Magda Gessler nie gryzła się w język. "W tym baraku popełnia się przestępstwa kulinarne"
Magda Gessler miała przed sobą karkołomne zadanie. Całą organizację restauracji musiała wywrócić do góry nogami. I przede wszystkim - znaleźć kogoś, kto umie gotować. Bo to, co zastała w niewielkiej pizzerii w Poznaniu, sprawiło, że "opadły jej ręce".
Magda Gessler wróciła do Poznania, by tym razem przeprowadzić rewolucję w jednej z lokalnych pizzerii. Dobre Miejsce mimo sugestywnej nazwy, cierpiało na brak klientów. Właściciele z żalem twierdzili, że nie mają dla kogo gotować. Problem, jak często w tym programie, czaił się u podstaw.
Właściciele nie byli kucharzami z zawodu i na gotowaniu znali się nieszczególnie. Jedyny kucharz Igor, który miał wieloletnie doświadczenie pracy w różnorodnych restauracjach, nie miał większego pola do popisu - był głównie odpowiedzialny za pizze. Knajpa tonęła w długach, właścicielka tymczasem próbowała ratować nastrój... ziołami i talizmanami.
- Tak źle jeszcze nie było. Liczymy na wiosnę i lato, a jak się nie uda, to na jesień idziemy do innej pracy - stwierdziła smutno właścicielka. Gessler od razu wylała na nią kubeł zimnej wody.
- Ktoś, kto wymyślił tę nazwę, chciał zaczarować to miejsce. Ale nie wygląda to na dobre miejsce - oceniła na starcie Gessler. - Wygląda na złe miejsce, jakiś koszmarny sen - dodała.
Gessler była załamana kuchnią i stanem restauracji
Większość restauracji stanowił namiot przyklejony do niewielkiego budynku. Małe wnętrze wydawało się na jeszcze mniejsze z powodu baru, który zajmował sporo przestrzeni. Już na samym początku restauratorka wskazała, że miejsce pozostawia wiele do życzenia, jeśli chodzi o czystość i estetykę. Niestety, Dobre Miejsce nie mogło się pochwalić dobrą kuchnią. Gessler stwierdziła, że jadła "najgorszą pizzę" (jak się okazało - z dwudniowego ciasta) i schabowego "spieprzonego przez kupną panierkę".
- Wszystkie błędy, jakie można było popełnić w żywieniu zbiorowym, zostały popełnione. Masakra - skwitowała.
Rację restauratorce przyznała mama właściciela. Bez ogródek wyznała przed kamerami, że nareszcie ktoś postawił go do pionu i sprawił, że spojrzeli prawdzie w oczy. Gospodyni "Kuchennych rewolucji" nie była jednak szczególnie pozytywnie nastawiona, zdając sobie sprawę z nieświadomości pary na temat gastronomii.
- Ręce opadają. Jakim cudem ci ludzie prowadzili to miejsce aż sześć lat... - stwierdziła z wyrzutem, wychodząc z lokalu.
Bar musiał przejść diametralną zmianę
Jak zawsze jednak dała ekipie szansę - każdy musiał przygotować popisowe danie. Właściciele zostali zmiażdżeni: kotlet mielony był nieprzyprawiony i niejadalny, a karpatka przygotowana przez wykształconego ciastkarza okazała się kompletnym niewypałem.
Najlepiej poradzili sobie Igor ze smakowitym bolognese i Bogusia z popisowym rosołem z kaczki i indyka. Sęk w tym, że na co dzień nikt nie wykorzystywał ich potencjału - Igor kręcił wyłącznie pizze, Bogusia zaś pracowała jako kelnerka.
Gessler oceniła ostro, że tylko oni powinni pracować na kuchni, a właściciele mają zajmować się czym innym, ale na pewno nie przygotowywaniem jedzenia. Tak się też stało. Maciej i Joanna skupili się na obsłudze gości, a młodzi pracownicy zajęli gotowaniem. Pod okiem Gessler przygotowali pieczarki zapiekane pod beszamelem, domową grochówkę i chlebki zapiekane z kiełbasą, schabowym, kapustą i pomidorami.
Bar u Grochowej urzekł gwiazdą lokalu
Zupa nie bez powodu stała się królową lokalu – bar, po nazwisku szefowej, szybko przyjął nazwę "u Grochowej". Pomysł się spodobał.
- Tego nam było trzeba na naszym osiedlu - stwierdziła krótko jedna z sąsiadek podczas promocji lokalu. Pozytywne opinie dodały właścicielom odwagi i wiary w nowe otwarcie.
Premierowa kolacja udała się nad wyraz. Goście byli zachwyceni nie tylko daniami, ale i nowym, jasnym i pogodnym wystrojem. Gdy Magda Gessler wróciła do baru po miesiącu, okazało się, że u Grochowej nie brakuje gości. Głodnych przyciągała udana kuchnia Igora i Bogusi, choć jak wskazała restauratorka, młodzi muszą jeszcze nauczyć się pieczołowitości w przygotowaniu dań.
Niemniej uznała, że rewolucja udała się zaskakująco dobrze. Porównując z opłakanym stanem restauracji z początku, oceniła ją na piątkę z plusem.
Oglądaliście ten odcinek?