Przeżywa rozłąkę z mamą. W obliczu pandemii zachowuje się odpowiedzialnie
Małgorzata Pieńkowska, ulubienica fanów "M jak Miłość" jak wiele osób przeżywa to, co dzieje się w Polsce. Ale w przeciwieństwie do niektórych celebrytek wie, że niektóre zasady to dziś konieczność, a nie fanaberia rządu.
19.05.2020 09:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Małgorzatę Pieńkowską większość osób kojarzy z "M jak Miłość" i trudno się im dziwić. Aktorka nie zrobiła kariery w filmie, ale za to dobrze sobie radzi na deskach teatrów. Taką obrała sobie drogę, co jeszcze nie znaczy, że nie zdobyła sporego grona fanów. Na szczęście ci nie usłyszą od niej teorii spiskowych na temat pandemii koronawirusa.
Pisaliśmy wam ostatnio o celebrytach, którzy za nic mają zalecenia rządu i snują teorie na temat tego, co naprawdę stoi za pandemią. Wiedzą medyczną postanowiła błysnąć Edyta Górniak czy też Iwan Komarenko, który nagle wyłonił się z cienia w show-biznesie.
Są na szczęście jeszcze gwiazdy, które sprawy pandemii zostawiają prawdziwym ekspertom.
Choć mijają już 2 miesiące zamknięcia, Małgorzata Pieczyńska nie spotkała się z mamą, która jest w podeszłym wieku. Wie, że to by ją tylko naraziło. Donosi o tym tygodnik "Dobry Tydzień".
Pieńkowska w rozmowie z "Kobieta i życie" przyznała, że z mamą jest bardzo zżyta.
"Lubiłam czasem, bez powodu, wsiąść w auto i zrobić ponad 200 km, by ją odwiedzić" - opowiada. Takie plany musiała przełożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość.
"Tęsknię za chwilami, kiedy byłam dzieckiem i mogłam przytulić się do mamy. No i wtedy świat w ogóle nie był przerażający" - mówi.
Pani Halina, emerytowany profesor fizyki, była największym wsparciem aktorki, gdy ta chorowała na raka. Pieńkowska długo nie chciała przyznać, że ma nowotwór. Wielu kolegów na planie nie wiedziało, że przechodzi chemioterapię.
- Chemia, łysa głowa - wciąż nie umiem o tym mówić. Nie przywołuję tamtych emocji. Kiedy już wiedziałam, że będę miała chemioterapię i stracę włosy, zdecydowałam, że pójdę do fryzjera i ogolę się na łyso - wspominała w rozmowie z "Super Expressem".
Próbowałam nawet uśmiechać się do całej sytuacji. Oficjalna wersja była taka, że gram w filmie o niemieckim obozie koncentracyjnym. Ale wcześniej wybrałam perukę. No i kiedyś włożyłam ją, jadąc na plan serialu. Obok charakteryzatorni przechodził chyba Rafał Mroczek, zatrzymał się i mówi: "Gosia, jak ty fantastycznie wyglądasz!". A ja powolnym teatralnym gestem ściągnęłam perukę. On prawie zemdlał. Takimi żartami chciałam przechytrzyć smutki. Nie fundowałam sobie rzewnych rozmów o chorobie - mówiła.