziwniejsze, ale najczęściej jednak zawierające depresyjny element w postaci biedy czy innego rodzaju problemów.

Oglądanie kolejnych absurdów piętrzących się na ekranie sprawia frajdę i jest wkręcające, tak że trudno się od "McMilionów" oderwać. Serial opiera się na niczym nieskrępowanym humorze i nic sobie z tego nie robi, ale kiedy do gry wchodzą autentyczne ludzkie problemy, przystopować potrafią i twórcy, i zawsze uroczy agent Mathews. Bo ta historia ma wszystko: jest zabawna, dramatyczna, pełna zwrotów akcji i tak nieprawdopodobna, że musiała wydarzyć się naprawdę.

Nawet jeśli serial HBO bywa nierówny, a kolejne odcinki różnią się od siebie tonem i strukturą, jest duża szansa, że nie będziecie mogli oderwać się od ekranu.

Źródło artykułu:Serialowa.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)