"M jak miłość": Skandaliczne słowa Agnieszki Fitkau-Perepeczko
Serialowa gwiazda ostatnio przeszła jednak samą siebie. Nie tylko wyjawiła kilka pikantnych smaczków ze swojego życia, ale skrytykowała też ostro Witolda Pyrkosza. Okazuje się, że Fitkau-Perepeczko nigdy za nim nie przepadała. Teraz już wiemy, dlaczego!
''Wypinam pierś i idę...''
Mimo upływu lat Fitkau wciąż nie stroni od stylizacji podkreślających kobiece kształty. Ba! Często wybiera kreacje, na założenie których nie zdecydowałyby się nawet jej młodsze koleżanki. Wyzywający wizerunek jednak jej nie przeszkadza. Nigdy zresztą nie miała problemów z eksponowaniem seksualności. Podobno mąż artystki, Marek Perepeczko, był dumny z jej krągłości.
Od zawsze była symbolem seksu
- Pamiętam, jak w latach 70. byliśmy u Dudka Dziewońskiego. Dudek do Marka mówił per Rozporeczko, więc mówi: "Wiesz, Rozporeczko, że Świśniewska (to o Ewie Wiśniewskiej) to ma najładniejsze cycki w środowisku". A Marek - jakby go piorun strzelił. I zaczyna mi podnosić bluzkę. Odpędziłam. Ale Marek czuł, że Dudek obraził majestat piersiowy - wspominała w wywiadzie dla "Wprost".
Na przekór wszystkim
Perepeczko nigdy nie unikała noszenia wydekoltowanych bluzek czy przezroczystych kreacji. Widok 72-latki w takim stroju nie wszystkim jednak się podoba. Tak samo, jak widok kobiety w kwiecie wieku u boku młodszego partnera, który wciąż jest pewnym kuriozum.
- Tu (w Polsce - przyp. red.) jest zakorzenione, że kobieta po pięćdziesiątce staje się przezroczysta, nie wypada jej być atrakcyjną dla młodszych mężczyzn. Nie wypada też robić kariery. I nie wypada mówić o seksie, a co dopiero ten seks uprawiać.
Nie ma dla niej tematów tabu
Gwiazda "M jak miłość" nie ma zamiaru przejmować się opiniami innych osób. Nie krępuje się mówić o seksie, często wzbudzając swoimi wypowiedziami kontrowersje.
- Mam do siebie dystans i myślę, że ten, kto nie ma, jest idiotą. Wiem jednak, że czasem trzeba nazwać rzeczy po imieniu. W jednej z książek, która była moją rozmową z 40 lat młodszą kobietą, powiedziałam o tzw. lasce: co to za przyjemność robić laskę mężczyźnie, którego się nie kocha, nie pożąda... Wszyscy zamarli.
Kobieta wyzwolona
Fitkau wyznała także, że miała wielu partnerów, jednak trwałą relację stworzyła jedynie z mężem - Markiem Perepeczko oraz obecnie z Michałem Olejniczakiem.
- Uwielbiam się całować. Całowałam się z wieloma mężczyznami, ale jak na razie była tylko w dwóch związkach. Michała znam 11 lat. Poznaliśmy się na planie "M jak miłość". Był kierownikiem planu. Przynosił mi herbatę. I traktował z wielką atencją. Czasem porozmawiał, bo mi niektórzy koledzy dokuczali - czytamy na łamach "Wprost".
O przyjaźni nie ma mowy?
Osobą, z którą nie znalazła wspólnego języka, był Witold Pyrkosz. Aktorka nie ukrywa rozgoryczenia w stosunku do kolegi z planu. Ten podobno bardzo dał się jej we znaki.
- Nie mógł ścierpieć, że przyjechałam z Australii i od razu zaczęli się mną interesować dziennikarze. Chciałam książkę pisać o serialu, wywiad z nim zrobić, ale zapytał za ile. Perepeczko mówił, że Pyrkosz menda był i mendą umrze. Marek umarł prawie dziewięć lat temu, a Pyrkosz żyje - wyznała w wywiadzie dla tygodnika.
Działała mu na nerwy?
Pyrkoszowi podobno nie podobało się zachowanie Fitkau. Młoda duchem aktorka wytrącała go z równowagi.
- Czułam się przy Pyrkoszu jak dzierlatka i to go doprowadzało do szału. Przecież znaliśmy się jeszcze z czasów "Janosika". On o mnie myślał jak o koleżance ze swojego pokolenia, która ma jedynie prawo reklamować klej do sztucznych szczęk. Naprawdę nie mógł ścierpieć, że nie jestem babuleńką.
Mało kto o tym wiedział
Okazuje się, że na planie "M jak miłość" aktorka nie mogła rozwinąć skrzydeł.
- W serialu scenarzystka Ilona Łepkowska nie pozwoliła, by moja bohaterka Simona była w związki z młodszym mężczyzną. Bała się kontrowersji. Rolę napisano tak, że nie było szansy choćby na muśnięcie mojej dłoni przez bohatera granego przez Wojtka Medyńskiego.
Poza ekranem nie ma jednak takich problemów, a jej uczucie do młodszego mężczyzny kwitnie w najlepsze.