Marta zdobyła miłość dzięki "Rolnikowi". Ale ledwo dała radę go obejrzeć
Od czasu swojego występu w 7. sezonie "Rolnik szuka żony", Marta Paszkin cieszy się sporą popularnością. Jednak celebrytka przyznała w ostatnim wywiadzie, że oglądanie odcinków tego programu było dla niej wyjątkowo stresującym doświadczeniem.
W ostatnim sezonie "Rolnik szuka żony" Paweł Bodzianny przyjął na swoje gospodarstwo trzy kobiety. Jedną z nich była Marta Paszkin. Między nimi szybko pojawiła się chemia. Po zakończeniu programu para nadal jest razem. Co więcej, planuje niebawem wziąć ślub. To tylko potwierdza, że tego typu programy rzeczywiście są w stanie pomóc ludziom odnaleźć miłość.
Choć udział w programie przyniósł Marcie szczęście, to jednak w rozmowie z "Telemagazynem" kobieta przyznała, że bardzo ciężko oglądało się jej odcinki ze swoim udziałem. Musiała nawet zażyć środki uspokajające.
– Udział w "Rolniku" to było dla mnie ogromne, emocjonalne psychiczne wyzwanie, zarówno w trakcie, kiedy sytuacja była bardzo niecodzienna - jadę, poznaję faceta jak i jego rodzinę, oprócz tego są jeszcze dwie dziewczyny - coś tak dla mnie totalnie nienaturalnego. Bardzo ciężko to znosiłam, i potem ja oglądałam to na proszkach uspokajających i ja tego nie ukrywam. Naprawdę ogromny stres, a szczególnie odcinek z naszą randką, mówię – "raz jeden zobaczymy i nigdy więcej" – przyznała.
Paweł Bodzianny wyznał, że całe to doświadczenie również było dla niego stresujące. – Marta naprawdę chciała jechać do domu i produkcja tam komentowała - kurde pojedzie, zostawi go. Ta randka była bardzo ciężka, później, jak oglądaliśmy to w telewizji to były emocje i teraz z perspektywy czasu to miło to wspominamy na pewno i z pewnością będziemy oglądać wszystkie edycje – powiedział rolnik "Telemagazynowi".
Warto wspomnieć, że widzowie mogli parę z "Rolnika" oglądać ostatnio w wielkim show TVP2, "Dance Dance Dance". O ile w pierwszym tańcu nie poszło im najlepiej, za co dostało się głównie Pawłowi, to już w tańcu solowym pokazał się z bardzo dobrej strony.