"Matki, żony i kochanki": jak potoczyły się dalsze losy Doroty i Michała Lindnerów?
Odtwórczyniami głównych ról były: Elżbieta Zającówna, Anna Romantowska, Małgorzata Potocka oraz Gabriela Kownacka. Mimo że wszystkie aktorki zyskały popularność, to ekranowa Dorota Lindner cieszyła się największą sympatią widzów. Jej serialowym mężem był Krzysztof Stroiński, z którym stworzyła niezapomniany duet. Pamiętacie ich historię?
Ich perypetie śledziły wszystkie Polki
Jeden z ulubionych seriali lat 90.
Serial "Matki, żony i kochanki" doczekał się dwóch sezonów emitowanych w 1996 i 1998 roku. Sygnowana przez Machulskiego produkcja cieszyła się ogromną popularnością, zwłaszcza wśród kobiet. Widzowie docenili dobry scenariusz, reżyserię oraz świetną obsadę aktorską. W ich pamięci pozostanie również piosenka, która rozpoczynała każdy odcinek serialu. Słynny utwór autorstwa Krzesimira Dębskiego zaśpiewała Anna Jurksztowicz.
Gabriela Kownacka jako Dorota Lindner
Jedną z postaci, z którą fani serialu "Matki, żony i kochanki" najbardziej się utożsamiali, była Dorota Padlewska-Lindner (czyli niezapomniana Gabriera Kownacka). Bohaterka miała pozornie wszystko - kochającego męża, wspaniałą córkę (w tej roli Anna Mucha) i dobrze prosperującą firmę. Czegoś jednak brakowało w jej życiu. Tę bolesną pustkę zapełnił starszy od niej kochanek - Adam.
Uczuciowe zawirowania
Gdy skrywany związek wyszedł na jaw, Dorota postanawia odejść od męża i zamieszkać u Hanki Trzebuchowskiej (Elżbieta Zającówna). Tęsknota za rodziną była jednak silniejsza i kobieta zdecydowała się zawalczyć o swoje małżeństwo. Udało się.
Kiedy jej życie uczuciowe w końcu wróciło do normy, na horyzoncie pojawiły się poważne kłopoty finansowe. Okazało się, że nowy wspólnik, Jakub Reutt, był oszustem, a jego nieuregulowane długi spadły na rodzinę Lindnerów. Na szczęście i z tym problem małżeństwo sobie wkrótce poradziło.
Widzowie ją uwielbiali
Dorota wydawała się najmniej sympatyczną postacią. Była kobietą twardo stąpającą po ziemi, która znała swoją wartość i doskonale wiedziała, czego oczekuje od życia. Czasami była zbyt pewna siebie, przez co jej zachowanie mogło być odbierane jako aroganckie.
Paradoksalnie to właśnie za te niedoskonałości widzowie zapałali sympatią do kreowanej przez Kownacką bohaterki. Pozornie idealna – w rzeczywistości nie brakowało rys na jej wizerunku.
Rodzina była dla niego całym światem
Serialowym ukochanym aktorki był Krzysztof Stroiński, który wcielił się w rolę Michała Lindnera. Z wykształcenia był chemikiem i nauczał w szkole wyższej. Później zdecydował się założyć własną firmę. Niestety, fabryka spłonęła w pożarze, a bohater znalazł pracę w pizzerii. Nie potrafił jednak odnaleźć się w nowej branży. Za namową córki wrócił w końcu na uczelnię.
Mężczyzna sprawiał wrażenie nieudacznika i życiowego fajtłapy. Z pewnością nie odpowiadał rysopisowi współczesnego idealnego męża, a mimo to wzbudzał u widzów życzliwość. Nastawienie Michała ulegało bowiem zmianie, gdy w grę wchodziło dobro rodziny. Wówczas potrafił zdobyć się na największe poświęcenie.
Fani wciąż nie mogą pogodzić się z jej śmiercią
Występ w "Matkach, żonach i kochankach", zarówno dla Gabrieli Kownackiej jak i dla Krzysztofa Stroińskiego, był jedynie kolejnym etapem w ich karierze. Oboje mieli już wówczas za sobą ponad trzydzieści ról w filmach i serialach.
Po udziale w produkcji TVP1, aktorka zagrała jeszcze w kilkunastu realizacjach m.in. wcieliła się w postać Anny Kwiatkowskiej w cieszącej się ogromną popularnością "Rodzinie zastępczej". Na przełomie 2004-2005 roku gwiazda na kilka miesięcy zniknęła z mediów. Powodem przerwy był zły stan zdrowia. Niestety, Kownacka nie wróciła już na ekrany. Zmarła 30 listopada 2010 roku, po wyczerpującej walce z rakiem piersi.
Ceniony i tajemniczy aktor
Po zakończeniu prac związanych z realizacją serialu "Matki, żony i kochanki", Krzysztof Stroiński stworzył kilkadziesiąt kreacji dla Teatru Telewizji, a każdym kolejnym wcieleniem utwierdzał krytyków w przekonaniu, że los obdarzył go niesamowitym talentem. Wystarczy choćby wspomnieć o pamiętnej roli aspiranta Mirosława Saniewskiego "Metyla" w "Pitbullu" Patryka Vegi czy Jana Żółwieńskiego w "Rysie" Michała Rosy.
Aktor unika kontaktu z mediami i konsekwentnie milczy na temat swojego życia prywatnego.