Makłowicz nie chciał wypowiadać się w spocie TVP. "To kompletny idiotyzm"
Ciąg dalszy sporu na linii Robert Makłowicz - TVP. Kucharz zarzucił stacji w poście na Facebooku, że zmanipulowała jego wypowiedź i wykorzystała ją do promocji nie programu "Bake Off: Ale Ciacho!", a do reklamowania całej ramówki. TVP natychmiast odparła jego zarzuty. Teraz kucharz wyjaśnia, jak wyglądała cała sytuacja.
14.03.2017 | aktual.: 14.03.2017 09:52
Na zarzut popularnego kucharza niezwłocznie odpowiedziała TVP. - Każda z osób biorących udział w nagraniu została poinformowana o tym, że zarejestrowany materiał zostanie wykorzystany w spocie wizerunkowym TVP. Kwestia wypowiadana przez Pana Roberta Makłowicza jest jego autorstwa i została zaakceptowana przez reżysera przedmiotowego spotu. W tym kontekście wpis Pana Makłowicza nie opisuje stanu faktycznego - napisało w oficjalnym oświadczeniu Centrum Informacji TVP. Na tym jednak się nie skończyło, a Makłowicz postanowił wyjaśnić dokładniej, jak sytuacja wyglądała z jego strony.
- Po nadaniu tego spotu nie podjąłem żadnych oficjalnych rozmów z kierownictwem TVP z prostego powodu: nie znam nikogo w obecnym szefostwie telewizji. Jedyne, co zrobiłem, to zadzwoniłem pani realizator odpowiedzialnej za ten spot i powiedziałem, co o nim myślę. W odpowiedzi usłyszałem, że wygłosiłem słowa własnego autorstwa i w związku z tym moje pretensje wyartykułowane także na Facebooku są bezpodstawne. W podobnym duchu TVP wypowiada się zresztą oficjalnie w swoim oświadczeniu – wyjaśnił portalowi wirtualnemedia.pl.
Makłowicz zaznaczył, że rzeczywiście wykorzystana przez TVP wypowiedź była jego autorstwa, ale dotyczyła wyłącznie programu „Bake Off: Ale ciacho!”, a pomysł, że mógłby mówić o jakiejkolwiek telewizji, że jest słodka, jest idiotyczny. Kucharz podkreślił, że zaproponowano mu pewien tekst, którym miałby promować TVP, ale stwierdził, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Tłumaczył, iż może promować wyłącznie rzeczy, które tworzy i nad którymi ma kontrolę.
W tym przypadku wiele wskazuje na to, że tej kontroli nie miał. Zaznacza, że czuje, że zastosowano wobec niego sprytny wybieg. - Przed kamerą powiedziałem „Telewizja smakuje różnie, ale ten program wyłącznie słodko i doskonale”. Następnie poproszono mnie o powtórzenie wyłącznie drugiej części tego zdania, a ja tę prośbę spełniłem. Później okazało się, że wykorzystano tylko ten fragment całości i to w zupełnie innym znaczeniu niż zakładałem – przyznał. Mimo to na razie nie planuje podjęcia żadnych kroków, by zerwać współpracę z TVP.
- Nie mogę tak po prostu obrazić się i trzasnąć drzwiami - tłumaczył portalowi wirtualnemedia.pl. - Jest ramówka, jest podpisana umowa pomiędzy TVP a mną jako zewnętrznym producentem. Kontrakt dotyczy ramówki wiosennej, który telewizja może, ale nie musi przedłużyć. (...) Część odcinków jest już nakręcona, a umowa z TVP przewiduje wysokie kary za jej jednostronne zerwanie. Pacta sunt servanda. Inna sprawa to konstrukcja umów z TVP: nadawca ma w nich praktycznie wszystkie prawa, a druga strona - prawie żadnych - dodaje.
Czy popularny kucharz widzi dalszą współpracę z TVP po zakończeniu kontraktu na tę serię? Nie składa kategorycznych deklaracji. Jego zdaniem jego podróżniczo-kulinarny program dobrze wpisuje się w misję publicznej telewizji.