Mariusz Czajka: "Pan Yapa jest chamem i złodziejem"
Krzysztof Janczak jest znany przede wszystkim z telewizyjnej roli kultowego Pana Yapy. Po 10 latach przerwy postanowił powrócić. W tym celu założył kanał na YouTube i wraz z Mariuszem Czajką postanowił podbić internet. Jak się okazało, zażyłość obu panów to tylko fikcja. Czajka, nie przebierając w słowach, krytycznie odniósł się do działalności kolegi.
Ostre słowa pod adresem aktora
Krzysztof Janczak jest znany przede wszystkim z telewizyjnej roli kultowego Pana Yapy. To on w latach 90. bawił młodzież w takich programach jak "5-10-15" czy "Beczka śmiechu". Gdy fani aktora dorośli, artysta usunął się w cień i odszedł w zapomnienie. W 2004 roku definitywnie rozstał się z mediami. Nieoczekiwanie, po 10 latach przerwy, postanowił powrócić. W tym celu założył kanał na YouTube, gdzie pod koniec grudnia 2014 roku, opublikował swój pierwszy filmik - "Rap Pana Yapy", który niestety, przeszedł bez echa. Sprawa nabrała rozgłosu, dopiero gdy w sieci pojawiło się drugie wideo Janczaka. W krótkim materiale aktor czyta wulgarne komentarze internautów na swój temat. Towarzyszy mu kot Lulo – w tej roli Mariusz Czajka. Choć fani Pana Yapy nie zostawili na Janczaku suchej nitki, wszyscy podziwiali przyjaźń występujących w filmikach aktorów. Jak się okazało, zażyłość obu panów to tylko fikcja. W ostatnim wywiadzie dla "Faktu" Czajka, nie przebierając w słowach, krytycznie odniósł się do działalności
kolegi. Czym mu podpadł? AR/AOS
Nic nie zapowiadało medialnej burzy
Początkowo współpraca obu aktorów układała się bez zarzutu. Mariusz Czajka postanowił pomóc koledze w jego karierze i odgryźć się krytykującym teledysk Pana Yapy internautom.
- Żal mi się człowieka zrobiło, łzy miał prawie w oczach. Powiedziałem, że czas odpowiedzieć tym skur... i coś zrobić razem. Zdradził mi swój pomysł: stary aktor, czyli on, siedzi ze swoim kotem Lulem i rozmawiają. Po paru dublach przeraziłem się, bo Yapa odwalił totalną amatorkę. Pomyślałem, że trzeba to ratować i zacząłem reżyserować cały projekt – zaczął Czajka.
Janczak zapomniał o koledze
Paradoksalnie, poważne problemy pojawiły się, gdy na kanale Japa TV opublikowano pierwszy odcinek programu. Wideo wywołało ogromne poruszenie wśród jego widzów. Polacy znów przypomnieli sobie o Panu Yapie, a do autora wideo zaczęły napływać zaproszenia do porannych programów telewizyjnych.
- Po tygodniu okazało się, że odniósł wielki sukces w internecie. I w tym momencie zrozumiałem, że człowiek oszalał. Wziął kukiełkę pod pachę i poszedł do telewizji, gdzie nie wspomniał nawet o mnie. Powiedziałem mu, że powinniśmy we dwóch bywać w mediach. Odparł, że mam aspiracje jak wielki artysta, a dla niego jestem, tu cytat, "psikutek" – żalił się Czajka na łamach "Faktu".
Zamierza walczyć o swoje
Na tym jednak nie koniec afery. Aktor znany m.in. z serialu "Życie nad rozlewiskiem", zamierza rościć swoje prawa do internetowego programu. Chce wywalczyć wynagrodzenie za udział w projekcie.
- Mieliśmy podpisaną umowę na wspólne działania artystyczne. Po kolejnej awanturze telefonicznie zerwał tę umowę. W ten sposób pozbawił się praw autorskich do projektu, ale odcinków z internetu nie wycofał. Janczak jest zwykłym chamem i piep... złodziejem! – bulwersował się w rozmowie z tabloidem.
Jak na te słowa zareagował Krzysztof Janczak?
Nic się nie stało?
Oskarżany przez Czajkę aktor, nie ma zamiaru wchodzić z nim w polemikę na łamach gazety. Zapewnia, że jego relacje z przyjacielem układają się tak samo, jak jeszcze przed kilkoma tygodniami.
- Nie wiem, o co chodzi. Nic się nie dzieje. Pracujemy, jak pracowaliśmy – skomentował w "Fakcie" słowa kolegi Pan Yapa.
Konflikt został zażegnany?