"Matki, żony i kochanki": co się stało z Elżbietą Zającówną?
Elżbieta Zającówna przez wiele lat była jedną z gwiazd najważniejszych produkcji Juliusza Machulskiego. Popularność przyniosła jej zwłaszcza rola w serialu "Matki, żony i kochanki", w którym wcieliła się w postać Hanki Trzebuchowskiej. Jak dziś wygląda życie aktorki?
Aktorka nagle zniknęła z ekranów
Marzyła o karierze sportowca
Elżbieta Zającówna przyszła na świat 14 lipca 1958 roku w Krakowie. Jej mama była księgową, a tata pracował jako inżynier.
- Miałam być chłopcem. Tata, choć urodziła mu się dziewczynka, lubił mieć we mnie pomocnika. Dzięki temu, umiem posługiwać się wiertarką, wbić gwóźdź, wymienić koło w samochodzie - śmiała się aktorka.
Jako mała dziewczynka, marzyła, że w przyszłości będzie osiągać sukcesy w sporcie. Uwielbiała wszelką aktywność fizyczną i trudno było jej usiedzieć w miejscu. Niestety, pewnego dnia dowiedziała się, że musi raz na zawsze porzucić swoją największą pasję.
To był dla niej cios
Zającówna długo nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Jednak diagnoza lekarzy była jednoznaczna: cierpi na nieuleczalną chorobę von Willebranda, która powoduje samoistne oraz długotrwałe krwawienia. Tego typu zaburzenia krzepliwości krwi wykluczają wyczerpujące treningi i wysiłek fizyczny. Zającówna musiała zrezygnować ze zdawania na upragnioną AWF.
Spróbowała sił w aktorstwie
Na szczęście miała jeszcze jeden talent – na scenie czuła się jak ryba w wodzie. Nie mogąc uczestniczyć w rekrutacji na AWF, postanowiła spróbować swoich sił w wyścigu po indeks Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Udało się.
- Sport i teatr to pokrewne dziedziny. Obie wymagają rywalizacji i treningu, jest też publiczność - tłumaczyła.
W 1980 roku zadebiutowała na deskach teatru w Warszawie w musicalu "Cabaretro" w reżyserii Andrzeja Strzeleckiego, a rok później mogła już pochwalić się dyplomem uczelni i tytułem zawodowej aktorki.
Pokochała występy przed publicznością
Na pierwsze propozycje współpracy nie musiała długo czekać. Tuż po ukończeniu studiów trafiła do zespołu Teatru Syrena w Warszawie, a potem do gdyńskiego Teatru Muzycznego. Występując w Trójmieście, udało jej się spełnić skryte marzenie: zagrać główną rolę w musicalu "Huśtawka".
Gdy w 1988 roku przeprowadziła się do stolicy, znalazła zatrudnienie w warszawskim Teatrze Rampa. Jej ostatnią teatralną przystanią była scena w Teatrze Komedia.
Podbiła serca widzów
Myli się jednak ten, kto uważa, że Zającówna występowała jedynie na deskach teatrów. Jeszcze w tym samym roku, w którym została absolwentką PWST w Krakowie, zadebiutowała na dużym ekranie rolą w pierwszej części słynnej komedii "Vabank" w reżyserii Juliusza Machulskiego.
- Jako bardzo młoda, niedoświadczona osoba byłam zachwycona tym, że mogę pracować z tak fantastycznymi artystami - powiedziała w wywiadzie dla tygodnika "Świat & Ludzie".
Mimo że rola nie była może zbyt rozbudowana, to publiczność zapamiętała niezwykle zgrabną i utalentowaną 23-latkę. Trzy lata później Zającówna znów wcieliła się w postać Natalii, ponownie partnerując Janowi Machulskiemu, Witoldowi Pyrkoszowi i Jackowi Chmielnikowi.
Trudno oderwać od niej wzrok
Dwa lata po premierze filmu "Vabank" aktorka pojawiła się w "Nadzorze" Wiesława Saniewskiego oraz kolejnej kultowej komedii autorstwa Machulskiego. Była to rola w niezapomnianej "Seksmisji", gdzie artystka wcieliła się w strażniczkę więzienia, w którym przetrzymywani byli Maksio i Albert. Co ciekawe, jej postać nazwano... Zajaconna.
W latach 80. pojawiła się również w obsadzie "C.K. Dezerterów" oraz w kontrowersyjnym filmie science fiction "O-bi, o-ba: Koniec cywilizacji". Na dużym ekranie wystąpiła jeszcze tylko dwa razy. W 1991 roku ponownie u Machulskiego w sensacyjnym "V.I.P" oraz dziewięć lat później w telewizyjnym filmie dla dzieci "Koniec świata u Nowaków".
Poświęciła się serialom
W 1995 roku aktorka skupiła się na pracy w serialach. Jej pierwszą rolą (i jak się później okazało również najważniejszą) było wcielenie się w postać Hanki Trzebuchowskiej w produkcji "Matki, żony i kochanki". Wielu widzów do dzisiaj kojarzy ją właśnie z tą bohaterką.
W późniejszych latach zagrała jeszcze w m.in. "Graczykach", "13 posterunku 2", "Marzeniach do spełnienia", "Samym życiu", "Na dobre i na złe", "Niani", "Doręczycielu" oraz "Daleko od noszy". Żadna z produkcji nie przyniosła jej jednak większej popularności niż występ w "Matkach, żonach i kochankach".
Wybrała życie rodzinne
Z czasem gwiazda Elżbiety Zającówny zaczęła powoli przygasać, a ona sama usunęła się w cień. Jak przyznała na łamach magazynu "Świat & Ludzie", kiedy na świecie pojawiła się jej córka, praca automatycznie zeszła na drugi plan. Najważniejsza stała się rodzina i życie prywatne.
Dziś 57-letnia aktorka skupia się przede wszystkim na działalności charytatywnej (od 1 czerwca 2010 obejmuje stanowisko wiceprezesa zarządu Fundacji Polsat) oraz rozwijaniu swojej firmy producenckiej Gabi, która zajmuje się produkcją seriali oraz spektakli teatralnych. Sporadycznie występuje również na deskach teatru. Nic jednak nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie powróciła na ekrany.