Marta Wierzbicka nie była pewna udziału w show TVN. Gdy była w Azji, straciła bliską osobę
GALERIA
Marta Wierzbicka dała się poznać widzom w "Azja Express" jako żywiołowa zawodniczka, która nie kryła swoich emocji podczas wyścigu. Czy cieszyła się z sukcesu, czy płakała z bezsilności, była szczera i tym zdobyła serca fanów show. Wydawało się, że niczego nie kryła przed kamerami. A jednak, miała poważny powód do zmartwień, choć o tym nie mówiła. Dopiero niedawno w programie Łukasza Jakóbiaka opowiedziała, że niewiele brakowało, a w ogóle nie wzięłaby udziału w show TVN. Wszystko przez to, że mocno martwiła się o zdrowie dziadka.
- Trzy dni przed wyjazdem stwierdziłam, że ja nie jadę. Dostałam ataku paniki, ryku strasznego, że nie chcę jechać do tych Indii, bo mój dziadek bardzo chorował – wyznała w ostatnim wywiadzie. Dlaczego zmieniła zdanie?
Dała się przekonać do wyjazdu
Na udział w show aktorkę namówiła mama. Ostatecznie Wierzbicka dała się przekonać i wykorzystać okazję, jaką dawał jej TVN. Jeszcze przed samym wylotem do Azji, postanowiła odwiedzić dziadka w szpitalu. Szczęśliwie się złożyło, że zastała go w świetnej formie. Nie miała już wątpliwości – może spokojnie wziąć udział w "Azja Express". Niestety, gdy trwały zdjęcia do programu, sprawdził się najsmutniejszy scenariusz.
- W połowie wyjazdu się zorientowałam, że chyba coś jest nie tak w domu. Czułam to z rozmów z mamą raz na jakiś czas i niestety miałam dobre przeczucie. Jak wróciłam, to już nie mogliśmy się pożegnać – opowiedziała w rozmowie z Łukaszem Jakóbiakiem.
Smutna wiadomość
Trudno więc się dziwić, że Wierzbickiej zdarzało się w show zachowywać bardzo emocjonalnie, czy że puszczały jej nerwy. Zmartwienia rodzinne i często bardzo wymagające fizycznie czy psychicznie zadania z niejednego wycisnęłyby łzy. Trzeba jednak przyznać, że mimo wszystko radziła sobie podczas wyścigu wyjątkowo dobrze, a wytrwałością zaskarbiła sobie sympatię nie tylko kolegów z programu, ale i widzów. Najcięższa próba czekała jednak nie w Azji, ale w domu, gdy dowiedziała się, że bliscy nie powiedzieli jej o śmierci dziadka.
- Na początku byłam strasznie zła, ale potem mi przeszło, bo stwierdziłam, że oni zrobili to dla mojego dobra i na dobre mi to wyszło – podsumowała smutno aktorka.