"M jak miłość": Witold Pyrkosz znika z planu serialu

Przypomnijmy, że Pyrkosz od pewnego czasu uskarża się na bóle nóg, które nie pozwalają mu normalnie funkcjonować. Aktor ma duże trudności w chodzeniu.

Zaniepokojeni stanem zdrowia artysty producenci serialu zdecydowali się więc ograniczyć jego rolę. Co więcej, sceny, w których pojawiał się serialowy Mostowiak, aktor kręcił z pozycji siedzącej, by nie obciążać swoich nóg.

- Ludzie pokochali starszych Mostowiaków. Pan Witold nie zniknie z ekranu, choć będzie miał mniej dni zdjęciowych niż dotychczas. Bardziej skupimy się na postaci Barbary Mostowiakowej, pani Teresa Lipowska będzie grała więcej od swojego serialowego męża - zdradza w "Na Żywo" informator.

Mimo odczuwanego bólu aktor nie chce odejść z "M jak miłość". Jak przyznaje, praca w serialu sprawia mu wiele przyjemności.

– Nie jestem jasnowidzem, więc nie wiem, czy za rok będę miał siłę chodzić czy mówić. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć tyle, że nie mam zamiaru zrezygnować z pracy. Odpoczywam, pracując. Jak nie pracuję, to jestem zły i się nudzę – mówi w "Fakcie".

Obecnie Pyrkosz przebywa na miesięcznym urlopie, który nie jest mu na rękę. Jak twierdzi, jest chory, jak nie gra.

- Nie ma mnie na planie kilka dni, a już tęsknię. Gram, bo lubię, no i gram dla pieniędzy - przytacza słowa aktora "Super Express".

- Psy wyprowadzone, samochód wymyty... Gdyby było lato, to choć trawę mógłbym pokosić, a tak... Jak ja tę przerwę wytrzymam? - dodaje.

Najwyraźniej aktor nie ma zamiaru zwalniać tempa pracy, mimo problemów zdrowotnych. Optymizmu Pyrkosza nie podzielają jednak producenci "M jak miłość", którzy martwią się jego coraz gorszą kondycją.

I chociaż nie wyobrażają sobie, żeby serialowy Lucjan mógłby z dnia na dzień zniknąć z telenoweli, przygotowują się na taką ewentualność.

- Za każdym razem, kiedy dzwoni do nas ze swojej komórki, boimy się, czy nie odwołuje zdjęć - zdradza "Na Żywo" osoba z produkcji.