Marek Sekielski: "papież ładnie opowiada, ale słowa nic nie kosztują"
Marek Sekielski, który razem z bratem Tomaszem tworzył film "Zabawa w chowanego", mówi WP: - Papież Franciszek używa ładnych słów i przeprasza za grzechy Kościoła. Ale powiedzieć można wszystko, a słowa niewiele kosztują. Ważne jest to, co się robi. A Watykan nie zrobił nic.
20.05.2020 | aktual.: 20.05.2020 19:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sebastian Łupak: Jak pan ocenia reakcję polskiego Kościoła na wasz film?
Marek Sekielski: Jeden jedyny arcybiskup, a przy tym Prymas Polski, Wojciech Polak zabrał głos. Abp Polak doniósł na swojego kolegę – biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka – do nuncjusza apostolskiego. To jest zmiana jakościowa.
Ale samo mówienie niewiele zmienia. Zobaczymy, co zrobi z tym Watykan. Sprawa może tam utknąć na miesiące czy lata. Biskup Polak może mieć dobre intencje, ale nie jest w stanie narzucić swojej woli innym biskupom. Nie ma narzędzi, żeby nakazać wprowadzenie nowych standardów w poszczególnych diecezjach. Może jedynie wprowadzać je w swojej archidiecezji gnieźnieńskiej.
A Watykan jak się dotychczas zachowuje?
W Polsce stawia się za wzór papieża Franciszka jako idealną postać, która się pochyla nad losem pokrzywdzonych. Owszem, używa on ładnych słów i przeprasza za grzechy Kościoła. Ale powiedzieć można wszystko, a słowa niewiele kosztują. Ważne jest to, co się robi. A przez rok od "Nie mów nikomu" nie zauważyłem, żeby papież Franciszek wykorzystał władzę, która ma nad polskimi biskupami.
Kim powinien był się zająć?
W poprzednim filmie wyraźnie wskazaliśmy winę biskupa bydgoskiego Jana Tyrawy w ukrywaniu sprawców. I nic mu się nie zdarzyło – nadal jest biskupem. Podobnie biskup Marian Gołębiewski z Wrocławia. Oczekiwałbym, że obaj przestaną być biskupami. Do tego dochodzi opisana przez nas teraz sprawa biskupa Janiaka, który też tuszował pedofilię.
Trzech biskupów do wymiany?
Myślę, że nasz "wybitny" hierarcha trójmiejski, abp Sławoj Leszek Głodź, też.
Czy prokuratura Ziobry otworzyła parasol ochronny nad Kościołem? Jest wszak wewnętrzna instrukcja Prokuratury Krajowej, która mówi, że prokuratorzy terenowi mają szanować autonomię Kościoła, a "swoje relacje z instytucjami kościelnymi opierać na współdziałaniu, rezygnując z wykorzystywania swoich uprawnień w sposób antagonistyczny"…
Nie wiem czy to jest parasol ochronny. Nie posuwałbym się aż do takich określeń. Na pewno jest atmosfera, która powoduje, że wielu prokuratorów zastanowi się dwa razy, zanim weźmie się porządnie do pracy w kontekście oskarżeń księży o pedofilię.
Czy warto było robić te dwa filmy? Niektórzy mówią, że zrobicie ich jeszcze kilka, a i tak nic się w Kościele polskim nie zmieni…
Zrobimy jeszcze jeden film, bo nie będziemy się do końca życia zajmować pedofilią w polskim Kościele. Są też inne ważne tematy. Ale czy rzeczywiście nic się nie zmieniło po dwóch pierwszych? Świadomość społeczna na pewno się zmienia. Rok temu większość ludzi myślała, że to się nie dzieje, że to są jakieś fejkowe opowieści. A nasz dokument pokazał twarze ofiar i ich konfrontację ze sprawcami. Część społeczeństwa dostała więc dużą dawkę ciężko przyswajalnej wiedzy. Ten proces trwa.
Zobacz także
Jak się skończy?
Kościół w Polsce z uporem maniaka broni przegranej sprawy. Ale Kościoły w Irlandii czy USA przypłaciły to już katastrofą wizerunkową, spadkiem liczby wiernych i musiały zapłacić ogromne odszkodowania. Kościół w Polsce ma spore zasoby majątku i gotówki, które można przeznaczyć, żeby wypłacić odszkodowania i rozliczyć się ze swojej przeszłości.
Dziś w TVP pojawi się dokument Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało" o pedofilii. Jednak nie wśród księży, tylko wśród osób świeckich działających m.in. w sopockim klubie Zatoka Sztuki. To dobrze?
Tak! Pedofilia jest problemem wśród całej społeczności. To jedna z najohydniejszych zbrodni, jakiej można się dopuścić – gwałt na dziecku, najbardziej bezbronnej istocie. Wszystko jedno, czy to ksiądz, instruktor śpiewu czy nauczyciel wuefu.
Czy to przypadek, że TVP film o pedofilii emituje tak szybko po premierze waszego?
Korelacja jest oczywista i nieprzypadkowa. Przypomnę, że kiedy my ogłosiliśmy pierwszą datę premiery – 28 marca, to ówczesny prezes TVP Jacek Kurski od razu zapowiedział, że wypuści film Latkowskiego także 28 marca. Po ludzku mi przykro, że Sylwek Latkowski daje się wykorzystać do celów politycznych. Wypuszczenie tego filmu teraz ma na celu odwrócenie uwagi od problemu, którym my się zajęliśmy. Samo to, że film Latkowskiego powstał, jest dobre. Ale warto było jednak poczekać z jego emisją.