Marek Hłasko i Sonja Ziemann: Historia przedziwnej miłości
Na samym wstępie nazwał ją ''k...ą''
Ale tylko jednej kobiecie udało się go usidlić. Sonję Ziemann, niemiecką aktorkę, poznał na planie filmu „Ósmy dzień tygodnia”, ekranizacji jednego ze swoich opowiadań. On już na samym wstępie nazwał ją „k...ą”, ona, ostrzeżona zawczasu przez Cybulskiego, chciała się trzymać na dystans. Nie zdołali jednak poskromić wybuchu namiętności.
- Najdziwniejsze jego powodzenie u kobiet. Tego nie rozumiem; brudas, aż śmierdzi, neurastenik, pijak okazyjny, awanturnik też okazyjny – pisał w jednym z listów Zygmunt Hertz, zaskoczony tym, jakie wrażenie wywierał Marek Hłasko na przedstawicielkach płci pięknej.
Pisarz, nazywany polskim Jamesem Deanem, nigdy nie krył się ze swoimi podbojami, romansując z kilkoma paniami równocześnie, każdą z nich zapewniając o swojej miłości i nierzadko proponując małżeństwo.
Ale tylko jednej kobiecie udało się go usidlić. Sonję Ziemann, niemiecką aktorkę, poznał na planie filmu „Ósmy dzień tygodnia”, ekranizacji jednego ze swoich opowiadań. On już na samym wstępie nazwał ją „k...ą”, ona, ostrzeżona zawczasu przez Zbyszka Cybulskiego, chciała się trzymać na dystans. Nie zdołali jednak poskromić wybuchu namiętności.