Aktorka nie może przyzwyczaić się do popularności
Widzisz ten tłum za oknem?
- Tak. Ponoć przyszli tu dla mnie. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do popularności. W ogóle nie łączę tego ze sobą. Przecież to ja, Maisie! Pamiętam, że na początku emisji "Gry o tron" zorganizowano dla fanów serialu spotkanie z obsadą w Belfaście. Uparłam się, że dotrę w wyznaczone miejsce sama, wcześniej chciałam pobyć ze znajomymi i być może potem zabrać ich ze sobą. Gdy przyjechaliśmy, zobaczyliśmy tłum ludzi. Napisałam wiadomość do mamy, że chyba odwołali spotkanie, bo wszyscy stoją na zewnątrz. Miałam dzwonić do agenta, ale stwierdziłam, że najpierw podejdę do czekających osób i przeproszę ich za zamieszanie. Mówię do pierwszego napotkanego nieznajomego: "Hej, co tu się dzieje? Strajkujecie?" Po czym rozległ się wrzask i pisk. Na mój widok.
Uciekłaś?
- Skąd, nie miałam z nimi żadnych szans. Okazało się, że ci ludzie po prostu nie dostali się do środka, bo zabrakło miejsc. Zaczęłam z nimi rozmawiać, dawać autografy, robiliśmy sobie zdjęcia. Wciąż jednak jest mi trudno uwierzyć, że ktoś może chcieć mnie dotknąć, poprosić o autograf. Fani mnie rozczulają, ale nie wiem, co począć z tą całą sławą.
Pierwszy złożony autograf?
- Drżącą ręką, niepewnie, powstał niezgrabny maź.