Martyna Wojciechowska odpowiada na krytykę. "Nikt nie miał zamiaru wykorzystać pani kompetencji i uciec"
W internecie zawrzało, kiedy na portalu społecznościowym pojawił się wpis dotyczący kulis programu Martyny Wojciechowskiej "Kobieta na krańcu świata". Zarzucano, że produkcja korzysta z wiedzy ekspertów, którym nie płaci i o których nie wspomina w napisach końcowych, bo "tego wymaga fabuła programu". Dziennikarka odpowiedziała na krytykę.
Martyna Wojciechowska postanowiła odnieść się do krzywdzących komentarzy i opublikowała na Facebooku odpowiedź na zarzuty Aleksandry Przegalińskiej-Skierkowskiej, polskiej filozofki i badaczki nowych technologii (zachowano oryginalną pisownię):
"Pani Alexandro!
Przyznaję, że bardzo zaskoczyła mnie Pani wiadomość. Wysoko cenię Pani pracę i wiedzę, zajmuje się Pani fascynującą dziedziną nauki dlatego przykro mi, że poznajemy się w takich okolicznościach. Chciałabym jednak odnieść się do Pani dwóch postów opublikowanych wczoraj na fb.
Od 20 lat zajmuje się realizacja programów telewizyjnych i filmów dokumentalnych, ale po raz pierwszy zostałam postawiona w takiej sytuacji. Pracuje ze świetnymi i kompetentnymi kobietami (100% redakcji to kobiety właśnie!) i jestem wyjątkowo wyczulona na etykę pracy oraz wynagradzanie każdego osoby pracującej przy moim programie. Kobiet szczególnie, bo sama jestem pracującą samotną mamą. Tu ma Pani rację – nie możemy zgadzać się na prekariat i wyzysk.
Nie ma w redakcji programu kogoś, kto pełni funkcję mojej "asystentki". Pracują ze mną od wielu lat na zmianę dwie doświadczone dokumentalistki, które pomagają mi w realizacji wielu trudnych tematów z zachowaniem należytej etyki, wysokiej kultury osobistej i poufności (czasem przecież chodził o bezpieczeństwo naszych bohaterek). Standardem naszej pracy jest rzetelność dziennikarska i wielokrotne weryfikowanie uzyskanych z różnych źródeł informacji. W tym celu w ciągu miesięcy (czasem nawet lat) przygotowywania tematu kontaktujemy się z licznymi specjalistami z prośbą o komentarz. Dziennikarz nie zawsze cytuje swoich rozmówców w publikowanym tekście czy materiale filmowym – taki jest standard pracy w tym zawodzie. Nie jest to prawda, że "nigdy nie podpisujemy" naszych ekspertów, bo wielokrotnie to robimy – łatwo to zweryfikować. Zależy to od samych rozmówców – niektórzy wręcz sobie tego nie życzą np. podczas pracy nad tematami kontrowersyjnymi, takimi jak handel ludźmi czy mordowanie osób chorych na albinizm w Tanzanii.
Czym innym jest natomiast wkład merytoryczny w program i praca nad nim – każda z takich osób ma podpisaną umowę, która reguluje warunki naszej współpracy. Jestem dziennikarzem i nie posiadam wiedzy na każdy temat – nie mam powodu, by mówić inaczej, wielokrotnie podkreślam, że pozyskuję informacje z najbardziej wiarygodnych źródeł. Dlatego to bardzo krzywdzące i nie w porządku, że oskarża mnie Pani o to pisząc na swoim profilu "widz musi wiedzieć że prowadząca do wszystkiego doszła sama {wymogi formuły programu!}”. Bo to po prostu nieprawda.
Wiem, że Pani rozmowa z dokumentalistką trwała 20 minut, z czego zdecydowaną większość stanowiło przybliżanie Pani charakteru programu “Kobieta na krańcu świata”, bo mieszka Pani za granicą. Poruszyłyście też temat odcinka, który zamierzamy realizować, do którego potrzebowaliśmy Pani wsparcia merytorycznego. Z mojej wiedzy wynika, że ustaliłyście, że nasza dokumentalistka odezwie się do Pani dzisiaj ze szczegółowymi informacjami co do współpracy i zamieszczenia Pani nazwiska w tyłówce programu.
Nikt nie miał zamiaru wykorzystać Pani kompetencji i uciec. Nie wiem dlaczego odniosła Pani takie wrażenie, bo nic na to nie wskazywało. Zawsze jestem gotowa na merytoryczną rozmowę, ale wygląda na to, że nie o to Pani chodziło.
Pozostaję jednak do dyspozycji i dalszych wyjaśnień.
Pozdrawiam serdecznie, Martyna Wojciechowska"
Przypominamy, że sprawa dotyczyła postu w którym zarzucano podróżniczce, iż korzysta z wiedzy ekspertów, którym nie płaci i o których nie wspomina w napisach końcowych, bo "tego wymaga fabuła programu".
Sprawę skomentowała także autorka kontrowersyjnego wpisu. - Moim celem nie jest wytwarzanie negatywnych emocji wobec Pani Martyny Wojciechowskiej i jej zespołu - raczej pokazanie szerszego zjawiska, którego ofiara padł również ten zespół. Mam wrażenie, ze w Polsce istnieje kultura niehonorowania wkładu intelektualnego czy artystycznego, w której przyjmuje się, że to jest oczywiste ze ktoś się dzieli wiedza a jednocześnie nie traktuje tego jako pracy. Wydaje mi się, że ta forma wyzysku generuje sytuacje braku zaufania społecznego i niszczy też społeczne więzi. Zjawisko jest dość nagminne i myślę ze stad tez fala reakcji osób, które zostały nim pokrzywdzone - napisała w oświadczeniu przesłanym WP Teleshow.
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>