Mateusz Damięcki wspiera młodych lekarzy z Porozumienia Rezydentów OZZL. "Bądź Hipokratesem, a nie hipokrytą!"
07.10.2017 12:29, aktual.: 09.10.2017 08:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gwiazda serialu "W rytmie serca" w emocjonalnym wpisie na Facebooku poparł protest Porozumienia Rezydentów OZZL, którzy walczą m.in. o poprawę warunków pracy lekarzy.
Mateusz Damięcki, który wciela się w rolę młodego lekarza w popularnym serialu "W rytmie serca", opublikował Na Facebooku swoje słowa poparcia:
"Popieram młodych lekarzy zrzeszonych w ramach Porozumienia Rezydentów. Bądźcie konsekwentni i wytrwali. Strajkujcie, protestujcie - jako Wasz przyszły pacjent chcę mieć pewność, że otrzymacie wszystko, czego potrzebujecie, by w pełni sił zadbać o zdrowie i życie moje i moich najbliższych".
Przypomnijmy, że Porozumienie Rezydentów w serii protestów walczy o takie postulaty, jak:
- Zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do poziomu europejskiego nie niższego niż 6,8 PKB w przeciągu trzech lat.
- Likwidację kolejek.
- Rozwiązanie problemu braku personelu medycznego.
- Likwidację biurokracji w ochronie zdrowia.
- Poprawę warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia
Damięcki zwrócił uwagę, że rzeczywistość pokazywana w polskich serialach medycznych niekoniecznie jest zgodna z prawdą. Wykorzystując falę popularności serialu, aktor zwraca uwagę na potrzeby pracowników Polskiej Służby Zdrowia - niezbędne do tego, by mogli należycie opiekować się zdrowiem swoich pacjentów.
"Pracując w serialach o tematyce medycznej, spotykam się na co dzień z konkretnymi sytuacjami, które, choć zapisane w scenariuszu, stają się automatycznie fikcją, odzwierciedlają w pewnym stopniu rzeczywistość, która nas otacza. I która nas wszystkich, bez wyjątku dotyczy. Serial jednak nigdy nie pokaże całej prawdy - kto bowiem chciałby po ciężkim dniu zmagań z rzeczywistością wrócić do domu i dostać to samo na ekranie telewizora?".
Aktor zachęca do dzielenia się postem na Facebooku i wspierania tym samym dążenia młodych lekarzy. Emocjonalną wypowiedź poszerzył w najnowszym wpisie na swoim blogu:
*"Chciałbyś, żeby Twoim ukochanym, jedynym dzieckiem zaopiekował się w szpitalu ledwo wiążący koniec z końcem, przemęczony rezydent? *Ten, który właśnie uczy się po to, by w przyszłości brać odpowiedzialność nie tylko za pacjentów, ale i placówki oraz cały system zdrowotny? I bardzo proszę bez złośliwości - nie mylmy pojęć: "misja" nie zawsze musi oznaczać "działanie charytatywne". Minęła epoka Judymów, żyjemy w czasach, w których do pracy jeździ się samochodem, a nie w deszczu i błocie przedziera się do umierającego - bieda nie doda lekarzowi szlachetności. A nawet jeśli ktoś tak nadal na to patrzy - to nie o to tu chodzi".
Wpis został opatrzony wiele mówiącym nagłówkiem: *"Primum non nocere - bądź Hipokratesem, a nie hipokrytą". *