Matthew Perry był na samym dnie. Pomogła mu Jennifer Aniston
Matthew Perry, czyli Chandler z "Przyjaciół", pił i ćpał przez 17 lat. W najbardziej krytycznym momencie lekarze dawali mu dwa proc. szans na przeżycie.
Najpierw aktor zaczął przesadzać z alkoholem. Pił każdorazowo przed wejściem na plan "Przyjaciół", na którym czuł się najgorszy z całej obsady. Żył po presją, którą sam nakręcił w swojej głowie, że za chwilę może wylecieć z serialu. Problem narastał, ale Perry, jako rasowy już alkoholik, stracił do siebie dystans i niczego nie dostrzegał.
- Podeszła do mnie Jenn (Aniston - red.) i powiedziałą bez ogródek: "Wszyscy wiedzą, że pijesz i jest z tobą źle" - wspomina aktor w rozmowie z "People". Otworzyła mi oczy i podała pomocną dłoń. Była moim aniołem - dodał.
Ale alkohol to był tylko jeden z demonów Perry'ego. Drugim, jeszcze gorszym, były leki i narkotyki. Bywały dni, kiedy zażywał 55 tabletek Vicodinu i wciągał kilka kresek. Zaczął chudnąć. Przy wzroście 183 cm miał problem z dobiciem i utrzymaniem 60 kg wagi. Pękła mu okrężnica, przez dziewięć miesięcy musiał korzystać z worka stomijnego, przeszedł 14 operacji gastrologicznych. Wreszcie zapadł w dwutygodniową śpiączkę. Lekarze dawali mu ułamek szans na przeżycie.
- W czasie największego zawodowego triumfu, którym powinienem był się cieszyć z najbliższymi, siedziałem w ciemnym pokoju, gdzie spotykałem samych dilerów i kwiliłem w samotności - powiedział Perry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aktor nie przyjmował wtedy żadnej pomocy. Był na dnie. Nawet podczas nagrywania specjalnego odcinka "Przyjaciół: Spotkanie po latach", na początku 2021 r., nie był sobą. Jego ograniczona zdolność kojarzenia, koncentracji i wysławiania się nie umknęła fanom. Niektórzy mieli nawet żal do producentów, że zwyczajnie żerują na tragedii uzależnionego gwiazdora. Matthew Perry podźwignął się dopiero rok temu. Częścią jego terapii jest książka "Friends, Lovers and the Big Terrible Thing", w której dokonuje rozrachunku z samym sobą.