Matka Iwony Wieczorek pokazuje nieznane zdjęcia. Tak wspomina jej dzieciństwo i dorastanie
W filmie dokumentalnym opublikowanym na nowym portalu Vodylla.pl matka Iwony Wieczorek wspomina swoją córkę, opowiadając o latach jej młodości i dorastaniu. Mówi też o szoku, gdy dowiedziała się, że Iwona zaginęła. - Przeczuwałam, że coś się musiało stać - mówi Iwona Kinda.
26.05.2023 | aktual.: 26.05.2023 11:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Vodylla.pl to nowy portal z filmami dokumentalnymi. Pierwszym ich hitem ma być film o zaginięciu Iwony Wieczorek.
W czasie długiego spaceru przez Sopot, drogą, gdzie Iwona widziana była po raz ostatni, matka zaginionej - Iwona Kinda - rozmawia z dziennikarką Angeliką Swobodą. To są czułe wspomnienia matki o córce. Kinda wspomina, że dziewczynka urodziła się 1991 roku, tydzień po terminie. Iwona miała urodzić się jako chłopiec, Tomek. Matki nie było wtedy stać na prywatne badania USG, więc nie wiedziała jakiej płci będzie dziecko.
- Była śliczna, miała czarne włoski – wspomina poród matka. – Była prześliczna, tak jak starsza córka. Kochana. Miała mieć na imię Olga, bo byłam pod wrażeniem programów Olgi Lipińskiej. Ale wyszło tak, że ma na imię Iwona, co jest zasługą ojca. Poszedł do urzędu i dał na imię córce Iwona. Jak zobaczyłam akt urodzenia, byłam zła, bo to nie było po mojej myśli. Później się ucieszyłam.
Matka mówi w czasie teraźniejszym – Iwona "jest", Iwona "ma".
Pytana przez dziennikarkę o szczegóły porodu, Kinda wspomina zapach dziecka, jej ciało w mazi po urodzeniu, jej ciemne oczy.
Te wspomnienia matki przerywane są wypowiedziami dziennikarza Janusza Szostaka, detektywa Arkadiusza Andały oraz dr Jacka Wasilewskiego - medioznawcy. Dziennikarz wspomina nieścisłości, kłamstwa i mataczenia w zeznaniach znajomych Iwony.
Matka zaginionej rozważa też ostatnią trasę Iwony: którędy szła, co mogło ją zdenerwować, dlaczego zdjęła buty i szła boso po chodniku wzdłuż nadmorskiej promenady aż do wyjścia nr 63.
Kinda mówi: - Ona bywała w tym czasie na osiemnastkach koleżanek. Nigdy nie miała przy sobie dużej gotówki. Czasem zrzucałam jej gotówkę na taksówkę z okna. Ona znała tę drogę. Nie szła nią pierwszy raz. To było jej podwórko. Dużo tu jest całodobowych kawiarenek, knajpek.
Jak wspomina moment, gdy zrozumiała, że nastolatka zaginęła? - Przeraziły mnie słowa jej znajomych "od rana jej szukamy i nigdzie jej nie ma". To był dla mnie paraliż. Jak to jej szukają?!
Później - poza policją - pojawili się też wróżbici, wróżki, wahadełka. Ale nie prywatni detektywi. - Prywatni detektywi byli wtedy albo na urlopach albo zajmowali się rozwodami. Nie zajmowali się zaginięciami, bo najlepiej pójść za kimś do knajpy, a nie wziąć się za robotę i szukać - mówi matka zaginionej.
W filmie pojawiają się także zdjęcia Iwony jako wesołej nastolatki. Dlaczego Kinda zdecydowała się opowiedzieć o córce w taki sposób? W czasie premiery filmu tłumaczyła: - Chciałam przywrócić jej godność, czyli to wszystko, z czego ona tak naprawdę została okradziona przez różne materiały. Wiemy przecież, z czym się borykam, jakie słowa padają pod adresem Iwony i dlatego to pokazałam - powiedziała "Plejadzie".
Przypomnijmy, że sprawą zaginięcia Iwony Wieczoerk zajmuje się teraz policyjne Archiwum X. W marcu śledczy zakończyli trwające trzy miesiące czynności w sopockiej Zatoce Sztuki. Obiekt został gruntownie sprawdzony, podobnie jak pobliska plaża. Przeczesano ją za pomocą georadaru, dokonując kilku wykopów. Nurek przeszukał studzienkę kanalizacyjną. Podczas akcji śledczy wywozili z budynku worki z zabezpieczonymi śladami.
Dwuczęściowy film "Dzieciństwo Iwony Wieczorek" można zobaczyć na portalu Vodylla.pl.