Manuela Michalak podbiła serca widzów TVN. Ubiega się o mandat senatorki RP
"Nie głosujecie na Manuelę z 'Big Brothera', ale na osobę z ponaddwudziestoletnim doświadczeniem w działalności społecznej" - opowiada WP Manuela Michalak zaraz po ogłoszeniu swojego startu w wyborach.
20 lat temu cała Polska poznała ją jako Manuelę z "Big Brothera", młodą, pełną energii i entuzjazmu dziewczynę, która dobrze się bawiła, jak burza przechodziła przez wszystkie zadania i omal nie wygrała. Dziś wraca na pierwsze strony mediów z zupełnie innego powodu. Będzie kandydować do Senatu z listy Bezpartyjnych Samorządowców. WP zapytała Manuelę Michalak, o jakie sprawy chce walczyć i jakie ma dziś propozycje dla Polek i Polaków.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Startujesz w wyborach. Czy myślisz, że twoja telewizyjna popularność pomoże ci zdobyć mandat?
Manuela Michalak, kandydatka do Senatu: Nie jestem przekonana, czy chciałabym, żeby tak było. Proszę pamiętać, że kiedy występowałam w "Big Brotherze", byłam dwudziestolatką, która się świetnie bawiła. Dziś jestem już zupełnie kimś innym. Nie ukrywam, że śledziłam polityczną karierę innych osób z programu. Mój serdeczny przyjaciel, Janusz Dzięcioł, który został posłem, wielokrotnie namawiał mnie do tego, żeby zająć się polityką. Zawsze mówiłam mu, że to jeszcze nie ten czas, że jeszcze nie jestem gotowa. Że wolałabym, żeby ludzie rozpoznawali mnie z innego powodu niż udział w programie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z jakiego?
Żeby znali mnie z mojej działalności społecznej, zaangażowania w sprawy lokalnych społeczności i kwestię zmniejszania podziałów politycznych w Polsce.
Dziś jesteś już gotowa?
Mam wrażenie i nadzieję, że tak.
I dlatego zdecydowałaś się startować w wyborach?
Kandyduję, bo czuję, że mogę zrobić coś dobrego dla ludzi. Kandyduję do Senatu, ponieważ, tam głosujemy na człowieka, a nie na partię, jak w przypadku wyborów do Sejmu. Swoje dotychczasowe doświadczenie chciałabym wykorzystać w pracy w Senacie i w pracy na rzecz poprawy życia ludzi.
Ale właściwie dlaczego właśnie Senat?
Mam wrażenie, że to świetne stanowisko do brania udziału w budowaniu ostatecznego kształtu ustaw i innych aktów prawnych, a tym samym – wpływania w bardzo realny sposób na życie zwykłych ludzi. To znakomite miejsce i znakomity sposób, żeby coś w Polsce zmienić. Ważne jest dla mnie zwłaszcza prawo do inicjatywy ustawodawczej. To właśnie z niego chcę korzystać.
"Bezpartyjni Samorządowcy to nie przybudówka PiS"
Startujesz z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców. Dlaczego wybrałaś właśnie to ugrupowanie?
Z bardzo prostych powodów: bo po pierwsze sama jestem bezpartyjna i chcę uniknąć uwikłania w partyjne przepychanki. Po drugie natomiast bardzo zależy mi na tym, żeby zasypywać w Polsce podziały, a to ugrupowanie jest poza głównymi obozami politycznej polaryzacji.
Pierwsze analizy po zarejestrowaniu list wyborczych Bezpartyjnych Samorządowców wskazywały raczej na to, że to instrument polaryzacyjny, na którym korzysta PiS. Jak to skomentujesz?
Nie zgadzam się z tym. To przecież wcale nie jest tak, że samorządy są powiązane z PiS. Mogę sypać przykładami: świętokrzyskie władze lokalne są w rękach PSL, w lubuskim - PO. Bezpartyjni Samorządowcy to nie żaden odłam czy przybudówka PiS. To raczej ugrupowanie, które wymyka się tradycyjnym regułom, dotyczącym partii politycznych i ucieka od partyjnych gier. To przecież grupa ludzi, którzy od lat działają w przestrzeni publicznej, znają swój teren i potrzeby osób, które tam mieszkają. Nie patrzą na partyjne podziały, ale zajmują się załatwianiem konkretnych spraw i rozwiązywaniem najważniejszych problemów.
Walka z wykluczeniem komunikacyjnym
Mówisz: "coś zmienić". Co konkretnie?
Jednym z najważniejszych postulatów ugrupowania, z którego listy startuję w wyborach, jest wprowadzenie zerowej stawki PIT. W praktyce oznaczać to będzie ogromną ulgę dla wszystkich Polek i Polaków, więcej pieniędzy zostanie w ich kieszeniach.
Ale to oznacza mniej pieniędzy w budżecie, które można wykorzystać na inwestycje publiczne.
Patrząc z tego punktu widzenia wpływy z PIT nie są tak istotne, jak z CIT i VAT. Poza tym pieniądze, które zostaną w portfelach ludzi, będą wydane na konsumpcję, a tym samym wrócą do budżetu w postaci VAT-u.
Wspominałaś też o darmowej komunikacji lokalnej. Czemu to dla ciebie ważne?
To postulat Bezpartyjnych Samorządowców, ale w pełni się z nim zgadzam. Uważam, że to niezwykle istotna kwestia. Wykluczenie komunikacyjne to bariera, która potrafi w ogromnym stopniu hamować rozwój społeczności lokalnych. Proszę spróbować spojrzeć na to okiem człowieka, który codziennie jeździ między miejscowościami, pracując, ucząc się albo szukając pracy. W Wielkopolsce, gdzie mieszkam, koszt biletu miesięcznego potrafi sięgać kilkuset złotych. To naprawdę duże kwoty, na które nie wszystkich stać. Inny przykład: rodzina z czwórką dzieci, która chce się wybrać do większego miasta do kina albo do teatru. Same bilety autobusowe będą kosztować bardzo dużo. To może być dla takich ludzi bariera nie do przebycia. A w małym mieście, w którym mieszkają, nie ma przecież ani kina, ani teatru.
Co jeszcze będzie ci leżeć na sercu, jeśli będziesz pracować w Senacie?
Od dawna jestem przedsiębiorczynią. Swoją pierwszą firmę założyłam w 1998 r. Dziś prowadzę zakład fryzjerski i udzielam się w organizacji cechowej. Mam więc ogromne doświadczenie w dziedzinie drobnej przedsiębiorczości. Dobrze znam problemy tej gałęzi gospodarki. W cechu obserwujemy z rosnącym przerażeniem, jak błyskawicznie znikają małe firmy, jak rzemieślnicy porzucają swoje zawody. Jestem załamana skalą tego zjawiska i bardzo chciałabym zrobić wszystko, żeby je powstrzymać. Potrzebnych jest do tego wiele działań na różnych płaszczyznach. Trzeba załatwić kwestie organizacyjne, podatkowe, ale też sprawy związane z edukacją zawodową. Jeśli się za to nie weźmiemy, za kilka lat nie będzie w Polsce elektryków, hydraulików, mechaników samochodowych. I co zrobimy? Jak zepsuje nam się samochód, będziemy kupować nowy?
Podobne postulaty, dotyczące przedsiębiorców, można znaleźć w programie Konfederacji. Czy zamierzasz głosować ręka w rękę z jej senatorami?
Przypominam: jestem bezpartyjna. A co za tym idzie, głosuję zgodnie z moimi przekonaniami i własnym sumieniem. Może się oczywiście zdarzyć, że moje poglądy w niektórych sprawach będą się pokrywać z poglądami innych partii, ale to nigdy nie będą z mojej strony jakieś partyjne, polityczne rozgrywki. Mam dobry przykład: sprawa in vitro. Jako kobieta doskonale wiem, jak bardzo bolesny może być problem z zajściem w ciążę. Zrobię wszystko, żeby wspomagać tego typu programy, niezależnie od tego, jak się w tej sprawie będą układały pozycje partyjne. Będę głosować zgodnie ze swoimi emocjami, a w tym przypadku moje emocje są bardzo gorące.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wplątujemy się w "Ukrytą sieć", wracamy do szokującego procesu "Depp kontra Heard" oraz ponownie zasiadamy do kanapkowej uczty w "The Bear". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.