Małgorzata Rozenek: "Fala krytyki zmiotła mnie z powierzchni ziemi"
None
Co gwiazda zdradziła w wywiadzie?
O Małgorzacie Rozenek znów jest głośno - nie tylko ze względu na zbliżający się ślub z byłym piłkarzem, Radosławem Majdanem. Ostatnio wiele mówi się również o powrocie prezenterki do pierwszej ligi gwiazd TVN. Celebrytka ponownie trafiła na pierwsze strony kolorowych gazet, a jej każde pojawienie się na czerwonym dywanie jest szeroko komentowanym wydarzeniem w show-biznesie. Ona sama nie ma wątpliwości, że właśnie trwa jej drugie "pięć minut" i cieszy się, że wywołuje skrajne emocje.
- Mam grupę zwolenników równie dużą jak przeciwników, a więc wzbudzam emocje, co w telewizji jest przecież ważne - przyznała.
W najnowszym wywiadzie w "Gali" gwiazda TVN zdradziła, czy zdecydowała się wkroczyć do show-biznesu, aby wyjść z cienia byłego męża, Jacka Rozenka. Oprócz tego, opowiedziała, jak wyglądały jej początki na planie "Perfekcyjnej Pani Domu" i dlaczego zdecydowała się rzucić karierę naukową na rzecz telewizji. Na koniec przyznała, czy żałuje spotkania z Magdą Mołek i kłótni w jej programie na oczach milionów widzów.
Zobacz także: Małgorzata Rozenek o wpadce na planie programu "Projekt Lady"
Została zaszufladkowana
Dzięki programowi "Perfekcyjna Pani Domu" o Małgorzacie Rozenek usłyszała cała Polska. I choć na początku kariery w telewizji łatka "idealnej gospodyni" przynosiła jej więcej profitów niż strat, z czasem te proporcje zupełnie się odwróciły. Rola nieskazitelnej pani domu zaczęła ją uwierać i nie ma co ukrywać, na pewien okres zaszufladkowała. Mimo to Rozenek nie żałuje udziału w show TVN.
- Lubię ten etap swojego życia. Wiele zawdzięczam udziałowi w programie "Perfekcyjna Pani Domu", bo to od niego zaczęła się moja kariera w mediach - powiedziała w "Gali".
W tym samym wywiadzie gwiazda przyznała, że informacja o przesłuchaniach do programu spadła na nią w zupełnie niespodziewanym momencie życia. Mimo to zdecydowała się wystąpić w castingu do roli prowadzącej.
- Właśnie oddawałam doktorat z prawa i zastanawiałam się, czy przygotowywać się do habilitacji, (...) czy iść do kancelarii. (...) Uznałam, że przydadzą mi się dwa tygodnie przerwy na podjęcie decyzji i wówczas zadzwoniono do mnie z TVN z propozycją. Ucieszyłam się i pomyślałam, że ten program wypełni mi pewnie dwa dni w tygodniu. (...) Reszta się nie zmieni, będę zajmować się domem, dziećmi. Szybko okazało się, jak bardzo się pomyliłam - dodała.
Telewizja stała się jej drugim domem
Przy okazji wywiadu prezenterka zdementowała pogłoski, jakoby udział w programie "Perfekcyjna Pani Domu" miał być sposobem na wyjście z cienia byłego męża, Jacka Rozenka. Zaznaczyła, że nigdy nawet nie marzyła o popularności i figurowaniu na pierwszych stronach kolorowej prasy. Nie ukrywała jednak, że sporadyczne wizyty w telewizji np. w studiu "Dzień Dobry TVN" sprawiały jej radość i satysfakcję.
Po jakimś czasie okazało się, że świat mediów nieświadomie zaczął ją wciągał. Gdy trafiła na plan "Perfekcyjnej Pani Domu", poczuła, że właśnie w telewizji odnalazła swoje miejsce. Ale nie wszyscy akceptowali jej wybór.
- Kiedy trafiałam do "Perfekcyjnej...", pomyślałam, że wszystko w życiu jest po coś. Nagle to, że wiem, jak zajmować się domem, zaczęło przynosić mi pieniądze. (...) Teraz znajomi śmieją się, że tyle energii włożyłam w karierę naukową, a skończyłam w telewizji - powiedziała na łamach "Gali".
Choć praca na szklanym ekranie zaczęła sprawiać jej coraz więcej radości i przynosić niemałe zyski, na idealnym wizerunku Rozenek zaczęły pojawiać się rysy. Gwiazda na własnej skórze przekonała się, jak kapryśny i nieraz bezlitosny potrafi być rodzimy show-biznes.
Stała się obiektem kpin i docinek
Choć zarówno "Perfekcyjna Pani Domu" jak i "Bitwa o dom" okazały się sukcesem, to "Piekielny hotel" został ogłoszony mianem największej pomyłki TVN-u w ostatnich latach. Wraz z zakończeniem emisji tego ostatniego show, z anteny zniknęła również prowadząca format, czyli Małgorzata Rozenek.
Wydawało się już, że po porażce gwiazda nieprędko pojawi się na ekranach widzów stacji TVN. Mówiło się o jej przymusowym urlopie, o tym, że być może zatańczy w "Tańcu z gwiazdami" w Polsacie i w ten sposób przejdzie do konkurencji. Trudno również zapomnieć o fali krytyki, która zalała ukochaną Radosława Majdana. Największym zarzutem pod jej adresem było to, że gwiazda usiłowała wmówić widzom, iż jest ekspertką w każdej dziedzinie - od sprzątania do prowadzenia hoteli.
- Fala krytyki, którą mnie zalano po "Piekielnym hotelu", zmiotła mnie z powierzchni ziemi. Zmęczenie całą sytuacją wpłynęło na to, w jaki sposób rozmawiałam z dziennikarzami - wyznała w "Gali".
I rzeczywiście. Trudno bowiem zapomnieć dyskusję Rozenek z Magdą Mołek w talk-show "W roli głównej".
Dziś żałuje swoich słów
Rozenek zupełnie nie spodziewała się, że koleżanka ze stacji spróbuje jej dopiec i dogryźć przy każdej nadarzającej się ku temu okazji, wypytując ją m.in. o mycie toalety lub też momenty upokorzenia na planie "Perfekcyjnej Pani Domu". Niestety, Rozenek dała się sprowokować i z każdym kolejnym pytaniem rozmowa zaczęła przyjmować coraz bardziej agresywny ton.
- Dzisiaj ta rozmowa przebiegałaby zupełnie inaczej. Myślę, że Magda miała jak najlepsze intencje i chciała mi dać szansę, żebym sprostowała pojawiające się w mediach informacje na mój temat. A ja odebrałam to jako kolejny atak - stwierdziła na łamach "Gali".
Wszystkie te porażki sprawiły, że znawcy mediów zaczęli wieszczyć Małgorzacie Rozenek koniec kariery. Mówiono, że jej miejsce w stacji zajmie np. Agnieszka Szulim, a ona sama zniknie ze szklanego ekranu. Stało się jednak zupełnie inaczej. Edward Miszczak zdecydował się wyciągnąć do prezenterki pomocną dłoń i powierzył jej prowadzenie nowego formatu "Projekt Lady".
- Wiedziałam, że będę robiła "Projekt Lady", więc łatwiej było mi to wszystko znieść. Za chwilę na antenie TVN pojawi się "Azja Express", a od września mój autorski program w TVN Style - podsumowała z dumą w tym samym wywiadzie.
Czyżby Małgorzata Rozenek nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa?
Zobacz także: Mąłgorzata Rozenek o upadku "Piekielnego hotelu": "To była moja wina"