Mann i Materna powrócą? Zgodnie dają jedną odpowiedź
- Postanowiliśmy sobie zrobić wspólne zdjęcie - mówią zgodnie Wojciech Mann i Krzysztof Materna. I równie zgodnie nie chcą przyznać, czy mają jakieś bardziej konkretne wspólne plany.
Kilka dni temu w polskim internecie zawrzało. Coraz więcej osób zaczyna się zastanawiać, czy jeden z najbardziej pomysłowych i oryginalnych duetów w historii polskiej rozrywki, zwany czasem wręcz "polskim Monty Pythonem", wróci na ekrany.
Dwóch panów ubranych na niebiesko
Wydawało się, że nie zdarzyło się nic niezwykłego. Ot, popularny dziennikarz opublikował na swoim profilu w mediach społecznościowych zdjęcie ze swoim, równie popularnym, współpracownikiem sprzed lat.
Ale w przypadku tych dwóch osób to zdecydowanie nie było "nic niezwykłego".
Zobacz wideo: Dyskusja po skeczu Neo-Nówki. Czarzasty: PiS lubi sobie pocenzurować
Chodzi bowiem o Wojciecha Manna i Krzysztofa Maternę, ludzi, którzy - poza tym, że każdy z nich ma bardzo udaną samodzielną karierę, Mann jako dziennikarz radiowy, a Materna jako producent widowisk i dyrektor krakowskiego teatru Bagatela - kilkanaście lat temu na dobre zrewolucjonizowali polską rozrywkę i kabaret.
Mann opublikował zdjęcie, na którym obaj stoją bardzo uśmiechnięci, w dopasowanych kolorystycznie niebieskich ubraniach i podpisał je w zabawny sposób: "tak jakoś się stało, że znienacka nałożyliśmy gorsety wyszczuplające, tupety na rzadsze miejsca, odpowiedni makijaż, najładniejsze stroje i zrobiliśmy sobie foto".
Zaraz potem zaczęły się gorączkowe debaty: czy to oznacza, że pracują nad czymś nowym? Czy wrócą do telewizji ze swoim absurdalnym humorem i niezwykle trafnymi, błyskotliwymi ocenami rzeczywistości? Bo przecież na to mogło wskazywać ostatnie zdanie podpisu pod zdjęciem: "Jeżeli nastąpi dalszy ciąg, to nastąpi...".
Przejaśnienie w gęstej mgle
Uznaliśmy więc, że trzeba im zadać wprost pytanie o to, czy nastąpi, a jeśli nastąpi - to kiedy. Zrobiliśmy to. Nie dowiedzieliśmy się niczego, choć dostaliśmy dowód, że nadal są błyskotliwi i zabawni. I ewidentnie coś razem knują.
- Postanowiliśmy sobie zrobić wspólne zdjęcie. I tyle - powiedział Wojciech Mann. I nie chciał powiedzieć nic więcej.
- Postanowiliśmy sobie zrobić wspólne zdjęcie. I tyle - powiedział, dokładnie tak samo, Krzysztof Materna. I też nie chciał powiedzieć nic więcej. Sprawa jest więc całkiem jasna: umówili się, żeby nic nie mówić.
- Zdjęcie jest bardzo ładne, na dodatek zostało bardzo dobrze, wręcz entuzjastycznie przyjęte - dodał Materna. - Bardzo za to dziękujemy. Naprawdę nie wiem, co z tego wyniknie. Owszem, dawno nie robiliśmy sobie wspólnego zdjęcia, ale przecież widujemy się, przyjaźnimy, jesteśmy w kontakcie.
- Przyszłość jest gęstą mgłą - enigmatycznie dodał Mann. - Jeśli coś w tej mgle zobaczymy, jakiś przebłysk, jakieś przejaśnienie, natychmiast damy znać mediom.
Absurd, surrealizm, kolor
Kabaretowa współpraca telewizyjna Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny zaczęła się jeszcze w latach 80. Wymyślili wtedy i wspólnie prowadzili audycję o znamiennym tytule "Za chwilę dalszy ciąg programu", emitowaną w latach 1988-1994 na antenie TVP2.
Potem zajęli się innym medium - wspólnie stworzyli koncepcję stacji Radio Kolor. Ale telewizja wciąż potrzebowała ich talentów - wrócili do publicznego nadawcy, gdzie przez ostatnie lata XX wieku prowadzili swój autorski talk-show, czy raczej pastisz tego typu programu, zatytułowany "MdM".
Wprowadzili do polskiej telewizji bardzo oryginalny, autorski typ humoru, bardzo odległy od tego, co prezentowały rodzime kabarety, nie mający też wiele wspólnego z tradycją Kabaretu Starszych Panów. Gdyby szukać źródeł ich humoru, lepiej byłoby to robić w Anglii. Ich absurdalne, momentami niemal surrealistyczne żarty często porównywano do typowego humoru z tamtych stron, znanego choćby z programów kultowej grupy Monty Python.
Ich inteligentnego humoru ewidentnie brakuje w dzisiejszej, coraz bardziej brutalnej debacie publicznej. Nic więc dziwnego, że tak wiele osób zainteresowało się ich wspólnym zdjęciem i liczy na to, że coś z tego wyniknie.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.