Magda Gessler chciała przerwać "Kuchenne rewolucje". "Zionie tu strachem przede mną"
[GALERIA]
Magda Gessler ponownie zawitała do Łodzi. Tym razem spróbowała odmienić włoską restaurację "Włoszczyzna". Czy udało jej się wydobyć smaki gorącego południa? W Łodzi przy ulicy Piotrkowskiej nie brakuje spragnionych dobrego jedzenia turystów. Właśnie tam swoją restaurację założyli Emilia i Francesco - Włoch, który z miłości przybył do Polski. W restauracji kierowali się smakiem, wykorzystując przepisy włoskich krewnych. Niestety, "Włoszczyzna" świeci pustkami. Brak klientów był frustrujący dla pracowników, a przede wszystkim dla pochodzącej z Ukrainy kucharki Krystyny.
Smaczne dania
"To danie jest genialne" - powiedziała Magda Gessler po pierwszej degustacji. Pochwałom nie było końca: "Smakuje cudownie!". Zestresowana kucharka nie mogła opanować się z radości. Na twarzy Emilii pojawiły się łzy szczęścia. Nikt nie spodziewał się, aż tak dobrego odbioru kuchni serwowanej we "Włoszczyźnie". Wszyscy zaczęli zastanawiać się, co w takim razie jest nie tak w tym miejscu.
Same pochwały
Gessler postanowiła rozwikłać zagadkę. Restauratorka znalazła kilka błędów w kuchni, ale mimo to podkreśliła, że wszystko jest w porządku. W końcu do garów odesłała kucharkę oraz właścicieli i spróbowała przygotowanych przez nich past. Okazało się, że Francesco poradził sobie najgorzej. Za to Krystyna zebrała same pochwały.
"Czemu wy nie chcecie zarabiać pieniędzy?" - zapytała właścicieli. Emilia zaczęła płakać. W końcu przyznała się, że jest bardzo zmęczona psychicznie i sama nie daje sobie rady z restauracją. Magda wysłała ją na urlop, pragnąc, by kuchnią zajął się rodowity Włoch i jego rodzina. Mama Francesco pojawiła się w kuchni, a po restauracji rozniosły się niesamowite zapachy.
Rewolucja odwołana
Gessler na kolację zaproponowała: burratę z konfiturą z pomidorów, zupę minestrone i makaron. Francesco został zapisany na lekcje polskiego, a w pracę nad menu zaangażowali się jego rodzice. Wszystko ruszyło z kopyta.
Niestety, czwarty dzień rewolucji okazał się rozczarowaniem. Od rana praca była w toku, a właściciele gdzieś przepadli. Okazało się, że to nie wyjątkowe zachowanie i często zdarzało im się przychodzić do pracy bardzo późno. Restauratorka była zdenerwowana i chciała udzielić im lekcji. "Możecie na drzwiach napisać: rewolucja odwołana. Zamknięte". W końcu Francesco zabrał się do pracy i przygotował pizzę na promocję.
Bez happy endu
Ten odcinek był wyjątkowy, ponieważ Magda Gessler oddała pałeczkę w rządzeniu kuchnią. Podkreślała, że sama może się uczyć smaku i podejścia do gotowania od rodziców Francesco. Kolacja wypadła wyśmienicie.
Kiedy Magda wróciła po kilku tygodniach, musiała zmierzyć się z małym rozczarowaniem: "Zionie tu strachem przede mną. Wszyscy chodzą na palcach". Nie dało się ukryć nieco nerwowej atmosfery. W końcu zaprosiła wszystkich na rozmowę. Krystyna szczerze przyznała, że nadal coś jest nie tak. Gessler podkreśliła, że w restauracji brakuje włoskiej atmosfery. Po Emilce widać strach, smutek i zmęczenie.
Restauratorka zachwycała się jednak kuchnią, podkreślała, że jedzenie jest petardą, ale właściciele nie potrafią wykorzystać otrzymanej szansy. "Pani Magda była jackpotem, ale oni go przegrali" - podsumowała kucharka.
O mały włos od tragedii
Przypomnijmy też, że o mały włos, a odcinek nie zostałby wyemitowany. Gdy Magda Gessler nagrywała krótkie podsumowanie przed lokalem, podbiegły do niej dwie osoby. Byli to mężczyźni w wieku 35-40 lat, którzy rzucili się na gwiazdę z pięściami. Ochroniarz prowadzącej odepchnął napastników. Doszło do przepychanki, a gwiazda ukryła się w pobliskiej bramie. Jedna z osób z ekipy filmowej zadzwoniła na policję i wkrótce mężczyźni zostali zatrzymani. Stacja długo zastanawiała się, czy pokazać ten odcinek widzom.