"M jak miłość": Syn Dominiki Ostałowskiej chce iść w jej ślady
Hubert Zduniak zamiłowanie do aktorstwa odziedziczył po rodzicach - Dominice Ostałowskiej i Hubercie Zduniaku. Choć jest jeszcze nastolatkiem, jego plany zawodowe są dość wyraźnie zarysowane. Aktor lub reżyser - z pewnością chciałby związać się z branżą filmową.
Tworzy się kolejny filmowy klan?
Hubert zadebiutował w hicie TVP
Hubert w swoim dorobku ma już pracę na planie "M jak miłość". Wcielił się w Piotrka, który miał się okazać później nieślubnym synem Andrzeja Budzyńskiego (Krystian Wieczorek).
- Pozwoliłam mu na granie w serialu, ale nie po to, żeby zwiększyć wpływy do domowego budżetu, ale dlatego, że nie mogłam zabronić mojemu synowi czegoś, czego sam bardzo by chciał. Hubert od najmłodszych lat przebywał w naszym artystycznym świecie, więc w pewnym momencie poczuł się jego częścią i zapragnął spróbować własnych sił. Szczęśliwym trafem złożyło się, że dane mu było sprawdzić się w serialu, w którym sama gram od lat. Dla mnie to zrozumiałe, że dzieci chcą iść w ślady rodziców - opowiada Ostałowska.
Syn samodzielnie radzi sobie z wyzwaniami
Początki pracy w show-biznesie i obcowanie z doświadczonymi aktorami nie uderzyło chłopcu do głowy. Mama z dumą przyznaje, że obecnie dla Huberta najważniejsza jest szkoła, a do zawodowych wyzwań podchodził bardzo profesjonalnie.
- Teraz Huberta zajmuje głównie nauka, ale kiedy miał swój czas w "M jak miłość", to lubił rozmawiać o tym, co dzieje się na planie. Na budowaniu postaci skupiał się raczej sam. Osobiście też nie chciałam niczego mu narzucać. Zależało mi, by miał poczucie, że sam jest kreatorem tego, co pokazuje przed kamerą - opowiada w "Życiu na gorąco".
Dzielą wspólną pasję
Aktorka przyznaje, że cieszy się, że syn ma pielęgnuje swoją pasję. I słowo to nie jest przesadzone. Mimo młodego wieku Hubert potrafił zaskoczyć swoją mamę. "Nie zabijaj we mnie pasji", miał jej powiedzieć, gdy próbowała mu odradzić udział w jednym z przedsięwzięć filmowych. Poczuła, że nie może w nikim, a przede wszystkim w swoim dziecku, niszczyć tak silnego pragnienia.
- Życie bez zainteresowań jest nudne i smutne, więc pozwalam synowi rozwijać się we wszystkim, czego pragnie. Czas zweryfikuje, czy dokonał dobrych wyborów, ale najważniejsze, by decyzje, które podejmuje, płynęły z głębi jego serca - mówi.
''Nie mogę próbować zabić pasji u własnego dziecka''
Wielu aktorów jednak stanowczo nie chce, by ich dzieci podzielały ich zawód. Wiedzą z własnego doświadczenia jaka satysfakcja, ale i jakie poświęcenia, wyrzeczenia się z tym wiążą. Dominika Ostałowska nie chce jednak stawiać sprawy "na ostrzu noża"
- Naturalną rzeczą jest, że swój zawód zna się dużo lepiej niż inne. Przez wszystkie lata bycia aktorką poznałam zarówno cienie, jak i blaski swojej profesji. Tak naprawdę w każdej pracy są dobre i złe rzeczy. Mogłabym mu sporo nieciekawych rzeczy opowiadać o aktorstwie, żeby go zrazić, ale myślę, że to nie ma sensu. Nie mogę próbować zabić pasji u własnego dziecka. Każdy człowiek uczy się na swoich błędach - twierdzi.
Syn trzyma się swojego postanowienia
Historia pokazuje, że w polskim środowisku artystycznym dzieci często idą w ślady rodziców, wbrew wszelkim zakazom i radom. Z jednej strony mają z tego powodu łatwiejszy start w show-biznesie, z drugiej – borykają się z ciągłymi porównaniami. Czy mimo to syn Dominiki Ostałowskiej chce się realizować w branży filmowej?
- Teraz twierdzi, że tak, ale on ma dopiero trzynaście lat, więc priorytety i plany wyboru drogi zawodowej mogą mu się jeszcze zmienić. Chociaż w tym momencie tak bardzo się przy tym upiera, że wydaje mi się, że może dotrzymać słowa – mówi aktorka.