Martyna Wojciechowska: "Chcę być jak Elżbieta Dzikowska"
Zdobyła Mont Blanc, Mount Everest i Kilimandżaro, zjeździła niemal cały świat, a swoje podróże pokazuje w programie "Kobieta na krańcu świata". I ani myśli przystopować!
Podróże to jej żywioł
[
]( http://www.fakt.pl )
Wciąż marzy o różnych zakątkach świata
- Na przykład?
- Plemię Musuo w południowych Chinach, gdzie są małżeństwa tylko na jedną noc, tzw. małżeństwa chodzone. Iran do którego od dawna chcę wyjechać, bo tam jest mnóstwo tematów, szczególnie jeśli chodzi o kobiety. Od bardzo dawna przygotowuję się do tematu z ginącymi plemionami, grupami etnicznymi: Papua-Nowa Gwinea, Ekwador, Amazonia. Naprawdę jest, co robić. Gorzej jak tylko bariery finansowe czy czasowe mnie ograniczają i muszę zostawić to sobie na tzw. potem.
[
]( http://www.fakt.pl )
Nie wie, co to strach
- Pani podróże są często niebezpieczne. Nie boi się pani?
- Nie. Bez przesady. Myślę, że to jest kwestia bardzo względna. Nie mam poczucia, że robię coś ryzykownego.
- Jak tak się żyje na walizkach, to nie cierpi pani życie prywatne?
- Wszystko to kwestia wyboru. Jak się jest na miejscu w domu i pielęgnuje życie prywatne, to zawsze można też usiąść i pomyśleć, że gdzieś są wspaniałe lądy, które chciałabym zwiedzać i poznawać, a nie robię tego. Najważniejsze, żeby ze swoimi wyborami czuć się dobrze. Ja się czuję dobrze.
[
]( http://www.fakt.pl )
Córka nie odziedziczyła pasji podróżniczej
- Pokazuje pani swoje ulubione miejsca córce?
- Nie. Marysia ma pięć lat i w tej chwili nie chce podróżować. Nie ma takiej potrzeby. Jej ulubione wakacje to, gdy jest z mamą nad polskim morzem i lepi babki z piasku. I tak spędzamy wakacje. Jak przyjdzie czas, że będzie się światem bardziej interesować, z radością ją wtedy zabiorę do mojej ukochanej Afryki czy gdzieś dalej. Na razie jednak widzę, że to nie jest dla niej interesujące.
[
]( http://www.fakt.pl )
Martyna z trudem znosi rozłąkę z dzieckiem
- Tak właściwie, to ile pani czasu spędza poza domem w podróży?
- Chyba nie liczyłam tego zbiorczo. Ale zwykle jadę na tydzień i wracam. Dwa tygodnie i wracam. Maksymalnie zdarzyło mi się na przestrzeni ostatnich lat nie być w domu raz przez ok. trzy tygodnie. Najczęściej są krótkie wyjazdy, ale dosyć często. To pozwala zachować mi taką w miarę płynność życia. Powiem szczerze, że lepiej te wyjazdy znosi moje dziecko niż ja, bo czasem rozłąka robi swoje. Ale zobaczymy, co to będzie dalej.
[
]( http://www.fakt.pl )
Podziwia Elżbietę Dzikowską
- No właśnie. Ma pani jakiś pomysł już na przyszłość? Jakiś wiek, gdzie pani przystopuje? Czy może nie zamierza pani nigdy skończyć z podróżami?
- Patrzę na Elżbietę Dzikowską, która ma 74 lata i nie zwalnia, więc myślę, że mam jeszcze dużo przed sobą. Jestem dopiero w połowie drogi!
- Że też podróże pani nie męczą. Ciągle zmiany temperatur, loty samolotem...
- Nie mam z tym problemu. Moim zdaniem najbardziej są męczące imprezy w Warszawie. Jak patrzę na moje koleżanki, to nie mam pojęcia, skąd mają na to energię. Nie wyobrażam sobie, żeby się tak malować, czesać, stroić i chodzić na te wszystkie przyjęcia. Mnie to by męczyło. Podróżowanie na kraniec świata mnie wcale nie męczy. Ale może po prostu tak jestem skonstruowana i nie da się z tym nic zrobić?
[
]( http://www.fakt.pl )
Bez trudu łączy macierzyństwo z wyjazdami
- A jak pogodzić macierzyństwo z taką pracą?
- Rozmawiałam ostatnio z kilkoma dziewczynami, które pracują w serialach. Spędzają po 12 godzin na planie. Masakra! W dzisiejszych czasach kobiety w korporacjach spędzają więcej czasu niż ja w podróżach, naprawdę! Jakby to zliczyć, to naprawdę mam więcej czasu na życie rodzinne niż przeciętna kobieta robiąca dziś karierę w dużej korporacji. Proszę mi wierzyć. To jest tylko kwestia wyboru i tego, jak chcemy żyć. Natomiast oczywiście czasem mam wątpliwości, czy to, co robię, jest słuszne. Ale będę znała odpowiedź na to pytanie za jakieś dwadzieścia lat. Wtedy możemy wrócić do rozmowy.
[
]( http://www.fakt.pl )