Maja Sablewska uratowała życie bohaterki swojego programu

Autorski program Mai Sablewskiej był niemałym zaskoczeniem dla wszystkich. Sceptycy skazywali produkcję na przegraną jeszcze przed emisją pierwszego odcinka. Tymczasem przemiany, jakie przechodzą uczestniczki cieszą się coraz większą popularnością.

W "Sablewskiej sposobie na modę" bohaterki przechodzą niewyobrażalne często metamorfozy. Jak podkreśla sama prowadząca, zmieniają się nie tylko stroje, ale także nastawienie do życia biorących udział w programie kobiet.

Oprócz stylu ubierania i fryzury, Sablewska całkowicie zmienia życie swoich bohaterek. Okazuje się, że udział w jej show może także uratować życie. Przekonała się o tym Katarzyna Michalak.

Ostatnio celebrytka wraz ze swoją podopieczną odwiedziła studio "Dzień Dobry TVN". Panie opowiedziały niesamowitą historię jaka wydarzyła się podczas realizacji programu.

Rozwiązując kolejne problemy życiowe Katarzyny, Maja namówiła ją na badania i zrobienie biopsji. Jak się okazało, wyniki nie były pocieszające, ale dzięki natychmiastowej reakcji udało się uniknąć rozwoju nowotworu.

- Badałam się regularnie i wykryto u mnie torbiel, ale każdy lekarz mówił coś innego. Pierwszy lekarz zlecił mi biopsję, drugi zalecił cudowną zieloną dietę, a trzeci kazał mi tę torbiel obserwować. Tak naprawdę dopiero w programie dostałam potwierdzenie którejkolwiek z tych diagnoz i w końcu ktoś, kto jawnie chciał się podpisać pod diagnozą swoim imieniem i nazwiskiem, wziął mnie pod swoje skrzydła - opowiedziała Michalak Marcinowi Prokopowi i Dorocie Wellman.

Od ciężkiej choroby dzieliło ją naprawdę niewiele. - Odebrałam wyniki i dowiedziałam się, że to był ostatni moment na usunięcie tej zmiany, ponieważ to był pierwszy etap tworzenia się nowotworu - wyznała wyraźnie poruszona bohaterka programu.

Takie przebieg zdarzeń doprowadził do stanowczej decyzji Michalak. Uczestniczka ma zamiar poddać się podwójnej mastektomii. - Planuję prewencyjne usunięcie obu piersi. Przez całe życie ciągnął się za mną widok mojej chorej mamy i chciałabym oszczędzić tego widoku i strachu mojemu synowi - oznajmiła.

- To nie jest dramatyczna decyzja, bo moim zdaniem piersi nie są synonimem kobiecości, a czemu nie, skoro można sobie zrobić ładniejsze i być zdrowym, wyglądając nawet jeszcze lepiej - tłumaczy uczestniczka.

Maja Sablewska nie ukrywała, że jest bardzo dumna ze swojej podopiecznej i przemiany jaką przeszła. - Staram się finalnie doprowadzić osobę, z którą pracuję do szczęścia na wielu płaszczyznach - tłumaczy była menadżerka.

Przyznaje też, że nie zawsze jest w stanie pomóc sama i wtedy zaprowadza swoją bohaterkę do specjalistów. - Jestem takim jakby łącznikiem - wyznała.

Sukces programu doprowadził do kontynuowania serii w drugim sezonie. Czy podobne historie jeszcze bardziej spopularyzują program Mai Sablewskiej?