Małgorzata Pieńkowska źle zniosła rozwód i chorobę. Przetrwała dzięki serialowi
Nie była pewna, czy chce grać w "M jak miłość"
Zanim trafiła na mały ekran, a miliony widzów zaczęły kojarzyć ją z Marią Zduńską z serialu "M jak miłość", Małgorzata Pieńkowska - która 19 maja obchodziła 53. urodziny - była odnoszącą sukcesy aktorką teatralną. Rolę w popularnym serialu przyjęła nieco z konieczności, dręczona wieloma obawami. Wahała się, czy faktycznie chce odstawić scenę na drugi plan i związać się na tak długo z jedną produkcją, ale nigdy nie pożałowała podjętej decyzji. Granie dawało jej wiele satysfakcji; dzięki pracy zdołała też przetrwać najtrudniejsze momenty w swoim życiu - rozpad małżeństwa i walkę z chorobą nowotworową.
Pierwsze kroki
Marzenia o aktorstwie snuła od dziecka - jak twierdziła, miłość do scenicznych występów zaszczepili w niej rodzice, z wykształcenia fizycy. Ojciec w wolnych chwilach śpiewał w kabarecie, a mama, obdarzona wyjątkowym głosem, często czytała córce książki na dobranoc.
Pieńkowska chętnie brała udział w szkolnych przedstawieniach i, zachęcona pochwałami nauczycieli, po maturze zapisała się na egzamin w szkole teatralnej. Dostała się bez żadnego problemu.
Wielka miłość
Na scenie zadebiutowała jako studentka czwartego roku - za rolę Anieli w w „Ślubach panieńskich” w reżyserii Andrzeja Łapickiego zebrała doskonałe recenzje, a grono nauczycielskie było przekonane, że ma przed sobą wielką karierę. I faktycznie, Pieńkowska nie musiała bać się o brak propozycji. Niedługo potem, na imprezie po jednym ze spektakli, aktorka poznała Jacka Sobalę, aktora i dziennikarza.
- Był bankiet popremierowy, a potem... No, a potem się po prostu zakochałam – wyznawała w "Na żywo".
Pobrali się w 1991 roku, a niedługo potem na świat przyszła ich córka Ina (dziewczyna poszła w ślady rodziców i również marzy o aktorskiej karierze; niedawno zadebiutowała obok mamy w "M jak miłość").
Przejściowe problemy
Pieńkowska przyznawała, że ogromną trudność sprawiało jej łączenie obowiązków zawodowych z opieką nad córką, była nieustannie wyczerpana i niemal całą swoją pensję oddawała gosposi. Ale niedługo potem jej dobra passa niespodziewanie się skończyła; propozycji było coraz mniej i aktorka zaczęła martwić się o swoją sytuację finansową. Częściowo dlatego, choć zawsze podkreślała, że najważniejszy jest dla niej teatr, postanowiła przyjąć rolę w serialu „M jak miłość”.
- To jest już drugi mój serial. Przy pierwszym, „Jest jak jest”, panikowałam. Rozmawiałam z opiekunem mojego roku, panem Janem Englertem. Pytałam też pana Andrzeja Łapickiego. Teraz też się wahałam. Ale w teatrze miałam przestój, nie pracowałam tak dużo, jak kiedyś. To jest normalne, bo nie mam już dwudziestu lat. I tych ról jest dla mnie zdecydowanie mniej. Jak ten okres się przetrwa, to podobno później jest już OK – mówiła w "Na żywo".
Drugie życie
Dzięki stałej pracy, którą gwarantował jej serial, i wsparciu osób z planu Pieńkowskiej udało się przetrwać najtrudniejsze chwile. W 2005 roku rozwiodła się z mężem, co bardzo mocno przeżyła. Potem, gdy myślała, że najgorsze ma już za sobą, lekarze wykryli u niej chorobę nowotworową.
Była zdruzgotana, ale nie zamierzała się poddać i po długim leczeniu udało się jej pokonać raka.
- Choroba rzeczywiście bardzo mnie zmieniła – opowiadała w „Angorze". - Teraz jestem bardziej skupiona na sobie i mniej oceniam innych, bo życie jest takie wielowymiarowe, że trzeba chodzić w swoich butkach i pilnować własnych spraw, nie próbować być mądrym.
Aktorce udało się również odnaleźć szczęście w miłości - od wielu lat jest w związku z Andrzejem Nersem i, podobno, planuje wziąć z nim ślub.