"MasterChef": Damian Kordas zwycięzcą 4. edycji kulinarnego show! W finale nie obyło się bez wpadek
None
Gafy w show TVN to już niemal tradycja
Finał 4. edycji "MasterChefa" za nami. W ostatecznej rozgrywce wzięło udział dwóch zawodników: Damian Kordas oraz Adam Kozanecki. Jednak tylko jednemu uczestnikowi udało się podbić podniebienia wymagających jurorów. Po wymagającej kulinarnej walce główna nagroda trafiła w ręce 22-letniego studenta weterynarii - Damiana.
Jednak zanim widzowie poznali werdykt ekspertów, internauci już komentowali ich decyzję. Jak to możliwe? Okazało się, że tym razem to nie TVN, a Wikipedia zaliczyła wpadkę i za wcześnie ujawniła nazwisko zwycięzcy. Ale to nie wszystkie gafy, które wydarzyły się w ostatnim odcinku.
Zobacz także: Anna Starmach razem z dwójką uczestników "MasterChefa" - Klaudią Budny i Mateuszem Nowakiem - gotują w "Dzień Dobry TVN"
AR
Wyrównana walka do ostatnich minut
Do kulinarnej rozgrywki w wielkim finale 4. edycji programu "MasterChef" stanęło dwóch uczestników: Adam Kozanecki z Uniejowa (31-letni nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej) oraz Damian Kordas z Wrocławia (22-letni student weterynarii).
Ostatnim i decydującym zadaniem było przygotowanie minimum pięciodaniowego menu degustacyjnego. Zawodnicy mieli na to 2,5 godziny. Gdy po upływie czasu tak oryginalne potrawy jak sandacz na maśle rakowym z salsą z gruszki i ogórka, sorbet jabłkowy z pudrem migdałowym i sosem karmelowym czy chrzanowa chmurka bitej śmietany z wachlarzami kalarepki skropiona tymiankowym sosem trafiły na talerze jurorów, eksperci oniemieli z zachwytu. I choć walka była wyrównana do ostatniej minuty programu, tylko jeden z zawodników okazał się niekwestionowanym zwycięzcą.
Historyczne zwycięstwo
Jury w składzie: Magda Gessler, Anna Starmach i Michel Moran uznali, że statuetka najlepszego kucharza w Polsce, wygrana w wysokości 100 tysięcy złotych, bilet lotniczy do Tokio dla dwóch osób oraz możliwość wydania własnej książki kucharskiej trafią do rąk utalentowanego Damiana Kordasa. Tym samym uczestnik został pierwszym mężczyzną, który wygrał polską edycję "MasterChefa" i zarazem najmłodszym zawodnikiem w Europe, który zwyciężył w kulinarnym show.
- Wrażenia są nie do opisania. Jestem czwartym polskim MasterChefem! Jedynym mężczyzną. Trzy lata próbowałem, jeżeli czegoś się tak bardzo chce, to się udaje zrealizować marzenia. Kolejny cel? Być szefem 3-gwiazdkowej restauracji. Mojej własnej restauracji - powiedział Kordas tuż po ogłoszeniu werdyktu.
Jednak radość zwycięzcy znów przysłoniły kompromitujące stację wpadki.
Podwójna wpadka w finale
To już niemal tradycja, że ostatni odcinek programu TVN obfituje w żenujące sytuacje, które irytują widzów. Tym razem nazwisko kucharza, który wygrał telewizyjne show opublikowała... Wikipedia. Mało tego, informacja ta ujrzała światło dziennie już o godz. 20:30, czyli godzinę przed zakończeniem finałowego odcinka. Niestety, to nie wszystkie gafy, które wydarzyły się w niedzielny wieczór.
Okazało się, że TVN nie pokazał wszystkiego, co podczas finału zarejestrowały kamery. Dopiero po emisji ostatniego odcinka wyszło na jaw, że Adam przygotował sześć, a nie pięć dań. Jego ostatnia potrawa, czyli czernina z galaretką z gruszek, choć dotarła na stół jurorów, nie została zaprezentowana widzom.
- Gdzie moja czarnina? No gdzie? Ale lipa. Gdzie moje 6 danie? - napisał oburzony Kozanecki na Facebooku (zachowano oryginalną pisownię).
To nie pierwszy raz
Przypomnijmy, że to nie pierwszy przypadek, kiedy nazwisko zwycięzcy "MasterChefa" ujrzało światło dzienne przed czasem. W 2012 roku na dwa dni przed finałem 1. edycji kulinarnego show stacja ujawniła na stronie programu materiał wideo z rozmową z Basią Ritz, która opowiadała o radości z wygranej.
W trzeciej edycji było podobnie - jednak tym razem to nie stacja TVN dała plamę, ale księgarnia, która rozpoczęła sprzedaż książki kucharskiej Dominiki Wójciak, zanim pokazano finałowy odcinek. Przypadek czy zaplanowana akcja?
Zobacz także: Anna Starmach i uczestniczka programu "MasterChef" Ludwika Dąbrowska w "Dzień Dobry TVN"
AR