"M jak miłość": Wulgarna i wyuzdana Kasia Cichopek?!
Mocny makijaż, wyuzdane pozy i brak zahamowań - takiej jej nie znaliśmy! Niestety, zamiast zabłysnąć ciekawą kreacją, aktorka zupełnie się pogrążyła. Miało być śmiesznie, a wyszło... żenująco!
Z tej strony jej nie znaliśmy!
O czym jest ten film?
Film "Skarlans" opowiada w prześmiewczy sposób o łatwości zostania z dnia na dzień celebrytą, nie posiadając przy tym specjalnych talentów czy też dokonań.
Gwiazda "M jak miłość" wcieliła się w nim w postać Dziuni - dziewczyny bez większych ambicji, dla której najważniejszy jest idealny wygląd i lansowanie się po klubach.
- Nazywają ją grypa, bo każdy ją miał - mówiła o swojej postaci Cichopek na antenie iTV.
Miał być gorący seks
To właśnie w tym filmie ulubienica telewidzów po raz pierwszy w swojej karierze wystąpiła w scenie łóżkowej na dużym ekranie.
Ci, którzy spodziewali się, że aktorka pokaże zdecydowanie więcej niż w telenoweli TVP, bardzo się przeliczyli. Chociaż trzeba przyznać, że Cichopek pojawia się w zdecydowanie odważniejszych strojach niż te, w których oglądamy ją w "M jak miłość".
Jest też o wiele bardziej wulgarna!
Niewyparzony język
Serialowa Dziunia, zwana też w serialu Świnką, nie stroni od aluzji seksualnych i przekleństw, wypowiadanych niemal w każdej scenie ze swoim udziałem. Jak przyznała w jednym z wywiadów aktorka, zagranie takiej bohaterki było dla niej dużym wyzwaniem.
- Mam lekkiego stresa, bo nigdy nie grałam takiej roli - mówiła przed rozpoczęciem zdjęć.
Skąd ten pomysł?
Dlaczego więc zdecydowała się wziąć udział w produkcji?
- Jest to fajny, śmieszny film, w którym można pokazać dystans do siebie i całego show-biznesu.
Niestety, nie wszystko poszło chyba po myśli gwiazdy. Chociaż udowodniła, że umie się śmiać z siebie, trudno nazwać jej występ za udany. I nie chodzi tu tylko o mało śmieszne dialogi. Widać było, że aktorka czuła się nieswojo w swojej roli. Pewnie nigdy w życiu nie przeklinała tyle, co na planie.
Totalna porażka?
Po jej występie szybko posypały się kąśliwe komentarze. Według niektórych, Cichopek potwierdziła, że nie jest aktorką wszechstronną, a nową rolą zupełnie się ośmieszyła.
Angażując do swojej produkcji serialową gwiazdę twórcy zapewne liczyli na to, że przyciągnie ze sobą rzeszę fanów. Zresztą nie tylko ona! W filmie zobaczyć można także inne znane z show-biznesu osoby.
Gwiazdy na ekranie
Oprócz Kasi Cichopek w filmie występuje plejada gwiazd, m.in. Krzysztof Ibisz, Rafał Mroczek, Matylda Damięcka, Michał Milowicz i Wiktor Zborowski. Udział w przedsięwzięciu, zwłaszcza ostatniego z wymienionych, jest dużym zaskoczeniem.
Chociaż produkcji zarzuca się niski poziom realizacji, słaby scenariusz, kiepskie aktorstwo i dialogi, twórcy odpierają zarzuty. Okazuje się bowiem, że nie był to wypadek przy pracy, a zamierzony efekt.
- W Polsce powstaje mnóstwo filmów kiczowatych, na które przeznacza się miliony. My postanowiliśmy zrobić równie kiczowaty film, nie wydając na niego nawet złotówki - tłumaczył Paweł Bilski, reżyser.
Kto będzie chciał to zobaczyć?!
Okazuje się, że film powstał za zero złotych - tyle właśnie wyniósł koszt produkcji oraz honoraria aktorów i za tyle samo twórcy postanowili przekazać go widzom. Dlatego jako kanał dystrybucji wybrano internet.
Wiele osób zapewne obejrzy go z czystej ciekawości. Czy jednak naprawdę warto marnować na to czas?