Jego czas już przeminął?
Prezenter wciąż prowadzi wraz z Dorotą Wellman "Dzień Dobry TVN", pracuje jako konferansjer oraz zajmuje się promocją swojej niedawno wydanej książki "Jego Wysokość Longin". I choć na razie na brak obowiązków nie może narzekać, to coraz częściej przyznaje, że czuje na plecach oddech konkurentów. Zdaje sobie sprawę, że być może za chwilę będzie musiał ustąpić miejsca innym, młodszym.
- Za długo próbowałem budować osobiste szczęście na fałszywym fundamencie. Dla tzw. sukcesu zawodowego poświęciłem bardzo dużo. Już jako 18-latek siedziałem w pracy po godzinach i wykuwałem swój pomnik w skale. (...) Powoli wyhamowuję swoje zawodowe zobowiązania. Na 50 propozycji otrzymanych przyjmuję 10, a kiedyś przyjąłbym 45 - stwierdził w rozmowie z czasopismem "Playboy".
Dopiero po latach pracy w show-biznesie Prokop zorientował się, że z większością osób, które zna, utrzymuje kontakt wyłącznie ze względu na pracę. Doszedł do wniosku, że to ostatni dzwonek, aby zająć się rodziną i pielęgnowaniem prywatnych znajomości.
- Chciałbym zniknąć z mediów na jakiś czas, porobić w życiu coś zupełnie innego, w innym miejscu, zdobyć nowe umiejętności. Poznać siebie od innej strony. Sprawdzić się w nowych zadaniach. Na razie wciąż chce mi się wstawać o piątej rano, żeby dojechać na "Dzień Dobry TVN", stawać na scenie "Mam Talent!" i zabawiać publiczność, jeździć po Polsce, prowadząc najróżniejsze eventy, przeżywając przy okazji rozliczne przygody. Jeśli pewnego dnia stwierdzę, że się wypaliłem, że nie daje mi to już żadnej radości, po prostu zniknę bez żalu za blichtrem szołbizu. Prawdziwe życie jest gdzie indziej. (...) Show-biznes to celebracja egoizmu, często mylonego z indywidualnością. A ileż można się pławić we własnym sosie, zajmować problemami w stylu "czy dobrze wyglądam na tych zdjęciach?" - podsumował w wywiadzie dla magazynu "Skarb".
Czy to oznacza, że już wkrótce Marcin Prokop całkowicie zniknie z ekranów? To się dopiero okaże.
AR