Manuela Michalak włączyła telewizor i przeżyła szok. Miała być na miejscu zamachu
Manuela Michalak mówi o sobie, że jest w czepku urodzona. Okazało się, że gwiazda "Big Brothera" cudem uniknęła śmierci. 11 września 2001 r. miała mieć sesję zdjęciową na dachu nowojorskiego wieżowca.
Manuela Michalak była jedną z uczestniczek pierwszej edycji "Big Brothera". Widzowie poznali ją jako pozytywnie nastawioną, otwartą i wiecznie uśmiechniętą osobę. Nie dziwne, że natychmiast zaskarbiła sobie ich sympatię. Uczestniczka doszła nawet do finału programu, ale przegrała z Januszem Dzięciołem.
Obecnie Manuela unika blasku fleszy i trzyma się raczej z daleka do show-biznesu. Gwiazda "Big Brothera" w najnowszym wywiadzie z serwisem dziendobry.tvn.pl opowiedziała o niebezpieczeństwach, które mogły ją spotkać podczas podróży. Gwiazda wyznała, że nie raz uniknęła niebezpieczeństw.
- Ja mówię o sobie, że jestem w czepku urodzona. Mam takie szczęście w życiu, że z każdej opresji wychodziłam obronną ręką. Kilka razy się topiłam, cudem przeżyłam wypadek na motorówce - zdradziła.
Manuela Michalak cudem uniknęła śmierci
Gwiazda opowiedziała o tym, że 11 września 2001 r. miała zaplanowaną sesję na dachu jednej z bliźniaczych wież World Trade Center. - Przed wyjazdem miałam problem z paszportem i formalnościami z tym związanymi, więc ostatecznie nie doszło do wyjazdu i nie poleciałam do Stanów - opowiada.
- 11 września, czyli w dniu, kiedy były zaplanowane zdjęcia, tak jak zwykle włączyłam telewizor. Na wszystkich kanałach transmitowano atak na World Trade Center i pokazywano, jak runęły dwie wieże. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. Przecież dokładnie wtedy, kiedy wydarzyła się ta tragedia, ja miałam być na dachu jednego z budynków - wspomina.
Zobacz także: Black Friday. Nagranie uczestniczki "Big Brothera"