Przyjaciółka Osieckiej nie chce oglądać serialu TVP. Mówi, dlaczego
Magda Umer, piosenkarka i wieloletnia przyjaciółka Agnieszki Osieckiej mówi WP, że odmówiła TVP konsultacji serialu. Umer: - Moja niezgoda na to, co robi w TVP pan Jacek Kurski, jest tak silna, że musiałam odmówić.
29.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 01:11
Sebastian Łupak: Była pani przyjaciółką Agnieszki Osieckiej i wykonywała pani jej piosenki, np. "Oczy tej małej". Czy więc scenariusz serialu "Osiecka" był z panią konsultowany?
Magda Umer: Nie. Jeśli ktoś gdzieś pisze, że Agnieszka Osiecka coś mi powiedziała przez telefon pijana, a ja to potem rzekomo zdradziłam scenarzystom, to kłamstwa. Po pierwsze ja się przyjaźniłam z trzeźwą Agnieszką. Po drugie: nie zgodziłam się na rozmowę z nikim, kto pracował nad tym serialem. Nie powiedziałam im ani słowa.
Ja przeprowadziłam z Agnieszką, kiedy już była bardzo chora, wywiad rzekę – to było dziewięć odcinków "Rozmów o zmierzchu i świcie" w 1996 r. Pomogłam wydać "Listy na wyczerpanym papierze", czyli korespondencję Agnieszki z Jeremim Przyborą i napisałam do tych listów ważny wstęp w 2010 r. Zrobiłam opolski koncert "Zielono mi" w 1997 r. Na swojej stronie internetowej zamieściłam także swój Alfabet na temat Agnieszki Osieckiej, który zatytułowałam "Słońce do chleba". I to jest wszystko, co chciałam o Agnieszce powiedzieć.
Ale produkcja serialu TVP chciała z panią skonsultować scenariusz?
Tak, prosił mnie o to reżyser Michal Rosa i pani kostiumolog Ewa Gronowska. Wytłumaczyłam im, że nie mogę.
Dlaczego?
Jestem wierna swojemu światopoglądowi. Moja niezgoda na to, co robi w TVP pan Jacek Kurski, jest tak silna, że musiałam odmówić. Nie można z jednej strony wydawać pieniędzy na kulturę, nawet na taki serial jak "Osiecka", a z drugiej kłamać i uprawiać propagandę w "Wiadomościach".
Ogląda pani ten serial?
Nie. Ale uwielbiam jako aktorki i panią Elizę Rycembel, i panią Magdalenę Popławską, więc życzę im, aby było dobrze. Obie są wybitne i obie mnie zachwycają. Chciałabym, aby tym, co oglądają, się podobało. Ale ja, niestety, muszę być wierna sobie. Chciałbym, aby to był serial dobry, a nawet wybitny i aby ludzie się nim zachwycali. Chciałabym, aby życie Agnieszki zostało w nim ciekawie opowiedziane. Ale ja to obejrzę dopiero, jak zmieni się prezes TVP.
Nie potrafi pani oddzielić dzieła, czyli serialu, od medium, w którym się on pokazuje? Można przecież obejrzeć serial, nie oglądając "Wiadomości".
Może i można, ale ja mam czas, ja poczekam. Już nawet raz śniło mi się, że nowym prezesem TVP został pan Jarosław Kurski [zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" – red.], którego bardzo szanuję.
Prezes Jacek Kurski chwali się dużą oglądalnością z jednej strony serialu o Osieckiej, a z drugiej kolejnej gali disco polo. Może, paradoksalnie, wymyślił dobry sposób na TVP, czyli z jednej strony coś dla inteligencji, a z drugiej dla ludzi oczekujących prostszej rozrywki?
Może. Zawsze tak było, tylko nie aż do tego stopnia, cynicznie, próbowano ogłupiać naród.
Piosenek Osieckiej słuchają wszyscy, niezależnie od poglądów politycznych. Może więc nie warto tworzyć nowego podziału i należy zapomnieć w tym kontekście o Jacku Kurskim?
Oczywiście twórczość Agnieszki należy do wszystkich, a ona sama zawsze chciała być "zbiorową łzą i zbiorowym uśmiechem". Może więc ma pan rację i należy zapomnieć o panu Jacku? Czego życzę. Mnie się to na razie nie udaje.
PS. Daniel Passent, długoletni partner Agnieszki Osieckiej, ojciec Agaty Passent, nie chciał z nami rozmawiać o serialu TVP.