Majka Jeżowska nie chciała być nagrywana przez Nergala. "Adaś ma wszystko gdzieś"
Impreza urodzinowa Andrzeja Piasecznego, który na początku stycznia skończył 50 lat, byłaby dziś miło wspominana przez jego przyjaciół, gdyby nie zachowanie Nergala. To on nagrał i upublicznił wulgarne toasty wznoszone przez gości i solenizanta. Wśród nich była Majka Jeżowska, która w końcu skomentowała całą sytuację.
30.03.2021 13:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To miał być miły wieczór w mieszkaniu Piaska, który obchodził 50. urodziny w małym gronie znajomych. Zwykle takie imprezy celebrytów kończą się kilkoma zdjęciami wrzucanymi na Instagrama, zbierającymi tysiące "polubień" od fanów. U Piaska sprawa wyglądała inaczej, bo kiedy rozpoczęło się wznoszenie pierwszych toastów, jeden z zaproszonych gości, Adam Darski zwany Nergalem, nagrywał wszystko telefonem i wrzucał do sieci bez zgody innych uczestników zabawy.
Dzięki Nergalowi opinia publiczna mogła zobaczyć i usłyszeć Piaska skandującego z uśmiechem: "J…ć biedę, PiS i Konfederację". Albo Majkę Jeżowską, która mówiła o solenizancie, że "dragi nie są mu obce". "Ale tylko miękkie" – zarzekał się rozbawiony Piasek.
Jeżowska twierdzi, że cała impreza odbyła się w kulturalnej atmosferze, a tylko media rozdmuchały sprawę i pokazała Piasecznego i jego gości w złym świetle.
- Sugerują, że była to jakaś impreza patologiczna, że nie wiadomo, co się tam działo. A to był początek imprezy, gdzie wznosiliśmy toast za jubilata wspaniałym winem, które sam kupił – mówiła Jeżowska w rozmowie z Jastrząb Post.
Jednocześnie przyznała, że wcale nie chciała, by Nergal zamieszczał filmiki z urodzin w sieci. - Ale znając Adasia, który niczego się nie boi, i ma wszystko gdzieś, wrzucił, pomimo że prosiliśmy, aby nie nagrywał – twierdzi piosenkarka.
Jeżowska zarzeka się, że w porę nie zareagowała, bo przez cały tamten wieczór nie patrzyła w telefon. I nie miała pojęcia, że stała się uczestniczką skandalu.
- Ja to zobaczyłam dopiero na drugi dzień. Było tak fajnie u Andrzeja, że nikt nie patrzył w telefon. Gdybym patrzyła z nudów, to bym zobaczyła, że jestem oznaczona i bym powiedziała, co to jest. Ale ponieważ wszyscy się dobrze bawiliśmy, to dopiero zobaczyliśmy nagłówki na drugi dzień – tłumaczyła Majka Jeżowska.