Małgorzata Rozenek wspomniała o tragedii rodzinnej. Uderzyła w foliarzy
Małgorzata Rozenek w ostatnim wywiadzie opowiedziała o tym, jak czuła się po pierwszej dawce szczepionki przeciwko koronawirusowi. Wspomniała także o antyszczepionkowcach i śmierci dziadka, który zmarł z powodu wirusa.
15.05.2021 08:19
Małgorzata Rozenek-Majdan od lat jest jedną z największych gwiazd polskiego show-biznesu. O jej popularności świadczy m.in. fakt, że jej konto na Instagramie obserwuje 1,4 mln osób. Nikogo nie zdziwi, że celebrytka chętnie dzieli się swoimi prywatnymi zdjęciami. Ostatnimi czasy często publikuje wizerunek swoich dzieci, w tym Henia, który urodził się w czerwcu ubiegłego roku.
Dziecko Rozenek przyszło na świat, który wyglądał od kilku miesięcy zupełnie inaczej. Pandemia koronawirusa wywróciła wszystko do góry nogami. Partner Rozenek, Radosław Majdan, na własnej skórze przekonał się, że Covid-19 to nie przelewki. Mężczyzna trafił nawet do szpitala. Teraz jednak jest na dobrej drodze, by nie martwić się o kolejne zakażenie. W rozmowie z serwisem Plotek.pl Rozenek przyznała, że ona i jej mąż są już po pierwszej dawce szczepionki.
– Jestem po pierwszej dawce. Moralnie czułam się świetnie, bo naprawdę ta pandemia dała się we znaki wszystkim. I naprawdę wierzę w ideę szczepień. COVID-19 był odczuwalny w naszej rodzinie bardzo mocno i też widzę, jak wygląda ta rzeczywistość szpitalna. Nie wiem, jak można zaprzeczać istnieniu tej choroby. Cieszyłam się bardzo, że mogę się zaczepić, że jestem już po, ale czułam się fatalnie. Takie 12 godzin miałam po prostu, jakbym była chora – powiedziała.
W przeciwieństwie do niej, Majdan nic nie odczuł. Rozenek pociągnęła dalej temat antyszczepionkowców i koronasceptyków. Gwiazda TVN-u rzecz jasna nie ma zbyt pozytywnego zdania o nich. – Rozumiem, że można wierzyć w różne rzeczy, tylko cały czas musimy pamiętać, że nasza fantazja i wolność kończą się tam, gdzie zaczyna się drugi człowiek. Dopóki wierzymy, że Ziemia jest płaska albo zakładamy sobie foliowe czapeczki na głowę, to ok, bo nikomu nie robimy tym krzywdy. Możesz wierzyć, w co chcesz, robić, co chcesz, tylko nie w momencie, kiedy dzieją się takie rzeczy – przyznała.
Ta wypowiedź skłoniła Rozenek do bolesnego wyznania. Przez Covid-19 straciła swojego dziadka. – Powiem wprost. Może będę żałowała, że to mówię i może moja mama będzie zła, że to mówię, ale mój dziadek zmarł na COVID-19. Zmarł kilka miesięcy temu. Umierał sam i nikt go nie trzymał za rękę. Mam ciarki, jak o tym mówię (...), ale ja widzę rozpacz mojej mamy, jej sióstr – wyjawiła.
Rozenek i jej rodzina byli świadomi, że dziadek może umrzeć (mężczyzna był schorowany i dobijał do 90-tki), ale nikt nie jest przygotowany na to, że nie można nawet odwiedzić umierającej osoby w szpitalu.