"Magda M." była fenomenem w polskiej telewizji. Polki chciały być jak Brodzik
GALERIA
"Magda M." to polski serial telewizyjny produkowany i emitowany przez TVN w latach 2005-2007. Liczył w sumie 4 serie i 55 odcinków. Co ciekawe, ostatni sezon został nakręcony jako dodatkowy, w związku z niezwykłą popularnością serialu. Bo "Magda M." to istny fenomen. Wystarczy tylko wspomnieć o tym, że kobiety chciały wyglądać jak główna bohaterka i niemalże bezkrytycznie kopiowały jej styl ubierania czy fryzury. Każda Polka marzyła też o spotkaniu swojego księcia z bajki - tak jak serialowa Magda Miłowicz. Pamiętacie, jak to wszystko się zaczęło? Wiedzieliście, że odtwórcy głównych ról, czyli Joanna Brodzik i Paweł Małaszyński, w rzeczywistości za sobą nie przepadali? Sprawdźcie, czego jeszcze nie wiecie o "Magdzie M."!
Historia o parze prawników
Gdy w 2005 roku serial "Magda M." trafił na ekrany, niemal z miejsca stał się hitem. Widzowie z niecierpliwością oczekiwali na kolejne odcinki produkcji przedstawiającej losy dwojga młodych prawników - Magdy Miłowicz oraz Piotra Korzeckiego.
Szczęśliwe zakończenie
Życiowe drogi bohaterów łączyły się i rozchodziły. Ostatecznie ich miłość pokonała wszystkie przeszkody i para stanęła na ślubnym kobiercu. W jedną z najbardziej znanych serialowych par wcielili się Joanna Brodzik i Paweł Małaszyński.
Nie tak idealnie
Aktorzy byli tak przekonujący w swoich rolach, że widzowie zaczęli nawet podejrzewać ich o romans. Przez wiele lat byliśmy przekonani zresztą o wzajemnej sympatii gwiazd. Kilka lat temu na jaw wyszły jednak zaskakujące fakty, które rzuciły na ich relacje zupełnie inne światło.
Poza ekranem nie iskrzyło
Zaskakujące informacje na temat Brodzik i Małaszyńskiego ujawnił tygodnik "Na Żywo". Chociaż oboje przez wiele tygodni grali zakochanych, w rzeczywistości... nie przepadali za sobą. Zapewne nie dowiedzielibyśmy się o niczym, gdyby nie serialowy Korzecki.
Nie krył rozczarowania
A wszystko przez spektakl "Di, Viv i Rose" w teatrze Capitol w Warszawie. Joanna Brodzik zagrała w przedstawieniu główną rolę i liczyła na pozytywny odzew widowni. Nie wszyscy podzielili jednak jej entuzjazm. Były kolega z planu nie krył podobno rozczarowania po obejrzeniu sztuki.
Spory aktorski kunszt
Odwzajemniona niechęć aktorów trwa podobno od wielu lat. Już w czasie występów w serialu "Magda M." para za sobą nie przepadała. Powód? Jak sugerował tygodnik, Małaszyńskiego denerwowało gwiazdorskie zachowanie Brodzik, która na planie podobno dawała się we znaki ekipie serialu. Oboje musieli wykazać się zatem sporym kunsztem aktorskim, by zagrać zakochanych.
Miała swój styl
Widzowie nawet nie podejrzewali, że między głównymi aktorami nie układa się najlepiej. Każda Polka marzyła o księciu z bajki, na jakiego niewątpliwe kreowany był Małaszyński. Wiele z nich naśladowało również styl ubierania serialowej Magdy M. Sukienki w grochy w stonowanych kolorach i charakterystyczna blond fryzura z grzywką - która z nas nie chciała tak wyglądać?
Polki zwariowały na jej punkcie
Odpowiedź na to pytanie jest dość zaskakująca, bowiem brzmi: Joanna Brodzik. Tak, aktorka zupełnie nie rozumiała szaleństwa, jakie wybuchło na punkcie serialowej prawniczki.
- Na moich oczach stała się istotnym elementem rzeczywistości, komentowanym, przetwarzanym przez codzienność, kiedy np. jej ukochane sukienki w kropki czy krzywa grzywka, którą sama sobie obcięłam, nagle masowo zaczęły być kopiowane w całej Polsce - powiedziała Brodzik na łamach "Gali".
Polacy tłumnie zasiadali przed telewizorami
Serial "Magda M." zyskał ogromną popularność. Co tydzień przed telewizorami zasiadało ok. 3 mln widzów. Finałowe odcinki obejrzało ponad 4,5 mln osób. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie publiczności przełożyło się na późniejsze nagrody.
Deszcz nagród
Produkcja otrzymała Telekamerę 2007 w kategorii "Serial obyczajowy". Ponadto producenci serialu zdobyli również nagrodę Hiacynt 2007 w kategorii "Media" za "wykreowanie postaci homoseksualisty, który nie jest czarnym charakterem" (w tej roli wystąpił Bartłomiej Świderski, zagrał przyjaciela głównej bohaterki). Pamiętacie "Magdę M."?